Tym razem będzie bardzo krótko i rzeczowo: na świątynię o dźwięcznej nazwie BAPS Shri Swaminarayan Mandir natrafiliśmy zupełnie przypadkowo, wyjeżdżając wynajętą taksówką z Kalkuty w kierunku Oceanu Indyjskiego..
Podobno ludzie dzieją się na trzy rodzaje: tych, którzy w Indiach nigdy nie byli, tych którzy byli i je znienawidzili, oraz tych którzy byli je pokochali. Ja znalazłem się w tej ostatniej kategorii.
Całe szczęście miałem swoje wsparcie podczas maratonu. A jak wygląda woda nalewana z butli – też zobaczycie na filmie 🙂 Ogólnie: maraton przez swoją egzotykę – to jednak INDIE – jest piękny.