Podczas wędrówki przez senegalskie miasteczka kilka razy rzuciły nam się w oczy dość dziwnie wyglądające malunki. Początkowo wzięliśmy je nawet za jakiś rodzaj graffiti. Przedstawiały czarnego mężczyznę ubranego w biało-czarne, charakterystyczne ubranie khalifa. Powtarzalność tej sceny – bardzo często namalowanej w dość niespodziewanych miejscach – zaciekawiła nas. Gdy tylko nadarzyła się sposobność, spytaliśmy kierowcę wynajętej przez nas taksówki:
– Kim jest ta postać z obrazów?
– To Khalif Seydina Issa Rohou Laye.
– Ok. Ale kto to taki? Ktoś ważny?
Kierowca spojrzał na nas nieco dziwnie. Niezbyt palił się do udzielenia odpowiedzi. Trochę go przycisnęliśmy; poprosiliśmy, żeby zatrzymał auto bo chcemy zrobić zdjęcie.
– Możemy go sfotografować? Nie będzie to jakiś problem?
– Możecie, aucun problème.
Był wyraźnie zaskoczony naszym zainteresowaniem. Po dłuższej chwili namysłu udzielił nam jeszcze bardziej enigmatycznej odpowiedzi:
– To Czarny Jezus.
Momentalnie nabraliśmy apetytu na wiedzę.
– Jak to Jezus? Takie ma imię?
– Nie. Nazywa się Seydina Issa Rouhou Lahi. Ale jest Jezusem.
Byliśmy zdezorientowani. W Senegalu dominującym językiem jest francuski – wsiadając do taksówki mieliśmy problem z wytłumaczeniem dokąd chcemy dojechać. Nie znając tego języka wszystko mogliśmy zrozumieć na opak. O co chodzi z tym Jezusem?
– Przecież to nie jest Jezus. To jakiś tutejszy Wasz święty, tak?
Senegal w ponad 90 procentach jest krajem muzułmańskim, jednak mieszka tutaj także kilkuprocentowa mniejszość chrześcijańska. Tak więc zinterpretowaliśmy odpowiedź – pewnie to jakiś ważny ksiądz, zakonnik, może odpowiednik biskupa.
– To jest Jezus. Ten Jezus. Tylko, że Czarny. Biały Jezus żył w Jerozolimie dwa tysiące lat temu, i zbawił białych ludzi. Później wrócił jako Czarny Jezus, żeby zbawić czarnych ludzi.
Podróże kształcą.
Nie wracaliśmy więcej do tego tematu. Swoją uwagę poświęciliśmy żółwiom, plażom i ostremu zakażeniu żołądka, które dopadło nas dwa dni później. Jednak po powrocie do Polski spróbowałem znaleźć więcej informacji na ten temat. Kilka prób zakończyło się klęską, lub dało na tyle niezadowalające wyniki, że odsuwałem te poszukiwania „na później”. Ponieważ jednak lata lecą – i czas w końcu usiąść do opublikowania kompletnej relacji z wyprawy do Senegalu – postanowiłem spróbować jeszcze raz. Oto co udało mi się ustalić.
Seydina Mouhammadou Limamou Laye urodził się w 1843 roku (lub wg. innych źródeł w 1844). W 1884 roku, a więc w wieku 40 lat, ogłosił się Mahdim oraz założył suficki zakon Layenne. Zasięg tego stowarzyszenia był głównie lokalny, ale ocenia się, że dziś ma on około 30 tysięcy wyznawców. Założyciel zakonu zmarł w 1909 roku. Jednak zanim zmarł ogłosił, że jeżeli przed śmiercią nie zdąży zrealizować swoich zadań, to jego naukę będzie kontynuował jego najstarszy syn – Seydina Issa Rohou Laye. Dodał, że nie tylko przejmie on po ojcu „kaganek wiary”, ale będzie także reinkarnacją Jezusa.
Zakon Layenne uzyskał akceptację w środowiskach sunnitów. Poglądy głoszone na temat reinkarnacji, pozycji Jezusa jako jednego z Proroków oraz końca świata – w jakiś sposób znalazły swoje lokalne miejsce w dość obszernym i zróżnicowanym światopoglądzie wyznawców islamu. Nie pozwolę sobie tutaj na żaden dodatkowy komentarz – z braku uprawniającej mnie do tego wiedzy.
Większość wyznawców Layenne mieszka w regionach otaczających stolicę Senegalu, Dakar. Czarny Jezus, czyli Seydina Issa Rohou Laye – zmarł w 1949 roku. Do dziś jednak uważany jest przez nich za „afrykańskiego” Jezusa, który przybył zbawić tym razem ludność nie Europy i Bliskiego Wschodu, lecz Afryki. „Przybył ponownie” – zgodnie z zapowiedzią, którą dał przed swoim pierwszym odejściem.
Jak napisał Eric Ross, profesor uniwersytecki, specjalista islamistyki i ekspert od spraw kultur Afryki:
[…] Seydina Issa Rohou Laye to reinkarnacja Jezusa, przewodnik społeczności muzułmańskiej z czasów francuskiej dominacji kolonialnej. Jest pamiętany jako modernizator, reformator i budowniczy. Wdrażał środki ochrony zdrowia publicznego, pomagał rekrutować poborowych do armii francuskiej podczas obu wojen światowych oraz reprezentował l’Afrique Occidentale Française na wystawie kolonialnej w Vincennes w 1931 r. […]
[…] Każdego roku, w dniu Bożego Narodzenia organizowana jest w Cambérène [Senegal] uroczysta ceremonia, podczas której świętuje się narodziny ojca Jezusa (Issy) oraz zajmuje młodym ludziom czas, by nie ulegali szatańskim pokusom takim jak picie alkoholu, narkotyki, imprezy […]
[…] To niezwykłe, że w Cambérène, na przedmieściach stolicy Senegalu, istnieje sunnicki zakon, który nie tylko czci Jezusa jako posłańca Boga, ale włącza postać chrześcijańskiego Mesjasza w samo serce doktryn islamskiej i zbiorowej tożsamości […]
Przeszukując zasoby Internetu znajdziecie sporo materiałów poświęconych tej tematyce; są one jednak trudne w zrozumieniu: nie doczekały się (chyba) kompleksowego opracowania, a informacje podawane są po francusku oraz arabsku. W dodatku bardzo wiele z nich stanowią różnego rodzaju domysły, amatorskie teologiczne analizy oraz rozważania wyznawców i spadkobierców duchowych.
„Był uprzejmy, gościnny i uprzejmy dla wszystkich. Tylko łamanie przykazań Bożych mogło wzbudzić jego gniew – w takich przypadkach podejmował surowe działania, posuwając się nawet do bicia przestępców. Tak bardzo lubił porządek, że sam dbał o prawidłowe ustawienie domów [w Cambérène] i domagał się, aby ludzie nie krążyli w nocy poza określoną godziną. […] Chodził w środku nocy ulicami wsi i powtarzał tym, których spotykał w późnych godzinach: idź spać, noc należy do innych stworzeń”
Chyba najtrudniejsze w zrozumieniu tej wiary są przytaczane argumenty przemawiające „za prawdziwością” Czarnego Jezusa. W jaki sposób reinkarnował, dlaczego „mędrcy” go nie rozpoznali, jakie znaki na Niebie i Ziemi oznajmiały jego nadejście (np. fala chorób, wojny, fałszywi prorocy). W zasobach światowej sieci znajdują się także szczegółowe analizy zdjęć Seydina Issa Rohou Laye porównujące jego twarz z Jezusem Chrystusem, a nawet filmy poświęcone odbiciu „białego” Jezusa widoczne na jego fotografiach. Większość materiałów jest bardzo trudna do zrozumienia ze względu na ich religijny charakter. Jednym z koronnych dowodów ma być np. fakt, że został reinkarnowany w wieku 33 lat, czyli w wieku, w którym „Pierwszy Jezus zakończył swoją pracę”.
Jak wskazują wyznawcy Czarnego Jezusa:
„Koran mówi o tym, że Jezus nie został ukrzyżowany ani zabity […] a został zastąpiony sobowtórem na ich oczach […] Nie zabili Jezusa, wręcz przeciwnie, Allah podniósł go do Siebie, ponieważ Allah jest Potężny i Mądry. Wśród ludu Księgi nie będzie nikogo, kto by nie uwierzył w Niego przed śmiercią, a w Dniu Zmartwychwstania On będzie świadczył przeciwko nim.” (Koran IV, 156 )
Można natrafić także na myśli wyrażające żal, że świat nie rozpoznał w Seydina Issa Rouhou Lahim powtórnego Zbawiciela:
„Dlaczego Czarni, którzy powinni byli z dumą powitać Mahdiego i Mesjasza jako Posłańców, których Bóg wybrał, szczególnie po to, by ich zrehabilitować i wyzwolić duchowo […] nadal udają, że ich nie rozpoznają, mimo wszelkich przesłanek potwierdzających ich pojawienie się w tym odległym zakątku świata [przyp. w Senegalu]? […] Inne narody […] nie mogą ich zaakceptować, ponieważ Stwórca z własnej woli zamanifestował ich w czarnym świecie, błędnie uznanym za zacofany […] Mijają miesiące, lata, stulecia, a nawet tysiąclecia, a uczeni Prawa trzech ostatnich religii objawionych nie przejmują się olśniewającymi i niepodważalnymi dowodami, które Bóg objawia na naszych oczach […]” – napisał Ibrahima Diop, Sekretarz Generalny Fundacji Seydina Issa Rouhou Lahi.
Źródła informacji o zakonie Layenne Sufi
Źródło 1: Przeczytaj
Źródło 2: Przeczytaj
Źródło 3: Przeczytaj
I na koniec ciekawostka: film demonstrujący twarz Jezusa Chrystusa, która pojawiła się na… twarzy Czarnego Jezusa – znajdziecie TUTAJ
Zdjęcia: Sławomir Smoliński