Niby człowiek jest taki doświadczony, obiegany, światowy – a i tak maraton może go zaskoczyć. Po starcie w grudniowym maratonie rozgrywanym w Hongkongu nie spodziewałem się niczego szczególnego; ot kolejny uliczny bieg na dystansie 42 kilometrów. Pewnie będą wieżowce, oklaski, może jakaś szalona orkiestra albo grupa pantomimiczna przedrzeźniająca biegaczy – tak sobie myślałem. Tymczasem Hongkong miał dla nas nie lada niespodziankę: prawie połowa trasy maratonu prowadziła podziemnymi tunelami!