Półwysep Arabski to taki Bliski Wschód, tylko mniejszy, gęstszy i bardziej crazy. To takie żółtko w jajku, dookoła którego jest białko a później skorupka. Choć ze względu na przysłowiowe, wręcz bajeczne bogactwa – nie podejrzewam, że tamtejsza klasa średnia jada jajecznicę czy kogiel-mogiel. Biorąc pod uwagę poglądy rządu Polski, które mówią że klasa średnia jest od 4 tysięcy złotych netto miesięcznie, to na Półwyspie Arabskich nie ma klasy średniej.
W skład półwyspu wchodzi tylko kilka krajów, z absolutnie dominującą pod względem powierzchni Arabią Saudyjską. Są to dodatkowo: Jemen, Jordania, Katar, Kuwejt, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie. I troszeczkę Irak. Zupełnie nie wiem gdzie się na tej liście podział Bahrajn?
Tak się jakoś stało, że kraje półwyspu arabskiego – poza Jemenem, na którym uparcie trwa wojna domowa – wszystkie już odwiedziłem. Ów Jemen w końcu „zaliczę” odwiedzając kiedyś Sokotrę, lub poczekam na koniec wojny… każda wojna się przecież kiedyś kończy. I mam jeden, jedyny w tym regionie kraj do którego chcę wrócić: Oman.
Dowcipów i żartów o bogactwach tutejszych krajów jest bez liku. Choć raczej nie należy ich opowiadać po przylocie na lotnisko. Ludzie są – zaskoczeni (?) – mili i przyjaźni. Ci, którzy swoje wojny wygrali zwykle bywają przyjaźni – bo już się nawojowali. Zresztą trudno być nieprzyjaznym opływając w bogactwa… A przy okazji – wiecie o tym, że wcale nie Arabia Saudyjska jest najbogatsza?
Pamiętam taką historię: zorganizowano wyścigi wielbłądów. Stawiło się kilkudziesięciu zawodników z różnych stajni, a obok zaparkowało kilkadziesiąt nowiutkich, prosto z fabryki najnowszych modeli terenowych BMW. Skąd te mega wypasione fury? To nie jest wystawa, szejk ufundował nagrody pocieszenia dla wszystkich uczestników – tych, których wielbłądy nie wygrają – żeby im nie było smutno.
Swoją drogą nigdy nie śmiejcie się z wielbłądów. One kosztują miliony. Miliony dolarów za cztery łapy, pysk i garb. Nawet te największe człapaki, bez zęba i z jednym suchym garbem. Te najszybsze są droższe niż jachty motorowe. Droższe, niż konie arabskie ze stadniny w Janinie Podlaskiej na wieść o których tak się cała Polska od lat podnieca.
I jeszcze jeden dowcip. W Kuwejcie szejkom nikt nie powiedział, że auta można zatankować. Jak kończy się w nich paliwo, to porzucają je na poboczu drogi i kupują nowe. Potem cała pustynia jest pełna złomowisk, bo nikt szanujący się „popsutym” autem nie będzie przecież jeździł. Po stłuczce także nikt nie wyklepuje samochodu – bo to wstyd jeździć bitym. Więc gdy wjedziesz w słup, wyrzucasz auto na śmieci.
To nie jest śmieszny żart. To prawda – choć troszkę przejaskrawiona.
#PółwysepArabski