Jak więc wygląda prawdziwa Rosja, ta spoza granic Moskwy i Petersburga? Trudno odpowiedzieć rzetelnie na to pytanie, gdyż od lat wyjazd do tego kraju jest bardzo utrudniony: najpierw była pandemia, teraz wojna. Wcześniej zaś – przez wiele dziesięcioleci – żelazna kurtyna. Tak więc pomimo ogromnego potencjału turystycznego Rosja praktycznie nigdy nie znalazła się na celowniku masowych przyjazdów gości z zagranicy. Wszędzie pełno zdjęć z Grecji, Ameryki, Egiptu, Bali, nawet z Indii. A kto z Waszych znajomych był w przeciągu ostatnich kilku lat w Rosji i chwali się w mediach społecznościowych zdjęciami tam zrobionymi? No właśnie…
Przypomniało mi się, że przecież w 2019 roku wraz z przyjaciółmi byłem w Rosji – nad Bajkałem. Jechaliśmy koleją transsyberyjską, przebiegliśmy po zamarzniętym Bajkale maraton, a po jego ukończeniu spędziliśmy trochę czasu w odległym o 60 kilometrów od jeziora mieście Irkuck. Długo wtedy spacerowaliśmy zaglądając w mniej lub bardziej turystyczne miejsca; zrobiliśmy kilkadziesiąt raczej przypadkowych zdjęć. Postanowiłem wrócić do tych fotografii.
Irkuck liczy sobie 620 tysięcy mieszkańców i stanowi stolicę stosunkowo mocno rozwiniętego przemysłowo regionu. Nie jest więc to jakieś niszowe i zapomniane przez świat miasto; w realiach Syberii jest to wręcz lokalna metropolia. Są tutaj fabryki, uniwersytet, muzea. Miasto od dawna jest ważnym węzłem komunikacyjnym na trasie pomiędzy Chinami a Rosją – nie przez przypadek jest więc także stacją kolei transsyberyjskiej oraz posiada międzynarodowe lotnisko.
Wydawać by się mogło, że Irkuck będzie więc nowoczesnym i bogatym miejscem. Tymczasem jest taki, jaki widzicie na zdjęciach. Owszem, w mieście są nowoczesne centra handlowe (na zdjęciach ich nie znajdziecie, bo nie mam w zwyczaju fotografować centr handlowych) – ale wszystko inne jest dokładnie takie, jakie nasze stereotypy na temat Rosji. Dominująca część miasta wygląda jak siedem nieszczęść, jak skansen z czasów komunizmu, jak jakieś pieprzone wrota czasu. Ulice są dziurawe, transport publiczny rozpada się i trzyma tylko dzięki sklejającym go do jednej kupy reklamom. Panuje bury kolor, odcienie szarości, błoto, pył, brzydota. Nawet ludzie ubierają się w większości w pochodne czerni; podobne są ich uśmiechy – a raczej ich brak.
Irkuck jest idealnym miejscem do wyjaśnienia znaczenia rosyjskiego powiedzenia, że „ziemia pożera domy„. Jak widać na fotografiach drzwi i okna wielu starych drewnianych budynków znajdują się bardzo nisko nad chodnikami, często wręcz poniżej ich poziomu. W pierwszej chwili odnosi się wrażenie, że kiedy budowano te domy, to poziom gruntu był niższy – a później podwyższono go usypując drogi. Ale to błędne skojarzenie. W rzeczywistości domy stawiane były bezpośrednio na wiecznej zmarzlinie, która ogrzewana przez dziesiątki lat ciepłem podłóg tajała i rozmiękała; ciepło panujące w izbach przedostawało się do gruntu i powodowało jego rozmrażanie. Gdy wieczna zmarzlina zamieniała się w błoto, ciężar budynków wyciskał je coraz niżej. W ten sposób ziemia pożera stare domy – kęs po kęsie – niczym bagno.
Pewien Rosjanin, który widział moje zdjęcia jeszcze w 2019 roku odpisał mi tak: „Każda świnia jak chce, to znajdzie gnój„. Cóż, nie będę się silił na obronę – oczywiście tak nie wygląda cały Irkuck. Ilu mieszkańców mieszka w takich warunkach? Połowa? Zaś druga połowa w niewiele lepiej urządzonych blokowiskach ogrzewanych byle czym, i byle jak. Spacerując po mieście nie mieliśmy żadnego celu, ot po prostu – robiliśmy zdjęcia to tu, to tam.
Rosyjska mentalność pozwala akceptować wszystko takim, jakie jest. Co z tego, że mieszkamy jak XIX-wieczni chłopi, skoro mamy Gagarina i Moskwę? Kto myśli inaczej – ten świnia. Pisząc ten artykuł długo zastanawiałem się nad tym, do jakiej kategorii zaklasyfikować go na moim blogu. Zamki i Ruiny? Urbex? A może po prostu cmentarze?
W pewnej chwili zrozumiałem, że zdjęcia Irkucka – 600 tysięcznej rosyjskiej metropolii – zasadniczo nie różnią się od zdjęć, które robiłem w Czarnej Afryce lub w biednych dzielnicach Delhi. Brud, bieda i brak perspektyw mieszkańców na poprawę. Jednak nawet hindusi i Afrykanie zwykle byli uśmiechnięci: mieli radosne twarze, żywe oczy, ciekawość i otwartość. Tymczasem w Rosji ludzie noszą na twarzach maski – jakby chcieli udać, że ich tu wcale nie ma. Są szarzy nie tylko na zewnątrz, ale też wewnątrz siebie.
Przypomniała mi się jeszcze jedna historia z podróży przez Rosję. W restauracjach za każdym razem próbowano nas oszukać na rachunku. I nie na kilka rubli, czy kilka procent. Za każdym razem kelnerzy przynosili grupowy rachunek o 50-80 procent większy niż należny. Awantura i żądanie wydania dokładnego rachunku – pozycja po pozycji – była częścią każdego posiłku. I zawsze okazywało się, że mamy rację – a wtedy obsługa z kamienną miną zamiatała temat pod dywan oznajmiając, że zaszedł najwidoczniej jakiś błąd. Nikt nie wstydził się nieudanej próby oszustwa.
Zdjęcia pochodzą z 2019 roku. To stare fotografie, bardzo słabej jakości, mające aż pięć lat. Być może Irkuck przez ten czas wyładniał. Być może podczas pandemii się rozbudował, wyburzył co niepotrzebne i postawił nowe i piękne. Być może Specjalna Operacja Kradzieżowa w Ukrainie spowodowała, że do miasta wpłynął strumień łupów wojennych – i teraz jest piękniejsze, nowocześniejsze, bogatsze. Być może są nowe lodówki, dachówki, rowery, umywalki – ale pewnie raczej nie.
Tak jak dzisiejsza Rosja w latach 80-tych wyglądały niemal wszystkie kraje bloku wschodniego. A potem nastąpiło uwolnienie: świat ruszył do przodu. Nie tylko Polska, Czechy czy Węgry wypiękniały i stały się bogate. Bułgaria, Rumunia, Kazachstan, Gruzja, Azerbejdżan. Nawet dzisiejsza Albania bije Rosję na łeb… Na obszarach uzależnionych od ZSRR zmieniła się mentalność ludzi na taką, która pozwala im się już uśmiechać. Tylko Rosja stoi tam, gdzie stała prawie pół wieku temu. Tymczasem Gagarin nie żyje, a rosyjski program kosmiczny jest fasadą i karykaturą udającą własne istnienie.
I czas na ciekawostkę. W 1866 roku okolice Irkucka były świadkiem powstania zbrojnego – tzw. Powstania Zabajkalskiego. Zesłani w ten region polscy katorżnicy chwycili za broń, by odzyskać wolność – mieli w planie przedrzeć się do Chin. Liczący kilkuset powstańców Syberyjski Legion Wolnych Polaków został rozbity w połowie czerwca tego samego roku w trzech następujących po sobie kolejno bitwach. Przywódców powstania rozstrzelano.
By uhonorować tamtych powstańców (a także późniejszych zesłańców z czasów stalinizmu) władze RP w porozumieniu z władzami Irkucka ufundowały tablicę pamiątkową oraz krzyż, który stanął 11 kilometrów od centrum miasta – w wiosce Piwowaricha. Obok polskich grobów znajdują się tutaj także masowe groby Ukraińców, Greków, Żydów, Litwinów – łącznie 15-17 tysięcy ofiar czerwonego terroru. W 2023 roku władze rosyjskie zdemontowały oba te elementy bez podania przyczyny, twierdząc tylko, że tablica i krzyż przeszkadzały w dojściu do innych obiektów leśnego memoriału.
To prawda. Świnia zawsze znajdzie gnój.