Ośrodek Wratislavia położony jest pomiędzy jeziorem a lasem. Ten las jest zaskakująco malowniczy – zwłaszcza jesienią, która niestety właśnie się kończy. Zachęcałbym Was do przyjazdu, ale ale musicie to zrobić natychmiast, jeszcze dziś. Albo pojedziecie do Radzynia od razu, w momencie kiedy czytacie te słowa – albo musicie poczekać. Liście lecą z drzew, i nie da się tego ani zatrzymać, ani spowolnić.
Z okazji jednego z wczesnych poranków, kiedy to każdy dochodzi do siebie po imprezowej nocy, poszedłem przespacerować się po tym okolicznym lesie. Dzień wcześniej wybraliśmy się na grzyby – niestety te jadalne nie dopisały; najwyraźniej wyzbierane do zera przez osoby, które wpadły na pomysł grzybobrania trochę wcześniej niż ja. Pozostało mi skupić się na grzybach niejadalnych – więc polowanie z wiklinowym koszykiem zamieniłem na polowanie z aparatem fotograficznym. I chyba było warto: tak wielu ciekawych kształtów i kolorów w jednym miejscu nie spotkałem już dawno. To zasługa Złotej Jesieni. Fakt, że trzeba się naschylać i „naczołgać”, ale… ale warto! Rządzi zasada, że czym mniejsze i czym bardziej ukryte – tym dziwniejsze i piękniejsze.
Zapraszam do galerii zdjęć.