Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że na muzyce nie znam się zupełnie. I nawet nie jestem jej fanem. Mało tego: nie umiem wymienić pięciu zespołów muzycznych nie tylko szkockich, węgierskich czy meksykańskich, ale nawet polskich. Są Trubadurzy, Zenek, Sławomir… A Doda to też zespół? Mimo to postanowiłem część swojego podróżniczego bloga przeznaczyć właśnie na muzykę. Dlaczego? Trochę dla hecy, a trochę… bo warto.
Teraz już na poważnie: wystarczy byście obejrzeli dwa, trzy prezentowane przeze mnie wpisy „muzyczne”, a wszystko stanie się jasne. Muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, ale i jak mało która forma twórczości pokazuje różnorodność ludzkości. Niestety różnorodność zanikającą w zastraszającym tempie. Być może za kilkanaście lat większości z tego, co udało mi się nagrać, już na świecie nie spotkanie…
Uliczni śpiewacy, kobziarze, arabscy tancerze, Aborygeni, Kurdowie, śpiewająca czarna Afryka czy polinezyjscy bębniarze. To wszystko ginący folklor wypierany przez mass media i promowane w nich globalne trendy. Jesteśmy tak różni, a wkrótce będziemy tak bardzo przerażająco tacy sami.
Z uruchomieniem tego działu „na porządnie” zeszło mi się dobre półtora roku. Może i tak miało być, może temat musiał swoje odleżeć i dojrzeć. Najważniejsze, że w końcu ruszyło. Początkowo wydawało mi się, że tych „muzyczno-tanecznych” materiałów zebranych podczas podróży mam mnóstwo, ale gdy przyszło co do czego… to okazuje się, że jest ich niecałe dwadzieścia. Też chyba nie najgorzej?
Pierwsze odcinki serii są już porządnie obrobione i dostępne. I tylko pamiętajcie: to są nagrania uliczne, więc nie liczcie na studyjną jakość.
#muzykaświata #muzykauliczna #orkiestryuliczne #uliczni śpiewacy #uliczniartyści #sztukauliczna #folklor
#muzykafolk #folklormuzyczny #muzykafolklorystyczna #muzykatradycyjna #muzykaludowa