Ten stojący pośrodku niemal bezludzia cmentarz wypatrzyłem jadąc z Ałmat do Aralska. W tamtą stronę nie było jednak czasu na zatrzymanie się – zrobiliśmy to więc w drodze powrotnej. Cmentarz widoczny jest już z daleka – jego zabudowania górują nad otaczającym je pustkowiem.

Nawet nie wiem, czy nazwa „cmentarz turkiestański” jest prawidłowa. Nazwa pojawiła się skądś w mojej głowie… i tak zostało. Pewnie prawidłowa nie jest, bo ile razy zdarza się wymyślić jakąś nazwę tak, by okazało się, że jest ona już wymyślona przez kogoś innego i stosowana? Z drugiej strony nie takie rzeczy wyśnili już filozofowie.

Cmentarz na swój sposób – jak wszystkie cmentarze na całym świecie – jest uroczy. Groby są zarówno wielkie i okazałe, jak i malutkie i zrujnowane. Niektóre zapadły się już pod ciężarem ziemi wraz z ludzką niepamięcią. Są groby stylizowane na jurty, są mauzolea, jest i dziecięca kołyska, która nie pozostawia wątpliwości kogo złożono tutaj do ziemi. Charakterystyczne są obmurówki otaczające groby – tworzą one namiastkę prywatności tym, którzy tej prywatności już nie potrzebują. Widocznie taka tradycja.

Lokalizacja cmentarza jest w tym przypadku bardzo teoretyczna. Mimo, że widoczny jest z daleka, to jednak nie zanotowałem jego dokładnego miejsca na mapie – pamiętam tylko, że było to pomiędzy Szymkentem a Aralskiem; raptem 900 kilometrów stepu. Więc sami rozumiecie… odnalezienie teraz tego miejsca na mapach jest niemożliwe. Gdy więc pojedziecie do Kazachstanu, to nie sugerujcie się zaznaczoną lokalizacją. Niemniej gdy będziecie jechać autostradą, to przeoczyć tego miejsca nie sposób.

Więcej cmentarzy z całego świata znajdziecie tutaj – menu / ekspedycje / kategorie / cmentarze – TUTAJ

Więcej materiałów z wyprawy do Kazachstanu?

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Więcej materiałów z kategorii cmentarze?