Kosowo

Zastanawiam się jak to powiedzieć, by nikogo nie obrazić i nie narazić się na szafot… Otóż nie ma kogoś takiego, jak Kosowianie. Są za to Kosowscy Albańczycy, czyli Albańczycy, którzy zamieszkują tereny Kosowa – w dużym zakresie autonomicznego regionu niegdyś Serbskiego, a jeszcze wcześniej Jugosłowiańskiego.  To jak Serbscy Bośniacy albo Śląscy Niemcy. Uff, jakoś poszło – teraz będzie już tylko prościej.

Dalszy ciąg przeczytasz pod wpisami…

Wyprawa 057: Kosowo cz.2 – Deravica / Gjeravica, czyli najwyższy szczyt… Jugosławii

Nasza krótka podróż do Kosowa z założenia miała być intensywna: w planach mieliśmy pobiec w tamtejszych Górach Przeklętych ultramaraton, zwiedzić znajdujące się w tym kraju zabytki UNESCO oraz zdobyć – jeżeli zaistnieje taka możliwość i dopisze odrobina szczęścia…
Read More

Maratony Świata #071: Kosowo cz.1 – Ultra Eagle 50K 2022

Do Kosowa przyjechaliśmy kilka dni wcześniej. Kraj w znacznej mierze wciąż jest turystycznie nieodkryty, ale wróżę mu pod tym względem wielką przyszłość. Ludzie są bardzo mili, a góry dzikie. Kosowo jest jednym z najmłodszych Państwa na świecie: powstało w 2008 roku i uznawane jest obecnie przez 98 krajów…
Read More

Kosowo jest malutkim państwem, liczącym sobie zaledwie 10.887 kilometrów kwadratowych. To mniej niż województwo Świętokrzyskie – jeżeli porównać Kosowo z jednostkami administracyjnymi w Polsce, to pod względem powierzchni wygra ono tylko z opolskim, które liczy sobie 9.412 km.kwadratowych. Mieszkańców też nie ma zbyt wielu – zaledwie dwa miliony (z czego Albańczycy stanowią 1.8 miliona, Serbowie 140 tysięcy, a Bośniacy, Turcy i Romowie – po kolejnych 20 tysięcy). I to tyle jeżeli chodzi o statystyki geograficzne.

Kosowo jest małe, ale interesujące. Przyciągają zwłaszcza pasma górskie na południowej granicy z Macedonią Północną oraz na zachodniej z Albania i Czarnogórą – i tam właśnie głównie powinniście skierować swoje kroki wybierając się do tego kraju. Choć oczywiście zajmująca środkową część kraju równina także ma swoje plusy: obfituje we wspaniałych i otwartych na zagranicznych gości mieszkańców. Na każdym kroku czuć, że Kosowscy Albańczycy spragnieni są przybyszów z Europy; dla nich nasze wizyty to swoiste uznanie i podkreślenie ich niepodległości.

Podczas pobytu w Kosowie jeden z nas miał na sobie sportową koszulkę zawierającą mapę Europy z zaznaczonymi krajami. Trochę się martwił, że nie ma na niej Kosowa. Stwierdziłem, że przecież nikt nie będzie oglądał szczegółowo jego koszulki bo i po co? Nie ma się czum martwić. Szybko jednak okazało się w jak dużym byłem błędzie… Jeszcze tego samego dnia w drugim co do wielkości mieście Kosowa (Prizren) musiał się gęsto tłumaczyć na lokalnym deptaku zaciekawionym spacerowiczom, czemu na jego koszulce nie ma zaznaczonego ich kraju. Uratowały go wyjaśnienia, że to bardzo stara koszulka – jeszcze sprzed 2008 roku, kiedy to Kosowo uzyskało niepodległość. Byliśmy niesamowicie zaskoczeni – choć podkreślam, że wszystko przebiegało w przyjacielskiej atmosferze.

Kosowo, które swoją niepodległość zawdzięcza wsparciu USA oraz działaniom ONZ, ogłosiło niezależność 17 lutego 2008 roku. Niemniej do dziś wiele krajów (ponad połowa) nie uznało niepodległości Kosowa i uważa je w mniejszym lub większym stopniu za część Serbii. To dość skomplikowana sprawa, która nie jest tematem tego artykułu – pozwólcie więc, że nie będę się na ten temat zbytnio rozpisywał; sprawa jest „rozwojowa” i bardzo kłopotliwa. Choćby dla Hiszpanii, której jeden z regionów – Kraj Basków (a także Katalonia) – też chciałby uzyskać niepodległość w sposób podobny (i przy zastosowaniu podobnej argumentacji) co Kosowo.

Jadąc do Kosowa nie do końca wiedzieliśmy którą z dostępnych granic powinniśmy wjechać do tego kraju. Przez Macedonię Północną, czy przez Czarnogórę? Najkrótsza droga z Polski prowadzi przez Serbię, i ostatecznie – pomimo różnych porad krążących w Internecie – zdecydowaliśmy się sprawdzić tę najtrudniejszą, podobno niedostępną granicę. Na miejscu okazało, że większość informacji z netu jak zwykle jest nieaktualna: granica pomiędzy Serbią i Kosowem funkcjonuje normalnie – jak tysiące innych granic na całym świecie. Zaledwie trzydzieści minut spędziliśmy w kolejce, i byliśmy już w Kosowie. Także droga powrotna kilka dni później tym samym przejściem granicznym nie sprawiła nam żadnego problemu: Serbowie nie robili żadnych kłopotów z wjazdem z Kosowa na terytorium ich kraju.

Obejrzyj zdjęcia z wyprawy do Kosowa: