Skoro istnieją dinozaury, święty Mikołaj, Ula Brzydula czy licznie panoszące się po skandynawskich mroźnych krainach Trolle, to dlaczego miałyby nie istnieć także malutkie, milutkie, przesympatyczne wróżki? Ich istnienie jest faktem – i to faktem z gatunku tych ciężkich, niepodważalnych. Słyszeliście na pewno o teorii względności, o teorii ewolucji czy teorii wszechświatów równoległych. Tak – jak sama nazwa wskazuje to są tylko teorie! A czy słyszeliście kiedykolwiek o Teorii Wróżek? Nigdy! Oznacza to, że wróżki nie są teorią. Co było do udowodnienia.
Z wróżkami spotkałem się podczas podróży na Wyspę Man. Mieszkają ich tam tysiące i mają nawet swój własny mostek – pod którym się gnieżdżą i składają jajka. Wokół niewielkiego strumyka – wśród sitowia i gęstej polnej roślinności – znajdują się setki malutkich wróżkowych gniazdek, gniazduszek. W nich właśnie mieszkają i wypoczywają te stworki wtedy, kiedy nie robią tego czym zazwyczaj się zajmują. No właśnie, i tutaj dochodzimy do sedna istnienia wróżek. Czym one się zajmują? Te wróżki?
Nie każdy wie, ale wróżki całymi dniami… nasiąkają. Jako istoty potrafiące przemieszczać się pomiędzy oboma światami – naszym i tym drugim, przedświatem – korzystając z jasności dnia od rana do późnego wieczora wróżki nasiąkają otaczającymi je ze wszystkich stron emocjami. Są to emocje ludzi, zwierząt, a także roślin; rozsiewane zarówno przez przypadkowych przechodniów, jak i osoby które dokarmiają wróżki umysłowymi wibracjami intencjonalnie. Ci, który we wróżki wierzą zdają sobie sprawę z tego, że gdy zajdzie słońce – te niezwykłe istoty przeniosą ich emocje do drugiego wszechświata – do przedświata – i tam wypuszczą je na wolność. Po co? Choćby po to, by dotarły do tych, których już nie ma wśród nas.
Przedświat to miejsce, z którego przybyliśmy – i do którego wrócimy ponownie po śmierci. Tam też czekają na nas nasi bliscy, z którymi straciliśmy kontakt tutaj, w zwykłym świecie. Gdy umieramy przenosimy się do przedświata w którym czas biegnie w odwrotnym kierunku. Młodniejemy tam powoli, korzystając z dopływów czasu – aż zamieniamy się najpierw w szkraby, potem berbecie, aż w końcu w całkiem bezbronne niemowlaki. Pewnego dnia w przedświecie przychodzą po nas trolle i nie pytając o zdanie wrzucają do wielkiej czeluści. W ten sposób ponownie trafiamy do naszego świata, a koło czasu – wieczna pętla narodzin i śmierci – znowu się domyka.
Wróżki jak już wspomniałem nasiąkają emocjami w naszym świecie, a po zachodzie słońca znikają i pojawiają się w przedświecie – emitując wszystkie wchłonięte u nas uczucia. Oczywiście dzieje się to zgodnie z prawami fizyki: u nas słońce wypromieniowuje energię, którą żywią się stworzenia – a tam słońce pochłania energię – którą produkują wszystkie istoty; w tym i przemykające pomiędzy oboma światami wróżki. W ten sposób zostaje spełniona zasada zachowania energii oraz wiele innych zasad: takich jak zasada zachowania kolorów, zasada zachowania przy stole czy nawet najważniejsza z zasad: fundamentalna zasada zachowania zasad.
Mieszkańcy Wyspy Man często odwiedzają mostek wróżek by rozmyślać w tym miejscu o bliskich, których stracili. Pozostawiają w tym miejscu drobne przedmioty przypominające im przyjaciół i pomagające związać uczucia z konkretnymi osobami. Wróżki przyglądają się temu wszystkiemu z ciekawością i niczym pszczoły dają się oblepić emocjonalnym pyłkiem. Gdy znikną wraz z ostatnimi promieniami słońca – zabiorą te przyklejone emocje do przedświata, i tam wypuszczą na wolność.
Ktoś mógłby zauważyć, że tych wróżek przecież nie widać. Ale to spostrzeżenie absurdalnie nienaukowe: wszak nawet przedszkolak wie, że wróżki – gdy na nie spojrzeć – od razu teleportują się za plecy obserwatora. To stara zasada wyjaśniona jeszcze przez Kota Schrodingera. Ten znany kot udowodnił prawie sto lat temu, że wróżka istnieje tylko tam, gdzie jej nie ma – i dlatego nie można jej zobaczyć! Tam gdzie jest, to właśnie jej nie ma – nawet jak schowamy ją do pudełka i nie będziemy podglądać.
Pod mostkiem wróżek oraz na okolicznych zaroślach znajdziemy zarówno kolorowe rysunki, kamyczki, drobne monety, jak i wiele innych pomysłowych przedmiotów pozostawionych tu przez ludzi. Nie wolno ich dotykać – ani tym bardziej zabierać do domu! Kto złamie ten zakaz, tego czeka najgorsze; w nocy odwiedzi go wierny przyjaciel wróżek – troll. Trolle nie są ani delikatne, ani miłe. Nie są także sympatyczne – możliwe, że z istnienia tego słowa nawet nie zdają sobie sprawy. Trolla nie będą interesowały Wasze wyjaśnienia czemu zabraliście coś z mostka wróżek. Troll załatwi sprawę szybko i sprawnie, a z Waszych kości zrobi sobie łańcuszek. Wy zaś w trybie ekspresowym obudzicie się w przedświecie.
I tyle.