Kiedyś już byłem w Serbii, ale było to tak dawno temu, że prawie o tym zapomniałem. Byłem także w stolicy tego kraju – w Belgradzie – jednak nic z tej wizyty praktycznie nie pamiętam. Było to dawno temu – w 2019 roku – w moim podróżniczym życiu niemal przed naszą erą. Dlatego też z wypiekami na policzkach uświadomiłem sobie, że jadąc w październiku 2024 roku przez Serbię do Macedonii Północnej znowu będziemy przez chwilę w tym mieście. I nie – nie chodziło o to, żeby zwiedzić Belgrad… ja wciąż nie lubię miast jako takich. Jarałem się strasznie, gdyż jakiś czas temu odkryłem, że w tym mieście znajduje się pełne czołgów Military Museum.
Mam w miarę stałą ekipę współtowarzyszy podróży. Żaden z nich nie jest fanem czołgów, nad czym ubolewam każdego dnia. Ponieważ przez ostatnie kilka lat nieźle ich już po tego typu muzeach przeciągnąłem, to bałem się, że mi się zbuntują jak tylko im zakomunikuję, że jedziemy zwiedzać kolejne stalowe bunkry na gąsienicach. Nie powiedziałem im więc o moim planie niemal do ostatniej chwili – a samo muzeum zamaskowałem pod pretekstem zwiedzania XVIII-wiecznego Fortu Kalemegdan; górującej nad miastem twierdzy oferującej przepiękny widok na Dunaj. Gdy zaś dotarliśmy w końcu pomiędzy mury wykrzyknąłem niczym Franek Dolas: Panzer !!
Tutejsza kolekcja muzealna nie jest może nazbyt liczna – łącznie naliczyłem 14 czołgów, tankietek i dział szturmowych – ale za to jest nadzwyczaj bogata jakościowo. Są tu takie perełki jak polska przedwojenna tankietka TKF, włoska tankietka L3/35, czechosłowacki czołg Skoda LT vz. 35 w wersji niemieckiej – czyli Panzerkampfwagen II 35(t) – i absolutna perła z czasów I wojny światowej – francuski czołg FT 17 model 1917. Niespodzianek jest więcej, ale zapraszam po nie do galerii zdjęć.
Choć czołgi stanowią w tutejszym muzeum myśl wiodącą zbiorów, to wszelakich militarnych skarbów jest znacznie więcej. Prym wiedzie różnoraka artyleria wszelakich kalibrów (jest nawet działo oblężnicze kalibru 305 mm), jest i mina denna, i wyrzutnia torped kalibru 450 mm, jest niesamowita maszyna do zrywania trakcji kolejowych oraz okręt patrolowy z flotylli dunajskiej. Jednym słowem: jest gdzie spacerować jeżeli tylko ktoś ma na tym punkcie hula-hopla.
Jak już wspomniałem Muzeum Wojskowe mieści się w murach historycznej belgradzkiej twierdzy, położonej u zbiegu rzek Sawy i Dunaju, w popularnym parku Kalemegdan, niedaleko centrum miasta. Początki muzeum sięgają drugiej połowy XIX wieku, ale obecną formę otrzymało ono w latach 60-tych.
Zapomniałbym o jednej ważnej sprawie: muzeum ma dużo wolnej przestrzeni, dzięki czemu w końcu znalazłem miejsce, w którym zdjęcia eksponatom robi się w sposób komfortowy. Tutaj nic nie włazi jedno na drugie, w tle nie stoją niepotrzebne śmieci i inne, zbędne eksponaty. Bierzesz aparat w dłoń i nie musisz się gimnastykować rozwiązując odwieczny problem jak zrobić fotkę, by było na niej widoczne tylko to, co chcesz sfotografować. To problem, przez który w wielu muzeach opadają mi dosłownie ręce – a tutaj jest niemal idealnie.
Wystawia ciężkiego sprzętu jest ekspozycją zewnętrzną ulokowaną w dawnej suchej fosie twierdzy, natomiast stanowi ona tylko uzupełnienie zbiorów wewnętrznych, których… nie obejrzeliśmy. Są tam między innymi makiety zamków, twierdz oraz… „czołgi średniowieczne”, czyli rycerze zakuci w zbroje od stóp po czubek głowy. Jest więc powód, by wrócić jeszcze kiedyś do Belgradu – zwłaszcza, że pisząc tę krótką relację znalazłem na mapie Google… muzeum lotnictwa; odległe od „mojego” czołgowego muzeum zaledwie o kilka kilometrów. A to pech!