Zamek w miasteczku Peele – Peele Castle – leży na środkowo zachodnim wybrzeżu Wyspy Man. Jego budowę rozpoczęto pod koniec XI wieku, a po wielu historycznych perypetiach związanych ze wszystkim tym, co spotyka na co dzień zamki (oblężenia, pożary i zmiany właścicieli – zasadniczo nie wiadomo co gorsze) jego konstruowanie w formie w jakiej go dziś widzimy zakończono w 1860 roku.
Już nawet nie pamiętam jak to się stało, że do niego dotarliśmy (choć oczywiście miało to miejsce z okazji podróży na wyspę na kolejny maraton). Nie pamiętam także czemu nie weszliśmy do środka: czy było już za późno i nie wpuszczali turystów, czy bilety wstępu były za drogie, a może był remont i zamek był nieczynny? Na ten ostatni powód wskazuje zdjęcie bramy wejściowej pełnej rusztowań. Zachodzę w głowę i znajduję w niej jedynie pustkę; szczerze mówiąc to niemal zupełnie nic nie pamiętam z tamtych odwiedzin.
Miasteczko wygląda na ciche i monotonne, to typowa stara rybacka osada towarzysząca zamczysku. Jest plaża (a nawet dwie) całkiem ładnie wkomponowana w pobliskie skały. Nie oznacza to jednak, że chcielibyście przyjechać tu na weekend: jak na wszystkich wyspach Morza Irlandzkiego jest tu raczej chłodno i ciągle wieje.
Pamiętam, że obeszliśmy zamek dookoła prowadzącą wzdłuż murów ścieżką – i z tego krótkiego spaceru pochodzą jedyne zdjęcia budowli. Dane satelitarne pokazują, że chyba nie straciliśmy dużo, bo wewnątrz są głównie zawalone i porośnięte trawą ruiny mające kształt ziemnych kopców. Historia każdego zamku musi mieć jakąś ciekawostkę – i tak jest też w tym przypadku: zamek zbudowali Norwegowie (nie mylić z Normanami, aż sprawdziłem czy to nie błąd w tłumaczeniu), a dokładnie wzniesiono go na polecenie Norweskiego Króla Magnusa Bosonogiego (Magnus Barefoot). Ten typowy z charakteru wiking prowadził kampanie wojenne na Morzy Irlandzkim w latach 1098 – 1099, i wtedy to właśnie by zabezpieczyć swe panowania nad nowymi zdobyczami wzniósł w Peel zamek.
Zamek ma oczywiście swojego ducha, którym jest widmowy czarny pies zwany Moddey Dhoo. Tak opisuje go George Waldron w „Historii i opisie Wyspy Man„:
Mówią, że zjawa nazywana w ich języku Mauthe Doog , przybierająca kształt dużego, czarnego spaniela z kręconymi, kudłatymi włosami, nawiedzała zamek Peel i była często widywana w każdym pomieszczeniu, ale szczególnie w komnacie straży, gdzie zaraz po zapaleniu świec przychodziła i kładła się przed ogniem na oczach wszystkich żołnierzy, którzy w końcu, będąc tak przyzwyczajeni do jej widoku, stracili znaczną część przerażenia, jakie ogarnęło ich na pierwszy rzut oka.
Zamek Peel widnieje obecnie na rewersie banknotów 10-funtowych wydanych przez rząd Wyspy Man. W rzeczywistości zamek stoi na odrębnej wyspie, którą jednak ze stałym lądem połączyła grobla z drogą i zwodzonym mostem (którego zupełnie nie pamiętam!)
I to chyba tyle, co trzeba wiedzieć. Kończę, czas pakować się na pociąg!