Piłka nożna to sport, który przyćmiewa swoim blaskiem wszystkie inne dyscypliny sportowe. Przyzwyczajeni do nazw słynnych piłkarskich megalodonów – takich jak Real Madryt, Juventus Turyn czy Inter Mediolan – zwykle tracimy w swojej perspektywie małe, regionalne kluby i klubiki, które są przecież prawdziwym sensem piłkarskiego fenomenu. Całe szczęście wciąż jeszcze istnieją fani najniższych lig; tych, które stanowią futbolowy folklor. Dziś mam przyjemność zaprosić Was do wnętrza takiego właśnie lokalnego klubu – grającego w kenijskiej 6 lidze okręgowej Zion Junju Football Club!

Klub Zion został zarejestrowany zaledwie rok temu, choć w rzeczywistości istnieje już od kilkunastu lat. Junju to niewielka kenijska wioska położona kilkanaście kilometrów na zachód od wybrzeża Oceanu Indyjskiego; liczy sobie kilkaset skromnych gospodarstw wiejskich rozsianych na dużym terytorium tutejszego interioru. To typowo rolniczy region, którego mieszkańcy utrzymują się z produkcji płodów rolnych – poza piaszczystą drogą oraz publiczną szkołą podstawową nie ma tutaj zupełnie nic. Jest za to prawie półtora tysiąca… dzieciaków.

I właśnie na terenie owej szkoły siedemnaście lat temu narodził się pomysł na stworzenia drużyny piłkarskiej. Wewnętrzne klepisko otoczone szkolnymi zabudowaniami zamieniono na boisko – choć bliższym prawdy jest nazwanie tego miejsca placem gry do piłki nożnej. Chętnych było od samego początku aż nazbyt wielu; choćby dlatego, że okoliczne dzieciaki nie miały tutaj żadnych innych możliwości spędzania wolnego czasu. Klub posiadał jedną piłkę… i zasadniczo na tym kończyły się jego sprzętowe zasoby.

Kenia Zion Junju Football Club

Braki w wyposażeniu spowodowały, że początkowy entuzjazm wśród dzieci szybko opadł. Pracujący społecznie trener ze względu na brak innych możliwości doskonalenia piłkarskiego proponował młodzieży głównie ćwiczenia ogólnorozwojowe – co stało w sprzeczności z marzeniami i wyobrażeniami dzieciaków na temat sportu. Oni chcieli grać w piłkę, a nie robić przysiady i wymachy ramion! Tymczasem bywało tak, że podczas dwugodzinnego treningu wielu chłopców nawet nie miało szansy dotknąć choćby raz piłki.

Ale zdarzyło się nieszczęście; pewnego pechowego dnia także ta jedyna piłka uległa zniszczeniu. Klubowi nie pozostało nic innego, jak tylko pożyczać na treningi piłkę z sąsiedniej wioski – co samo w sobie było już ogromnym logistycznym wyzwaniem. Liczba uczęszczających na treningi ponownie zaczęła spadać…

Niemniej los miał dla biednego klubu przygotowaną niespodziankę. Półtora roku temu na ślad szkoły podstawowej w Junju i funkcjonującej tutaj piłkarskiej drużyny wpadł Klub Sportowy Polskie Himalaje imienia Wandy Rutkiewicz. Po kilku miesiącach udało się dostarczyć do Kenii kilkanaście pierwszych piłek do gry, a kiedy treningi ponownie ruszyły z kopyta – spełniło się jedno z największych marzeń tutejszych piłkarzy: polski klub wykupił dla Zion Junju Football Club licencję w Kenijskim Związku Piłki Nożnej (Kenya Football Federation) uprawniającą do brania udziału w rozgrywkach najniższej ligi okręgowej.

Kenia Zion Junju Football Club

Koszt owej licencji był przez lata absolutnie niewyobrażalny i znajdował się poza zasięgiem tutejszych mieszkańców. To równowartość… stu dolarów, którą trzeba było na początku każdego roku wpłacać do regionalnych struktur piłkarskich. Nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki spełniły się wszystkie marzenia dzieciaków: kilkanaście piłek do treningów, możliwość rywalizacji z prawdziwymi przeciwnikami oraz podróże na mecze wyjazdowe! A także szansa na prawdziwy rozwój kariery sportowej. Dla mieszkańców wioski, w której dzieci spożywają jeden skromny posiłek dziennie (a na poranną herbatę mówi się „śniadanie”), to największa inwestycja sportowa w historii.

W Junju spędziłem kilka dni przyglądając się życiu jej mieszkańców. Miałem także przyjemność uczestniczyć w wielkim wydarzeniu: w uroczystym przekazaniu klubowi Zion FC kilku ogromnych paczek sprzętu sportowego nadesłanego z Polski. Czego tam nie było! Kilkadziesiąt par piłkarskich butów, koszulki, skarpety, spodenki i rękawice bramkarskie. Prawdziwe skarby niczym z Sezamu Alibaby! Przy okazji najbardziej wyróżniającym się młodym piłkarzom wręczono także pamiątkowe statuetki. Oddam teraz głos organizatorom całej akcji:

Kenia Zion Junju Football Club
Dla czytelników: spodobała Ci się ta opowieść? Zrewanżuj się i postaw mi wirtualną kawę – ten sympatyczny gest zmotywuje mnie do pracy nad kolejnymi materiałami.
Kenia Zion Junju Football Club
Kenia Zion Junju Football Club
 
Bo nic nie motywuje tak silnie, jak chęć wyjścia z biedy.

Uwaga

Odwiedzając mój blog wspierasz istotę białkową. Moje opowieści powstają bez pomocy bzdur generowanych przez AI. Opowiadam wyłącznie o miejscach do których dotarłem samodzielnie – nie są to więc automatyczne, wyimaginowane, generatywne treści o smaku informacyjnej papki zalewające dzisiejsze media. Zastosowanie AI w dziennikarstwie to koniec sensu istnienia tego zawodu.

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Kenia – więcej losowych materiałów z wypraw:

Afryka – więcej losowych materiałów z tej kategorii: