Linia Alpejska pod każdym względem była uboższą kuzynką Linii Maginota. Tym, co najbardziej odróżniało ją od swojej „północnej” rówieśniczki był teren, w jakim została wzniesiona. Południowo – wschodnia granica Francji to obszar górzysty, ciągnący się wzdłuż Alp Nadmorskich oraz Alp Kotyjskich. Dzięki temu granica z Włochami była dużo łatwiejsza do obrony niż prowadząca przez lasy i równiny granica z Niemcami. Przez ponad dwa tysiące lat historii konfliktów zbrojnych rozgrywanych w tym miejscu (począwszy od inwazji Hannibala na Republikę Rzymską, aż po Wojny Napoleońskie) wszyscy dowódcy prowadzący tu swe armie doskonale wiedzieli, że przeprawić się przez Alpy można tylko nielicznymi przełęczami – niezwykle łatwymi do obrony, oraz niezwykle trudnymi do sforsowania przez stronę atakującą.
I to właśnie na tych przełęczach po zakończeniu I wojny światowej postanowili oprzeć swoją obronę Francuzi. W latach 1925-1927 zaplanowali oni wzniesienie pomiędzy wybrzeżem Morza Śródziemnego a granicą z neutralna Szwajcarią trzydziestu sześciu bastionów złożonych z dziesiątków betonowych kazamat i schronów. Wg pierwotnego planu na blisko 400-kilometrowej granicy z Włochami powstać miało łącznie niemal tysiąc fortecznych obiektów!
Początkowo koszt prac nad całą Linią Alpejską oszacowano na 250 milionów franków; niemniej jak zawsze w przypadku tego typu inwestycji z biegiem lat koszty rosły – pomimo redukcji liczby obiektów obronnych do czterystu (czyli o ponad połowę!) koszty wzrosły 2-krotnie; aż do pół miliarda franków. Ostatecznie pod presją kurczącego się budżetu uznano, że plan budowy ciągłej linii fortyfikacji jest niemożliwy do spełnienia – zwłaszcza w sytuacji, gdy priorytet miała budowa Linia Maginota na granicy z Niemcami. Zamiast więc setek połączonych ze sobą bunkrów decydowano się na budowę silnych fortyfikacji wyłącznie w dolinach i na przełęczach. Uznano – jak pokaże wkrótce historia całkowicie prawidłowo – że położone wysoko szczyty górskie są i tak niemożliwe do przebycia przez wojska strony atakującej.
Mimo redukcji pierwotnych planów wkrótce po rozpoczęciu budowy koszty fortyfikacji ponownie wzrosły: do 700 milionów franków. Cena wynikała z niezwykle trudnego terenu, w którym przystąpiono do wznoszenia instalacji obronnych – w wielu miejscach trzeba było budować drogi umożliwiające dojazd, konstruowano także górskie kolejki linowe, które okazywały się jedynym sposobem na dostarczenie materiałów budowlanych na zbocza gór. Wiele stanowisk artyleryjskich wykuwano w surowej skale, otwory strzelnicze często znajdowały się wręcz pośrodku pionowych skał. Podobnie jak na słynnej Linii Maginota także na Linii Alpejskiej w największych blokhauzach funkcjonowały pociągi dostarczające amunicję, ulokowano tam centra dowodzenia, podziemne systemy wentylacji, generatory prądotwórcze, koszary.
Ze względów na uwarunkowania geograficzne Mała Linia Maginota podzielona została na trzy odcinki. Były to patrząc od północy ku południowi: Umocniony Region Sabaudii (okolice granicy ze Szwajcarią), Ufortyfikowany Sektor Dauphiné (pośrodku) oraz Ufortyfikowany Sektor Alp Nadmorskich (w pobliżu wybrzeża Morza Śródziemnego). Fortyfikacji bronić miały 14 oraz 15 Korpusy Armii Francuskiej.
Jednym z najsilniej umocnionych miejsc w sektorze Alp Nadmorskich były stanowiska wzniesione wokół leżącego 20 kilometrów na północny-wschód od Nicei miasteczka Sospel . Wzniesione na wysokości 750 metrów fortyfikacje – w tym bastion Ouvrage L’Agaisen (jego zdjęcia widzicie w artykule) – miały blokować wraz z sąsiednimi stanowiskami dostęp do przełęczy Col de Tende. Bastion składał się z dwóch bloków artyleryjskich, bloku obserwacyjnego oraz potężnego tzw. bloku wejściowego prowadzącego do serca fortu. W najbliższej okolicy planowano wznieść kolejne tego typu fortyfikacje, jednak nigdy ich nie zrealizowano – poza położoną po przeciwnej stronie wąwozu podziemną fortecą de Saint-Roch.
Jak wiele znanych fortyfikacji z Linii Maginota także Fort Agaisen zaprojektowano tak, by mógł przetrwać ostrzał największych dostępnych dział artylerii przeciwnika. Newralgiczne mechanizmy ukryto kilkanaście metrów pod powierzchnią ziemi, natomiast działobitnie oraz stanowiska karabinów maszynowych zabezpieczano grubymi stalowymi płytami pancernymi i warstwami żelbetonu. Do dolnych poziomów prowadziły tunele oraz sztolnie, a nowoczesne rozwiązania techniczne zapewniały komunikację i logistykę.
W podziemiach znajdowała się nawet elektrownia, której zadaniem było zasilanie podnośników, ramp, wentylatorni oraz urządzeń codziennego użytku – takich jak choćby kuchnia. Choć wszystkie bloki bojowe były ze sobą połączone, to każdy z nich mógł funkcjonować samodzielnie – na wypadek zniszczenia lub zajęcia sąsiednich placówek. Pod pancernymi kopułami znalazły się podręczne magazyny, toalety, pomieszczenia do wypoczynku i do spania. Stanowiska bojowe zaprojektowano tak, by mogły wytrzymać 2-krotne uderzenie w to samo miejsce pocisku kalibru 300 milimetrów. Górne płyty wież artyleryjskich mogły wytrzymać nawet uderzenie pocisku o kalibrze 420 mm – takim dysponowały wyłącznie najpotężniejsze pancerniki ówczesnego świata (dopiero japońskie pancerniki typy Yamato posiadały działa o większym kalibrze – 460 mm.)
Po zwycięskiej kampanii wrześniowej 10 maja 1940 roku wojska niemieckie uderzyły na Francję – nie ryzykując bezpośredniego szturmu i obchodząc pancerną Linię Maginota od północy. Gdy z początkiem czerwca 1940 roku nie było już żadnych wątpliwości, że Armia Francuska zostanie pokonana przez Wehrmacht, dyktator Włoch Benito Mussolini postanowił także wykazać się w boju i… rozkazał swym wojskom ruszyć na Niceę. W ten sposób 20 czerwca – w tydzień po upadku Paryża – rozpoczęła się krótka, bo trwająca zaledwie pięć dni włoska inwazja na południową Francję zwana Bitwą o Alpy.
Pomimo klęski zadanej przez Hitlera żołnierze z trójkolorową kokardą na piersiach stanęli do obrony: na odcinku Linii Alpejskiej XV Korpus Włoski wbił się zaledwie na 5 mil w głąb obrony francuskiej, i utknął zatrzymany przez celny ostrzał artyleryjski. Zgodnie z przedwojennymi analizami pokonanie granicy wzdłuż wysokich szczytów górskich także okazało się niemożliwe – setki włoskich piechurów utknęło w śnieżnych zadymkach ulegając masowym odmrożeniom. Niewiele łatwiej mieli ci, którzy atakowali dołem: doliny znajdowały się pod bezpośrednim ogniem francuskich dział strzelających ze wszystkich niemal stron. Sam bastion Ouvrage de l’Agaisen wystrzelił w ciągu zaledwie 80 godzin bitwy ponad 1800 pocisków ciężkiego kalibru.
Włochom nie udało się przebić przez francuską obronę. Z dystansu czasu należy przyznać, że realnych szans na pokonanie Małej Linii Maginota raczej nie mieli – i to pomimo posiadania przewagi liczebnej (300.000 Włochów przeciwko 170.000 Francuzów). Nawet podciągana przez nich ciężka artyleria, która miała w zamyśle zdławić ogniem kontr-bateryjnym francuskie działa, była błyskawicznie rozbijana przez doskonale wstrzelane pozycje obrońców. Kres walce położyła podpisana 24 czerwca w Rzymie kapitulacja Francji (dwa dni po tym, jak Francja podpisała zawieszenie broni z Niemcami). W ciągu kilku dni walk Włosi stracili ponad 1200 zabitych i prawie pięć tysięcy rannych (wielu z powodu wspomnianych odmrożeń doznanych podczas prób przedarcia się przez Alpy); tymczasem straty obrońców wyniosły… 37 zabitych i 62 rannych.
Bitwa graniczna okazała się pierwszym z całego ciągu blamaży Armii Mussoliniego, który marzył o uczynieniu z Morza Śródziemnego wewnętrznego Morza Włoskiego. Fortyfikacje leżące na granicy Francji z Włochami wpadły w jego ręce dopiero jesienią 1942 roku, kiedy to teren ten został przejęty z rąk kolaborującego z faszystami Rządu Vichy. W sierpniu 1944 roku na skutek wycofania się Włoch z wojny teren ten wraz z fortyfikacjami przejęli Niemcy, którzy utrzymali się tu jednak tylko przez dwa miesiące. 28 października 1944 roku na teren Ouvrage L’Agaisen wkroczyli żołnierze 442 Amerykańskiego Pułku Piechoty.
Po wojnie budowle były wykorzystywane przez Armię Francuską podczas tzw. Zimnej Wojny – głównie jako miejsce szkolenia wojsk inżynieryjnych. Od 2007 roku Ouvrage de l’Agaisen jest własnością miasta Sospel, a w 2016 roku znalazł się na liście francuskiego dziedzictwa narodowego. Zwiedzanie wnętrz fortyfikacji jest możliwe wyłącznie podczas okazjonalnych Dni Otwartych, natomiast zewnętrzne części umocnień można zwiedzać samodzielnie – są ogólnodostępne. Wiedzie do nich z miasteczka kręta górska asfaltowa droga, na której – zwłaszcza zimą i wiosną – przyda Wam się napęd na cztery koła.