Przytłaczająca część nowych linii kolejowych budowana jest w Chinach nadziemnymi estakadami. Takie rozwiązanie powoduje, że trasy kolejowe tylko w niewielkim stopniu ingerują w lokalną przestrzeń: owszem, nie upiększają może krajobrazu, ale są bezpiecznie i bezkolizyjne. Co 50-metrów stawia się wysoki na 12 metrów betonowy słup, na tych słupach kładzie się tory, i już; gotowe. Taka estakada kolejowa może mieć 50 kilometrów długości, może mieć 100 kilometrów długości, a jeżeli trzeba, to może mieć i 200 kilometrów długości. Wystarczy opanowanie technologii wylewania fundamentów i stawiania słupów, nie trzeba tu odkrywać „inżynieryjnej ameryki”. W Europie tak się jednak nie da; bo na widok betonowych słupów krowy przestają dawać mleko, a pędzący pociąg może powodować wibracje gruntu negatywnie wpływające na codzienny komfort okolicznych mieszkańców. Brakuje tylko maszynisty z chorągiewką idącego przed lokomotywą…
Zostawmy jednak narzekania na boku, i zajmijmy się podróżami. Jak zwiedzać Chiny pociągiem? Wbrew pozorom to bardzo łatwa, wręcz intuicyjna sprawa- ale musicie wiedzieć o kilku zasadach. Po pierwsze: w tym kraju nie ma tradycyjnych biletów na pociąg. Kupując bilet – a można to zrobić niemal wyłącznie przez internet lub w automatach – podaje się swój numer dowodu osobistego; obcokrajowcy podają nr paszportu. I ten właśnie paszport staje się naszym biletem.
Na jednym z dworców spotkaliśmy przerażoną dwójkę Francuzów, którzy szaleńczo biegali szukając możliwości wydrukowania zakupionego biletu. Nie mieli ani kartonika, ani papierka, ani żadnego qr-kodu czy innego potwierdzenia w telefonie. Byli autentycznie przerażeni: bo jakże to tak, bez biletu na pociąg? Przecież ich nie wpuszczą! Jako jedyni w okolicy posługujący się normalnym językiem musieliśmy spokojnie wytłumaczyć im, że to paszport jest biletem. Podczas zakupu numer dokumentu trafia do bazy CRH (China Railway High-speed), i wsiadając do pociągu pokazujcie tylko paszport. To genialne w swojej prostocie rozwiązanie, którego jak się domyślam nigdy nie wdrożą żadne tanie linie lotnicze; zgadnijcie dlaczego…
Druga ważna rzecz, to dworce kolejowe. W Chinach są one ogromne i przypominają porty lotnicze. Ich wielkość przytłacza, porównać je mogę z dużymi hubami lotniskowymi w Europie. Są to konstrukcje wielopoziomowe, potrafiące obsługiwać setki tysięcy podróżnych dziennie. I nie ma się czemu dziwić – rocznie z samych tylko pociągów dużych prędkości korzystają trzy miliardy pasażerów; a pamiętajmy, że są jeszcze połączenia regionalne, które zatrzymują się na tych samych dworcach.
Struktura wszystkich dużych dworców kolejowych jest podobna: obszerne parkingi oraz wielka hala odjazdów. Do tej hali podobnie jak na lotniskach wchodzi się poprzez bramki kontroli bagażu. Nie ma jednak żadnych kolejek: odkłada się tylko swój bagaż na transporter, który prześwietla go w poszukiwaniu zabronionych przedmiotów. Nie trzeba niczego wyciągać z kieszeni, nie trzeba się rozbierać itd. Cała kontrola i wejście na dworzec trwa dosłownie 15 sekund.
Cały artykuł przeczytacie TUTAJ