Czechy

To chyba niezwykłe, ale nigdy nie byłem w Czechach. Owszem, przejazdem – wielokrotnie. Bo jeżeli nie leci się samolotem, to przecież Czechy są po drodze niemal wszędzie: Chorwacja, Austria, Bałkany. A jednak zatrzymywałem się tu tylko na siku, na tankowanie, lub… przypadkiem. Niby taki bliski sąsiad, niby piękne historyczne miejsca, niby liznąłem trochę ich historii… I co? I nic. Zawsze przejazdem.

Wyprawa 049: Czechy cz.2 – Przepaść Macochy i Jaskinie Punkvy

Wyobraźcie sobie przepaść rozciągającą się u Waszych stóp. Pionowe skały opadające na głębokość 138 metrów. Na dnie niewielkie jeziorko, o głębokości bagatela… kolejnych 50 metrów.
Read More

Maratony Świata #051: Czechy cz.1 – Ostrava City Marathon 2020

No i stało się: po siedmiu miesiącach siedzenia w ojczyźnie w końcu opuściłem granice naszego kraju i pobiegłem zagraniczny maraton! Wprawdzie niedaleko, bo raptem dwadzieścia kilometrów za naszą południową granicą, ale zawsze to zagranica. Tym samym mam na swoim liczniku 104 maraton oraz co najważniejsze 44 kraj!
Read More

Pierwszy raz przejazdem przez Czechy byłem w szkole podstawowej, w 1986 roku. Miałem 13 lat i jechaliśmy na wycieczkę „zakładową” na wakacje na Węgrzech. Kolonie. W Czechach (wtedy jeszcze Czechosłowacji) zatrzymaliśmy się na siku. Próbowaliśmy ukraść z kolegami / łobuzami ołówki i kredki w papierniczym w jakimś miasteczku. Nie udało się. Był wielki wstyd.

Drugi raz byłem w Czechach kilka lat później, już po upadku komunizmu. Jechaliśmy do Bułgarii na wakacje. Zatrzymałem się ze znajomymi, poszliśmy do jakiegoś baru, na dyskotekę. Gratulowałem im dobrej gry na mistrzostwach świata w piłce nożnej – i wtedy okazało się, że jestem na Słowacji a nie w Czechach. Był spory wstyd i kupa śmiechu.

Trzeci raz w Czechach byłem gdy dostałem zaproszenie prasowe od organizatorów maratonu w Pradze. Hotel Hilton, przepustki VIP, bankiety, te sprawy. Wszystko za free! Głupio wyszło… bo nie pojechałem i wysłałem kumpla w zastępstwie. Mówił, że mu się podobało. Ponoć Praga ładna.

W końcu w 2020 roku – jesienią – korzystając z przerwy w pandemii, pojechałem do Czech z Grzegorzem i Zbyszkiem – na maraton do Ostrawy. Fajny był, dojechałem. Szybki nocleg, szybki bieg… i po 15 godzinach byłem już z powrotem w Polsce. Takiej wyprawy nie mogę więc nawet nazwać wyprawą.

Ostatni raz w Czechach byłem ze szwagrem, latem 2021 roku. Podczas podróży do Bośni i Hercegowiny. Odkryliśmy jaskinię Macochy, choć ciągle myliła mi się z maciorą albo macicą. No po prostu nie umiem zapamiętać tej nazwy. Ale jaskinia PIĘKNA !!! Zapraszam Was na film z tej jaskinio-przepaścio-podziemnej rzeki. Moim skromnym zdaniem urywa czułki ważkom.

Więcej napiszę jak znowu pojadę do Czech.

#Czechy

Obejrzyj zdjęcia z wyprawy do Czech: