Wąwóz Avakas leży w zachodniej części Cypru. Nie jest może imponująco dużym kanionem, ale pomimo to jest zaskakująco interesujący. Wąwóz nie jest także szczególnie promowaną atrakcją wyspy, dzięki czemu w jego wnętrzu liczyć możemy na odrobinę samotności. Jednak nie zawsze; my mijaliśmy się w nim kilkukrotnie z innymi gośćmi z Polski.

 

Wąwóz znajduje się w dość odosobnionym miejscu; by go zwiedzić najlepiej wynająć samochód – całe szczęście nie będzie potrzebna terenówka. Utwardzona droga kończy się wprawdzie na około dwa kilometry przed początkiem szlaku, ale lokalna droga szutrowa jest w całkiem dobrym stanie i przejazd nią nie wymaga napędu 4×4

Początek szlaku nie zapowiadał widoków, które na nas czekają – powiedziałbym nawet, że wejście do wąwozu jest nadzwyczaj skromne. Gór nie widać, Morza Śródziemnego nie widać, nic nie widać – ot, pełen zwykłych krzaków las. Mijamy pamiątkową tablicę z nazwą wąwozu oraz kilka kolejnych – zawierających ostrzeżenia: zakaz biwakowania, zakaz rwania kwiatów i zaręczania się, a w końcu także wisienkę na torcie: zakaz polowań. W pierwszej chwili chciałem się nawet z tego ostatniego zakazu śmiać… szybko mi jednak przeszło. W krzakach coś się poruszyło, mruknęło, warknęło… i na środek ścieżki wyszedł okazały kozi samiec.

Potężne poroże sprawiało, że byk był pewny siebie – spojrzał w moim kierunku i uznał mnie za niegodnego walki przeciwnika. Po minucie patrzenia sobie w oczy zwierzę niechętnie opuściło ścieżkę i poszło nadgryzać pełne kolców krzaki w innym miejscu.

A więc jednak dzicz! – pomyślałem. 

Dnem wąwozu płynie strumień Avgas, szumnie nazywany rzeką. Jego szerokość (i głębokość) zależy od pory roku i natężania opadów – podczas naszej wizyty strumień można było przejść praktycznie suchą nogą. Przez pierwszy kilometr wąwóz jest szeroki na kilkaset metrów, potem stopniowo zwęża się do kilkunastu, by w swoim epicentrum stać się wąskim na zaledwie kilka metrów przepustem. To zwężenie jest najbardziej urokliwym miejscem – i najczęściej fotografowanym. Znajduje się ono mniej więcej w połowie długości wąwozu, około dwa kilometry od początku szlaku.

Piesza trasa jest bardzo łatwa. Ścieżka prowadzi dnem kanionu przeskakując co chwilę z jednego brzegu strumienia na drugi. Oczywiście dostępność zależy od poziomu wody; gdy stan strumienia jest niski – ze spacerem poradzą sobie nawet kilkuletnie dzieci. Gdy wody jest więcej – w pewnym momencie i tak już dalej nie przejdziecie.

Tam, gdzie skalne ściany zbliżają się najbardziej do strumienia trzeba uważać na spadające z góry kamienie i głazy; informują o tym ostrzegawcze tablice. Niebezpieczne odłamki odpadają od pionowych ścian głównie podczas deszczu i porywistego wiatru – a także rankiem, gdy wschodzące słońce rozgrzewa skały i powoduje w nich naprężenia. Tablice nie pozostawiają miejsca na niedopowiedzenie: wchodzicie tutaj na własną odpowiedzialność.

Największą trudność sprawiają porośnięte glonami głazy zalegające dno wąwozu – są bardzo śliskie i zdradliwe. To efekt działania wody i zmienności jej poziomu. Warto zaopatrzyć się w buty o antypoślizgowych podeszwach, chociaż i one nie rozwiążą całkowicie problemu – ale mimo wszystko warto je założyć.

Na marsz na koniec długiego na cztery kilometry wąwozu należy przeznaczyć trzy godziny (tyle potrwa spacer w obie strony), a jeżeli zamierzacie robić sobie dłuższe przerwy i sycić oczy przyrodą – warto wyruszyć jeszcze przed południem. Dno kanionu oświetlone jest gdy słońce stoi w zenicie; szybko jednak chowa się ono za wysokim horyzontem. Podczas upalnego cypryjskiego lata na dnie panuje za to przyjemny chłód. Pionowe skały, zmienny poziom wody oraz śliskie głazy – wszystkie te cechy są wspólne dla niemal każdego wąwozu na świecie.

Według map wąwóz Avakas kończy się podejściem do punktu widokowego. My jednak tam nie dotarliśmy; ścieżka zablokowana jest potężnym skalnym zawaliskiem. Trudno mi określić, czy jest gdzieś przejście dalej – my takiego nie znaleźliśmy, ale też nie szukaliśmy zbyt wytrwale. Zawróciliśmy, i po śladach wróciliśmy do samochodu. Tak samo postąpili inni turyści, których mijaliśmy – nikt z nich nie przeszedł na drugą stronę zalegającego obwału. Wokół ciągnęły się pionowe, kilkudziesięciometrowe skały, na które bez specjalistycznego sprzętu wspinaczka byłaby chyba zbyt ryzykowna. Może jednak gdzieś przeoczyliśmy jakiś ukryty przed naszymi oczami zakręt? Kto wie.

W kanionie żyje całkiem dużo zwierząt. Są to zarówno młode kozy spacerujące w niewielkim stadku, jak i ogromne samotne samce przemykające wysoko po graniach niedostępnych skał. Widzieliśmy je wielokrotnie podczas spaceru – zerkały ciekawe w dół; jakby dumne z tego, że my idziemy dołem, a one przekradają się wysoko ponad nami. Jeżeli macie dobry wzrok i odrobinę cierpliwości, to wypatrzycie także wielkie ptaszyska: drapieżniki gniazdujące na skalistych półkach. Były zbyt daleko, bym rozpoznał gatunek.

Wąwóz Avakas jest bardzo fajnym pomysłem na początek przygody z wąwozami. Może być ciekawym celem całodziennej rodzinnej wycieczki dla osób, które Cypr wybrały na wakacyjną przygodę. W wąwozie nie potrzebujecie żadnego sprzętu ani umiejętności – przyda się za to jak wszędzie zdrowy rozsądek. Dzieciaki z pewnością będą zachwycone – a gdyby im się nudziło, to zawsze można powiedzieć, że w strumieniu żyją krokodyle. Od razu będą miały co robić. Choć oczywiście żadnych tego typu gadów tutaj nie ma… podobno…

Po kanionie wędrowaliśmy poza sezonem – w grudniu. Spotkaliśmy łącznie kilkanaście osób, dzięki czemu nawet w najbardziej widowiskowych miejscach wąwozu wystarczyła chwilka cierpliwości, by mieć ten cud natury wyłącznie dla siebie. Obawiam się jednak, że w miesiącach letnich można tutaj spotkać dużo więcej osób.

Wstęp jest bezpłatny.

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Więcej materiałów z wyprawy na Cypr?