30 stycznia zawaliła się wiata peronowa na stacji kolejowej w Mysłakowicach – temat podchwyciły media regionalne, a na portalach społecznościowych wiele osób komentowało to wydarzenie. Przyglądając się udostępnionym fotografiom miałem wrażenie, że budowlę tę już kiedyś widziałem. I rzeczywiście: dwa lata temu zawędrowałem na stację w Mysłakowicach; już wtedy znajdowała się ona w opłakanym stanie, a na wiatach wisiały tabliczki z napisem „Uwaga: grozi zawaleniem”. No i zgodnie z proroctwem – się zawaliło…

Prezentowane w zasobach Internetu zdjęcia stacji kolejowej w Mysłakowicach od dawna przedstawiają obraz gnijących i powykręcanych, chylących się ku ziemi drewnianych budowli. I niestety to wrażenie – całkowicie zrujnowanych konstrukcji – odpowiada rzeczywistości. Warto jednak wiedzieć, że kiedyś było to miejsce nowoczesne i żywe, pełne pasażerów – a dworzec w Mysłakowicach był jednym z najpiękniejszych przystanków kolejowych w tej części Europy. To co dotrwało do dziś, i co lekceważąco nazywamy ruderą, było kiedyś kwitnącym miejscem goszczącym licznych podróżnych udających się w kierunku Karpacza i Jeleniej Góry.

Dzisiejsze Mysłakowice to licząca sobie cztery i pół tysiąca mieszkańców duża wieś w powiecie Karkonoskim, należąca aż do końca II wojny światowej do Niemiec. Ówcześni mieszkańcy kultywowali tradycje tyrolskie, czego pozostałością są charakterystyczne cechy tutejszej architektury wiejskiej – tzw. domy tyrolskie. Ze wsi rozpościera się przepiękny widok na nieodległy masyw Śnieżki, blisko jest także do niemniej malowniczego pasma Rudaw Janowickich. 

To dogodne położenie geograficzne wykorzystano budując na początku XIX wieku okazały pałac, który w 1831 roku król pruski Fryderyk Wilhelm III przekształcił w rezydencję cesarską. Okoliczne tereny zamieniono w obszerny park krajobrazowy.

Stację kolejową w Mysłakowicach otwarto w 1883 roku. Wtedy jeszcze miejscowość nosiła nazwę Mittel Zillerthal (Erdmannsdorf-Zillerthal), którą nowe polskie władze w 1947 roku zmieniły na Mysłakowice. Usytuowanie peronów na linii północ – południe spowodowało, że pasażerowie oczekujący na pociągi mieli przed sobą imponujący widok na wznoszący się na wysokość 1603 metrów szczyt Śnieżki. Do dziś, choć ze stacji pozostała już tylko ruina, miejsce to zapiera dech w piersiach.

Mysłakowicki dworzec tworzył tzw. węzeł kolejowy – jak byśmy to powiedzieli w języku amatorów: skrzyżowanie. Można było stąd pojechać pociągami zarówno w kierunku Kowar, do Kamiennej Góry, do Karpacza – jak i do Jeleniej Góry. A stamtąd już w dowolne miejsce na świecie: do Wrocławia, Wiednia, Berlina. Budowa kolejnych linii kolejowych – jak wszędzie w ówczesnej Europie – umożliwiła szybki rozwój lokalnej gospodarki i przemysłu. Z tego też względu stacja szybko się rozrastała; dobudowywano kolejne torowiska (ostatecznie było ich aż dziewięć!), a nawet otwarto jedno z pierwszych przejść podziemnych. To przejście można zresztą zobaczyć do dnia dzisiejszego… niestety zasypane śmieciami oraz zalane wodą aż do poziomu gruntu.

W 1887 roku pojawił się murowany budynek dworca kolejowego – także istniejący do dziś. Obecnie po funkcjach obsługi ruchu pasażerskiego nie ma już niestety śladu, a w zapadających się i zawilgotniałych pomieszczeniach funkcjonują resztki prywatnego biznesu.

Po zakończeniu II wojny światowe i przejęciu Kotliny Jeleniogórskiej przez Polskę stacja stała się świadkiem nowej fali emigracji: niemieccy mieszkańcy Mysłakowic zostali wysiedleni, a ich opuszczone domostwa zajęli nowi właściciele – w dużej części wysiedlani ze wschodnich terenów międzywojennej Rzeczypospolitej kresowiacy. W kolejnych dziesięcioleciach brakowało jednak inwestycji i przebiegające przez wieś linie kolejowe zaczęły tracić na znaczeniu.

Z czasem podupadać zaczęła także sama stacja. Już w 1986 roku podjęto decyzję o zamknięciu połączeń pasażerskich pomiędzy Mysłakowicami a Kamienną Górą. Zawieszenie ruchu towarowego było kwestią zaledwie kilku kolejnych lat. W 2000 roku zamknięto także ostatnią przebiegającą przez wieś linię kolejową – prowadzącą w kierunku Karpacza.

Likwidacja tras kolejowych spowodowała nie tylko zamknięcie dworca w Mysłakowicach, ale także wszystkich stacji pośrednich oraz demontaż infrastruktury kolejowej. Dziś wiele kilometrów torowisk łączących tutejsze miasteczka i wsie już nie istnieje – ludzi i towary wożą samochody, a nie pociągi.  A co z tymi, którzy nie mają samochodów, lub nie mogą ich używać? Co z młodzieżą i emerytami? To popularny w mediach temat tzw. wykluczenia komunikacyjnego. Popularny i jak widać na tym przykładzie – aktualny.

Pozostałości torowisk i peronów w Mysłakowicach porasta z każdym rokiem coraz gęstsza i wyższa roślinność; jak mówią niektórzy – to już prawdziwy las. Niegdyś dumne białe perony są dziś zmurszałe, kolejowe budowle walą się jedna za drugą, a wiaty chroniące przed deszczem oczekujących na przyjazd pociągu pasażerów są w fatalnym stanie. Te piękne zabytki już dwa lata temu – podczas mojej podróży – z ledwością trzymały się pionu. Nie dziwi mnie więc wcale, że 30 stycznia 2023 roku zadaszenia przegrały swoją walkę z ciężarem topniejącego śniegu.

O aktualnym statusie wspaniałej niegdyś stacji świadczyć może wpis w bazie danych portalu www.atlaskolejowy.net:

– Stacja: Mysłakowice

– Otwarcie, kolej pierwotna: 1882 rok

– Data zamknięcia: 2000.04.02

– Budynek: częściowo zamieszkany

– Kasa biletowa: zlikwidowana

– Dodatkowe tory: niezdatne do eksploatacji

– Semafory: kształtowe, unieważnione

– Przejście podziemne: nieczynne, zdewastowane

– Wieża wodna: rozebrana

– Żuwarie wodne: zdemontowane 

Na pocieszenie lepszy los stał się udziałem Pałacu Królewskiego w Mysłakowicach. Po wojnie urządzono w nim PGR, czyli Państwowych Gospodarstw Rolnych. Na szczęście przed degradacją w latach 90-tych pałac uratowała decyzja o zmianie jego funkcji i urządzenie w nim szkoły podstawowej.

Może jednak nie jest to zupełny koniec tej historii. Jak podaje portal sektorkolejowy.pl:

„Pociągi mają się pojawić w Mysłakowicach jeszcze w 2023 roku. To pierwszy etap przywracania połączeń do Kowar i Karpacza. Póki co jednak urokliwa niegdyś stacja przypomina raczej obraz nędzy i rozpaczy […] Jeszcze w 2017 roku stowarzyszenie Kolej Karkonoska interweniowało m.in w Radzie Gminy Mysłakowice w sprawie postępujących uszkodzeń drewnianej wiaty peronowej.”

Portal 24jgora.pl dodaje:

„Trwa odbudowa linii kolejowej z Jeleniej Góry do Mysłakowic. Pociągi mają się tu pojawić jeszcze w 2023 roku. To pierwszy etap przywracania połączeń do Kowar i Karpacza. Rewitalizacja linii kolejowej łączącej Kowary z Jelenią Górę oraz Karpacz z miejscowością Mysłakowice ma potrwać dwa lata i jest podzielona na etapy. To kolejna inwestycja samorządu województwa dolnośląskiego, mająca na celu przywrócenie ruchu na nieczynnych dziś trasach kolejowych w regionie. Samorząd Dolnego Śląska planuje, że rewitalizację pierwszego odcinka do Mysłakowic uda się zakończyć we wrześniu 2023 roku. Wówczas powinny ruszyć prace kolejnego etapu a więc odbudowy torowiska do Karpacza oraz do Kowar.”

Przy tworzeniu artykułu wykorzystano informacje pochodzące z portalu sektorkolejowy.pl

Zdjęcia: Anna Sawińska

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Więcej materiałów z kategorii The Polska?