Przystanek Mirakowo to największy dworzec kolejowy (poza stacjami początkową i końcową) na trasie zamkniętej w 1999 roku linii Chełmża – Kowalewo Pomorskie. Kiedyś był to całkiem ruchliwy obiekt, wyposażony w trzy tory, bocznicę, duży peron, sygnalizację, rampę rozładunkową.
Dzisiaj w tym miejscu już tylko przyroda pokazuje swoją siłę. Przetrwali jeszcze ludzie, choć z każdym rokiem i ich jest coraz mniej i są coraz starsi. Ludzie, którzy pamiętają liczne historie związane ze stacją. Historie kolorowe, ale i one lada moment ulegną zapomnieniu.
Spotkana osoba 1: w latach 60-tych, 70-tych i 80-tych tymi torami jeździło wojsko na poligony do Bydgoszczy i do Torunia. W tamtych czasach tory były dotowane przez armię, która wykorzystywała je jako możliwość skrytego przerzutu jednostek z pominięciem głównych linii kolejowych.
Spotkana osoba 2: Na stacji, zwłaszcza latem, był ruch jak w ulu. Nad pobliskie jezioro przyjeżdżali na weekend mieszkańcy okolicznych miast, ze stacji na plażę jest zaledwie kilkaset metrów. W wakacje był taki ruch, że biletów w kasie czasem brakowało. Pracowałam tutaj jako kasjerka w 1980 i w 1981 roku, to były piękne czasy. Wszędzie było pełno dzieci, młodzieży. Ludzie jeździli pociągiem także do pracy, do Torunia. Owszem, był ruch towarowy, ale najwięcej było pociągów osobowych. Jak chce Pan dowiedzieć się więcej, musi Pan iść do Pałacu w Mirakowie. Tam ludzie i byli pracownicy więcej pamiętają.
Spotkana osoba 1: Żeby uniknąć zagrożenia skażeniami tędy właśnie transportowano do Polchemu w Toruniu chemikalia, omijając uczęszczaną, bezpośrednią trasę Brodnica – Toruń.
Spotkana osoba 3: Ostatni pociąg przejechał w 1999 roku. Kilka lat później raz przejechał jeszcze pociąg vipowski, taki specjalny – pokazowy. Jechali nim okoliczni samorządowcy i planowali uruchomić trasę turystyczną. Nic z tego jednak nie wyszło.
Spotkana osoba 2: Tutaj w Mirakowie, na stacji, podczas przejazdu ostatniego pociągu w 1999 roku zginął na torach człowiek. Mieszkał tu całe życie, i zginął pod ostatnim pociągiem który tędy przejechał…
Spotkana osoba 3: W 1988 roku spłonął most kolejowy w Toruniu. To była niezwykła sprawa bo jak może spłonąć stalowy most. Zablokowana została na bardzo długo główna magistrala kolejowa. PKP wyznaczyło wtedy objazd, i właśnie tędy, na tej małej stacji w Mirakowie urządzono główny punkt zarządzania zapasową linią.
Spotkana osoba 3: Kilka lat temu amerykańskie wojsko wiozło eszelonem na poligon artyleryjski pod Toruniem czołgi. Na manewry międzynarodowe. „Nasza” wykorzystywana do tych celów linia kolejowa przez Mirakowo była już nieczynna, a że w PKP mieli nieaktualne dane to transport wojskowy puścili bezpośrednio przez Jabłonowo Pomorskie – Kowalewo Pomorskie – Toruń. Wagony załadowane amerykańskimi czołgami nie zmieściły się na tej trasie pod jednym z wiaduktów kolejowych. Zniszczonych zostało kilka czołgów które wbiły się w wiadukt i pospadały z platform. Szczegóły powinni znać tamtejsi kolejarze. Dlatego właśnie składy naszego wojska jeździły kiedyś z ciężkim sprzętem przez Mirakowo.
Spotkana osoba 1: Mówiło się o tym, że linia zostanie odnowiona, że będzie atrakcją turystyczną. Raz przejechała drezyna, wycinając drzewa porastające torowisko żeby sprawdzić jego stan. Ale okazało się, że w wielu miejscach tory już rozkradziono, nic z tego nie wyszło. W kilka lat po zamknięciu linii nie opłacało się już jej naprawiać.
Spotkana osoba 4: PKP porzuciło i linię, i pracowników. Niech Pan napisze, że zostawiono tu wszystkich nas samych sobie. Nawet nie można wykupić domów, bo nie wiadomo czyje są. Budynki niby PKP, ale teren gminy. I tak od lat ani w lewo, ani w prawo. Porzucono wszystko na rozkradzenie, na zmarnowanie. I nic nie można z tym zrobić.
Spotkana osoba 2: Nic już nie ma. Żadnej infrastruktury. Wszystko co było rozebrali złomiarze lata temu. Tu obok na bocznicy były wykolejone wagony składu osobowego, nawet po nich zostały już tylko potłuczone szyby w trawie. Resztę pocięto lub odholowano na złom.
Spotkana osoba 4: Wie Pan kiedy wybudowano te tory? W 1892 roku. Te budynki są tylko niewiele młodsze. Budowali je jeszcze Niemcy na kilkadziesiąt lat przed odzyskaniem przez Polskę Niepodległości.
Spotkana osoba 2: Jeżeli szuka Pan czegoś ciekawego to musi Pan iść dalej, aż do […] Tam w lesie znajdzie Pan bunkry i fortyfikacje, które broniły linii kolejowej. Taka była ważna. Podobno pomiędzy bunkrami są nawet przejścia pod torami. Bunkry są z betonu, więc złomiarze ich nie rozebrali.
Spotkana osoba 4: Nic już nie zostało, nie ostał się nawet rozkład jazdy, ani tablice. A tyle tych pociągów jeździło. Może jeszcze gdzieś znajdę stare bilety, jak poszukam. Zadzwonię do Pana żeby pokazać. Ale wtedy nikt nie myślał, że to będzie kiedyś ważne. Wszystko się wyrzucało. Nawet zdjęć nie ma. No może mają na stacji w Chełmży albo w Dyrekcji PKP. Ale oni o nas już dawno zapomnieli.
Jak zlikwidowali pociągi, to ludzie z okolic nie mieli jak do pracy jeździć, a mało kto miał samochód. Padło na nas znienacka, nikt nie był przygotowany, przecież dopiero co nowe szyny i podkłady były kładzione. Nikt się nie spodziewał, że trafimy na bezrobocie. Został tylko znak drogowy „Uwaga przejazd kolejowy”. Znak nowy, stoi do dziś, chociaż po przejeździe też już nie ma śladu, nawet szyny zalane asfaltem.
Po co ten znak? Kierowcy tylko zwalniają. Obcy, przejezdni zdziwieni, ale my, tutejsi pamiętamy. Tutaj był zjazd na PKP Mirakowo. Trzy torowiska, piękny kamienny peron. No i już nie ma. Tylko drzewa rosną, jabłonie, śliwy. Niech Pan idzie, narwać można, to niczyje, samo porosło z wiatrem. Stacji już nie ma.
Ponad sto lat była. Ale już nie ma.