Wąwóz Tamgały leży w południowym Kazachstanie, zaledwie 160 kilometrów na zachód od Ałmaty. Jak na tutejsze standardy jest to niemal „zerowa” odległość; popularne wśród Kazachów przysłowie mówi, że „30-stopni to nie mróz, 30 procent to nie alkohol, a 300 kilometrów to nie odległość”. Wąwóz słynny jest ze względu na pięć tysięcy naskalnych rysunków wykonanych przez zagadkowe plemiona, które tysiące lat temu przemierzały bezkresny step.

Chociaż tutejsze rysunki naskalne tworzono przez tysiące lat, to dla współczesnej cywilizacji odkryto je zaledwie 65 lat temu – w 1957 roku. Na ich dokładniejsze przebadanie i skatalogowanie czekać trzeba było kolejne kilkadziesiąt lat, prace archeologów trwały do lat 90-tych minionego wieku. Okazało się, że obszar ten obfituje nie tylko w doskonale widoczne  petroglify, ale także w wiele innych zabytków przeszłości – groby, ślady obozowisk, miejsca kultu oraz ślady pierwotnych domostw. Do dziś skatalogowano i naniesiono na mapy blisko pięćdziesiąt lokacji, a kolejne wciąż są rozpoznawane przez archeologów.

Kto był twórcą utrwalonych na skałach obrazów przeszłości? Trudno odpowiedzieć na to pytanie z wielu względów; po pierwsze – były one tworzone przez okres kilku tysięcy lat. Środkowa Azja jest chyba najmniej zbadaną po względem rozwoju pierwotnych społeczeństw częścią Eurazji – a z całą pewnością najbardziej tajemniczą i pełną zagadek. Zamieszkujące te regiony plemiona powstawały, ginęły lub wędrowały – można by rzec: znikały bez śladu w oceanie stepów. Niewiele wiemy o historii tego regionu z czasów poprzedzających Jedwabny Szlak, a co dopiero gdy mówimy o trwającym przez tysiąclecia okresie neolitu.

Tym większą więc wartość mają odkryte petroglify. W wąwozie Tamgały odnaleziono ich ponad pięć tysięcy. Dają one badaczom niezwykłą i rzadką sposobność spojrzenia w prehistorię wprost oczami ówczesnych ludzi.  Zamiast domyślać się jak wyglądał świat łowców z epoki neolitu, zamiast dedukować z resztek artefaktów zakopanych w ziemi – możemy bezpośrednio zobaczyć to, co widzieli ludzie w III i II tysiącleciu przed naszą erą. Możemy patrzeć na zwierzęta, na które polowali; możemy oglądać ich w trakcie walki – a ich szamanów obserwować podczas tańca. Widzimy autorów petroglifów podczas polowań, podczas wędrówek, podczas magicznych obrzędów. Widzimy ich bogów, ich radości, i ich smutki. Wszystko to wykute w skale; żywe obrazy zamrożone na tysiąclecia. Stop-klatki przeniesione w wehikule czasu.

Kolejne ludy i plemiona przybywały do kanionu Tamgały, zamieszkiwały w nim, trwały przez jakiś czas, a w końcu zawsze znikały w niewyjaśniony sposób. Sprowadzały ich tutaj łagodne wzgórza dające schronienie przed mroźnymi wiatrami, umożliwiające jednocześnie obserwację ze szczytów wędrujących po stepie niekończących się stad zwierząt. Zresztą same zwierzęta także chętnie kierowały się ku wąwozowi – mogły tu ugasić pragnienie w tutejszym krystalicznie czystym strumieniu, mogły paść się na soczystych łąkach. Było to więc idealne miejsce dla prymitywnych myśliwych: wystarczyło zamknąć wejścia do wąwozu by odciąć zwierzynie jedyną drogę ucieczki.

Ludzie zamieszkiwali to miejsce przez tysiąclecia; śladów najdawniejszych myśliwych trzeba szukać głęboko w ziemi. Najbardziej pierwotne domostwa – raczej mieszkalne jamy ziemne niż to, co dziś nazwalibyśmy domami – znajdują się już trzy metry pod poziomem gruntu. Ale wiele późniejszych artefaktów znaleźć możemy wciąż bezpośrednio na powierzchni: groby, kamienie ofiarne, miejsca zgromadzeń.

Kolejni mieszkańcy tych terenów częstokroć nie mieli wiele wspólnego ze swoimi poprzednikami. Tak to już w ogromnym azjatyckim stepie było, że z trudem zachowywano ciągłość kulturową – step zawsze był dziki, niebezpieczny i zmienny; a zamieszkujące go plemiona zawsze przedkładały grabieże nad rolnictwo. Każda kolejna fala najazdów zmieniała geografię cywilizacyjną regionu, a opuszczone tereny po pewnym czasie zajmowały nowe ludy – często nie zdając sobie spraw z tego, że ktoś już kiedyś przed nimi w tym miejscu żył. Plemiona mieszkały, rozwijały się, tworzyły petroglify… aż do czasu nadejścia kolejnych stepowych barbarzyńców i związanej z nimi pożogi.

Jedno jednak okazało się stałe w tutejszej karuzeli kultur. Nowi osadnicy dostrzegając tajemnicze naskalne rysunki… zainspirowani obrazami wkrótce dodawali własne. Petroglify ryli tym, co było pod ręką – kamiennymi dłubańcami, rylcami, odłupkami. Kolejne rysunki powstawały w nowych miejscach, obok już istniejących, a czasem wprost na starych. Powstała w ten sposób fantastyczna mozaika prehistorycznej sztuki, niemożliwa miejscami do rozszyfrowania. Kamienny Luwr.

Przeprowadzone badania wskazują, że pierwsza faza tworzenia petroglifów miała miejsce we wczesnej fazie epoki brązu; najstarsze rysunki są rówieśnikami egipskich piramid (a czasem być może nawet je wyprzedzają na osi czasu). Tutejsze najdawniejsze wyobrażenia łowców i zwierząt liczą sobie cztery, pięć tysięcy lat.

Najnowsze zaś rysunki mają zaledwie… trzydzieści, czterdzieści lat. To już bardziej humorystyczne elementy, takie jak niezgrabnie narysowany konik czy twarz kotka wzorowana na kształtach rysowanych dziś w przedszkolach. Jak widać miejsce na żarty znajdzie się także w tak wydawałoby się poważnej dziedzinie nauki jaką jest archeologia. Są też rysunki przedstawiające… erotykę. To stepowy, prehistoryczny odpowiednik Kamasutry – ale starszy, gdyż ten indyjski podręcznik miłości powstał dopiero około III wieku naszej ery – dwa tysiące lat po petroglifach w Tamgałach (Tangbałach)

Rezerwat archeologiczny zajmuje powierzchnię 900 hektarów. To dużo, ale całe szczęście pokonanie prowadzącej przez najciekawsze miejsca ścieżki turystycznej zajmuje tylko 2-3 godziny. Kilka kilometrów przed wąwozem, tuż przy asfaltowej drodze, znajduje się nowoczesny budynek muzeum; tam kupicie bilety oraz otrzymacie przewodnika, który pojedzie z Wami do wąwozu. Przy parkingu stoi tabliczka ostrzegająca przed jadowitymi wężami, skorpionami i pająkami. Atakują one w grupach, po czym zaciągają swe ofiary do pobliskich pieczar – tak przynajmniej informował nas wesoły Pan Przewodnik. Uspokoił nas stwierdzeniem, że całe szczęście śmierć następuje bardzo szybko, a paść ofiarą tych jadowitych gado-pajęczaków można tylko w bardzo gorące dni, gdy wylegują się na skałkach i turystycznych ścieżkach.

Na wszelki jednak wypadek – patrzcie pod nogi.

Oficjalna notatka UNESCO:

Wokół wąwozu Tanbaly, pośród rozległych, suchych gór Chu-Ili, znajduje się niezwykłe skupisko około 5000 petroglifów (rzeźb naskalnych) pochodzących z okresu od drugiej połowy drugiego tysiąclecia p.n.e. aż do początku XX wieku. Rozmieszczone w 48 zespołach wraz z towarzyszącymi im osadami i cmentarzyskami, są świadectwem gospodarowania, organizacji społecznej i obrzędowości ludów pasterskich. Osady ludzkie w tym miejscu są często wielowarstwowe, zamieszkiwane na przestrzeni wieków. Można również znaleźć ogromną liczbę starożytnych grobowców, w tym kamienne ogrodzenia ze skrzyniami i cystami (środkowa i późna epoka brązu) oraz kopce (kurhany) z kamienia i ziemi (od wczesnej epoki żelaza do współczesności). Centralny kanion zawiera najgęstsze skupisko rycin oraz to, co uważa się za ołtarze.

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Więcej materiałów z wyprawy do Kazachstanu?

Więcej materiałów z kategorii UNESCO?