Tak sobie myślę: kto kurwa ma z Warszawy przyjechać? Do tej dziury. Biskup jakiś? Zaklęcia rzucać? I czy mogliby wcześniej zadzwonić, żeby z kamerą przyjechać jak się ta dziura będzie robiła?
Reporterka stoi na drodze z Zakopanego do Krakowa. Koniec ferii. Korek. Z przerażeniem opowiada przez URWA 5 minut – że korek. Że normalnie jedzie się tą trasą 1:45, a dziś 2:30 godzin. Tragedia. Ludzie w korku stoją, w samochodach siedzą. Pięć minut ględzi bez sensu – śnieg na nią pada jak na reporterkę w Trzebini. Czekam czy padnie pytanie o to, czy już ktoś z Warszawy przyjechał. Jestem zawiedziony – pytanie nie pada. Ale Pani reporter zastanawia się jaki korek będzie jutro: czy może lepiej wyjechać bez śniadania z hotelu, rano, czy może poczekać do obiadu. Pięć minut ględzi z przejęciem do kamery O NICZYM. Kurwa, pięć minut słuchałem jej gadania i patrzyłem na korek. Samochód, samochód, samochód. Niezwykła tragedia.
Prognoza pogody. Telezapowiadacz oznajmia, że może prószyć śnieg. No przecież o tym wiem – od rana widzę jak wszystkich ich prezenterów śnieg atakuje. Jakaś perwersja, bo każdy z nich wyłazi na ten śnieg, żeby tylko do kamery było widać, że na nich pada. Jakiś telewizyjny konkurs na zostanie najbardziej zapadanym śniegiem reporterem.
Reporter w jakiejś wsi na interwencji. Samochód wypadł na zakręcie i wpadł na czyjeś podwórko. Nagrało się na kamerę, więc grzeją kotleta od rana. Jedzie, wypada, leży. Wywiady. Mój Boże całe szczęście że nie było nikogo na podwórku. Przecież jakby ktoś był, to by ten samochód w niego mógł wjechać. Mój Boże. Czy Państwo się nie boją teraz tu mieszkać, a jakbyście byli na podwórku to przecież mogliście zginąć.
Jakaś Pani, mądra i przygotowana – tłumaczy co to jest depresja. Że młodzi, starzy, biedni i bogaci. Choroba. Nie to, że lenie, że ktoś ma czasem doła i nic mu się akurat nie chce. To wszystko depresja. Zenek nie lubi chodzić do pracy – depresja. Tosia nie chce opiekować się dziećmi (własnymi) – depresja. Każdy, komu się czegoś nie chce to depresja To trzeba leczyć. Nie ma śmierdzących leni, ludzi po prostu smutnych lub nielubianych – to wszystko są tacy, co mają depresje. Nawet co piąty Polak ma depresję.
Pokazują drogę z Zakopanego. Ciągle korek. Niestety nie ma śniegu, więc wrzucają śnieg z Czech i podpis: śnieg w Czechach. Chuj ich wie o co chodzi z tym śniegiem w Czechach podczas korka z Zakopanego do Krakowa. Nic nie rozumiem.
Dziura w Trzebini. Prószy śnieg. Prosto na dziurę. Jak zapada, to nie będzie dziury widać, i pewnie ktoś wpadnie bo nie widać. Ale całe szczęście ogrody działkowe zamknięte i są tabliczki że zamknięte. Sprawdziliśmy. Najazd kamerą.
Samochód wypada z zakrętu. Jeszcze raz. I jeszcze raz.
Urodziły się żubry. Urodziło się kilka żubrów, ale okazuje się, że stado zamiast o kilka żubrów powiększyło się o kilkanaście żubrów. Skąd więcej żubrów? Jest wiele możliwości; i nagle odkrywcze zdanie: może źle je policzono?
Pan Zygmunt jest gruby, więc nigdzie nie chodzi i nie ma przyjaciół. Ale nie jest gruby i nie jest kimś, kto nie ma przyjaciół – on ma depresję. Nie jesteś gruby, bo żresz. Jesteś gruby, bo masz depresję. Nie masz przyjaciół dlatego, że nikt Cię nie lubi. Nie masz przyjaciół, bo masz depresję. To się leczy.
Kończą się ferie. To pewnie dlatego ten korek z Zakopanego do Krakowa.
Starsza Pani się żali, że przez żubry nie może posadzić kartofli. Bo wyjedzą. Strasznie utrudniają życie. Ma kopiec ziemniaków, ale się zmarnuje i zjedzą. Mój boże. Reporter: żubry spotkać można w kilku miejscach w Polsce. Ale jest ich mało, być może za sto lat już ich nie będzie.
Cyk.