Kończy się kolejny rok moich podróży, więc tradycyjnym rzutem na taśmę zamieszczam opis jeszcze jednego zamku, do którego udało mi się dotrzeć w tym sezonie. Tym razem jest to angielska nadbrzeżna forteca leżąca na wschodnim wybrzeżu Irlandii – normański zamek Króla Jana.

Dungarvan Castle

Zamek wzniesiono w 1185 roku na polecenie wspomnianego księcia: Jana Bez Ziemi, późniejszego króla Anglii w latach 1199 – 1219. Budowlę wzniesiono u ujścia rzeki Colligan zapewniając w ten sposób możliwość bezpiecznego dobijania do lądu transportowców płynących do Irlandii wprost z pobliskiej Anglii.

Zamek składa się z wieży obronnej zwanej donżonem otoczonej tzw. murem kurtynowym wzmocnionym narożnymi basztami i przysadzistą bramą. Ów mur otaczał niewielki dziedziniec, na którym w XVIII wieku dobudowano dwu-kondygnacyjne koszary. Taki układ fortyfikacji – bardzo popularny w Europie zachodniej w średniowieczu – nazywany jest zamkiem typu motte-and-bailey. Poznanie charakterystyki takich budowli zostawiam wam jako pracę domową – TUTAJ

Dungarvan Castle

Twierdza ma zwartą budowę i zajmuje niewielką przestrzeń, co było istotne podczas pełnienia punktowych funkcji obronnych. Obecnie w jej wnętrzach urządzono niewielkie muzeum wzbogacone o materiały historyczne i rekonstrukcyjne. Sporą część wystawy zajmuje prezentacja historii obiektu podczas irlandzkiej wojny domowej. Po jej zakończeniu i powstaniu w 1923 roku Garda Síochána – policji i służby bezpieczeństwa Republiki Irlandii – zamek stał się lokalnym posterunkiem i pełnił tę rolę aż do 1987 roku.

Niestety zwiedzenie całego obiektu trwa nie więcej niż 20 minut. Wstęp jest bezpłatny, chyba że zdecydujemy się na wynajęcie przewodnika, który opowie nam o jego losach w sposób nieco bardziej szczegółowy. Mi osobiście zabrakło ciekawych ekspozycji broni – jakiegoś wiodącego elementu, który nadałby całości wykończenia i sznytu. Mógłby to być choćby zrekonstruowany samochód pancerny z czasów wojny domowej, lub inna atrakcja… o większym gabarycie niż pistolet. Tej roli z pewnością nie daje rady podźwignąć stojąca na dziedzińcu niewielka bombarda (moździerz?). W efekcie trudno jest mi kogokolwiek zachęcać, by specjalnie przyjechał tu np. z Dublina obejrzeć Dungarvan Castle – chyba, że jesteście fanami fortyfikacji. Niemniej samej wystawie nie można niczego zarzucić; jest po prostu jak na mój gust troszkę zbyt skromna.

I tyle.

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Irlandia – więcej losowych materiałów z wypraw:

Kamień na Kamieniu – więcej losowych materiałów z tej kategorii: