#Tajlandia
Tajlandia to po pierwsze cudowne kobiety, po drugie piękne regiony, po trzecie świetne jedzenie a po czwarte – imprezy (i wszystko co z nimi związane…). To także przyjaźni lokalsi oraz… ponownie piękne dziewczyny, choć w rzeczywistości czasem chłopcy! Kobiety są bardzo przyjazne dla białych ludzi, bez względu na ich wiek, wygląd czy majętność. No może z tą majętnością to przesadzam – ale zasada jest taka, że jeżeli turystę stać na bilet lotniczy do Tajlandii, to stać go też na to, by absolutnie imponować pod względem swojej wypłaty czy emerytury tutejszym kobietom. Kropka.
Tajlandię można podzielić geograficznie, ja jednak wolę inny podział – na Tajlandię imprez i resztę Tajlandii. W miejscach gdzie jest dużo turystów… zatęsknicie za ciszą Zakopanego i samotnością Łeby. Za to tam, gdzie turystów nie ma – spotkacie prawdziwych mieszkańców tych ziem, którzy poczęstują Was nie tylko swoją żoną ale i skrętem. Żart! Znowu kropka!
Właściwie to powinienem być na Tajlandię zły. Zły za to, że istnieją takie miejsca na świecie, które zdają się być istnym rajem i mieć wszystko co potrzebne do szczęścia. Choć to wyłącznie prostacka ocena prostackiego turysty, który chce tutaj wyłącznie spędzić wakacje – nażreć się, poopalać, polenić i podrywać niczym nastolatek – w dodatku za śmiesznie małe pieniądze. W każdej chwili może się to jednak skończyć: coraz częściej kraje regionu Azji Południowo-Wschodniej mówią głośno o tym, że mają dość takiej turystyki. Mają dość taniej turystyki. Ceny dla turystów mają być ustalane urzędowo – wielokrotnie wyższe niż dla lokalsów. Skończy się więc nie tylko era backpakersów, ale i obiadów za złotówkę czy noclegów za jednego dolara. Przyjdą zaś czasy, w których kraje te witać będą z otwartymi rękoma wyłącznie bogatych turystów. Turystów, którzy grzecznie dadzą zamknąć się za duże pieniądze w turystycznych gettach. Ambitni podróżnicy (lub zwykli imprezowicze) będą tu witani już o wiele mniej miło.
Największym dla mnie przeżyciem podczas pierwszego pobytu w Tajlandii byli oczywiście starzy, grubi, brzydcy emerycie z całego świata prowadzający się za rączkę z przecudownej urody młodymi Tajkami. Szybko jednak można to zrozumieć gdy okaże się, że nawet prosty emeryt z Polski ze swoim skromnym odcinkiem renty z ZUS… w Tajlandii jest bogaczem. Jedni nazywają to seksturystyką, inny redystrybucją bogactwa. Ja nazywam to – zgodnie z tym co widziałem na miejscu – „wakacyjnymi żonami”. I o tym jest mój pierwszy tutejszy artykuł.
Wbijajcie do Tajlandii. Wasze oczy muszą to zobaczyć na własne gałki!
#Tajlandia