Na zwiedzenie Malty i Gozo przeznaczyć mogliśmy tylko siedem dni. Może się wydawać, że to mało, jednak pamiętajmy o tym, że obie wyspy są naprawdę niewielki. Malta – większa z wysp – ma powierzchnię 316 kilometrów kwadratowych, a Gozo – zaledwie 67. Dla porównania największa Polska wyspa – Wolin – ma 265 kilometrów kwadratowych, co chyba dość dobrze wizualizuje skalę powierzchni Malty i Gozo.
Obie wyspy oddziela wąska cieśnina o szerokości zaledwie kilku kilometrów. Ten niewielki przesmyk ma ogromne znaczenie dla turystyki całego archipelagu; mimo, że pomiędzy oboma wyspami regularnie pływają promy samochodowo-pasażerskie, to przytłaczająca większość ruchu turystycznego z którego żyje cały kraj pozostaje na Malcie – tam, gdzie znajduje się jedyne międzynarodowe lotnisko na wyspach.
Regularnie co kilka lat wraca temat połączenia Malty i Gozo mostem; od strony inżynieryjnej jest to zadanie dość realne do wykonania. Jednak pomysł ten jest źle odbierany ze strony mieszkańców i władz samego Gozo, którzy obawiają się codziennych najazdów „kilku-godzinnych” turystów z Malty. Łatwo jest mi to sobie wyobrazić: każdego dnia dziesiątki tysięcy turystów przejeżdżałyby przez ten most na Gozo tylko po to, by zrobić sobie kilka zdjęć i wieczorem wracałyby na Maltę – natomiast podróż promem wymaga już pewnego minimalnego chociaż wysiłku planistycznego, dzięki czemu odsiewane są jak w przysłowiu „ziarna od plew”. Turyści pozostają na Macie, podróżnicy wyruszają na Gozo.
Duża popularność Malty wśród Polaków wynika w dużej mierze z tego, że z naszego kraju bardzo łatwo dolecieć na wyspę. Do wyboru jest spora liczba połączeń realizowanych tanimi liniami lotniczymi – i to przez cały rok. Jako że Malta położona jest zaledwie 80 kilometrów od Sycylii, sam lot trwa krótko – tylko niewiele ponad trzy godziny.
My wybraliśmy się w podróż z Modlina – w piątek wylot, i w piątek siedem dni później powrót. Nasz plan był jak zwykle bardzo ambitny (ale realny): postanowiliśmy spędzić trzy dni na mniejszym Gozo, oraz cztery dni na Malcie. I zwiedzić wszystko, co nadaje się do zwiedzenia. Wbrew pozorom nie było to takie trudne zadanie jak mogłoby się wydawać – jeżeli z planu podróży wyeliminujecie bezwładne leżenie na plażach, to tutejszych atrakcji wcale nie jest aż tak dużo.
Dzień 1 – Wylot z Modlina w godzinach porannych, dolot na wyspę wczesnym popołudniem. Wynajęcie samochodu na lotnisku, przejazd na zachód Malty oraz przepłynięcie promem na Gozo. Zakwaterowanie.
Dzień 2 – Rankiem start w biegu ultradystansowym, którego trasa poprowadzona jest wzdłuż linii brzegowej Gozo (50 km). Dobiegnięcie na metę w limicie przewidzianym przez organizatorów – 10 godzin – i udanie się na zasłużony odpoczynek.
Dzień 3 – Zwiedzanie Gozo: megalityczna świątynia Ggantija, miasteczko Xlendi, solne pola na północy wyspy oraz neolityczne jaskinie Ghajn Abdul – wszystko to okraszone krótkimi wycieczkami do kilku najciekawszych nadmorskich wież obronnych „odkrytych” dzień wcześniej podczas biegu.
Dzień 4 – Zwiedzanie stolicy Gozo – Rabatu – oraz wznoszącej się nad miastem historycznej Cytadeli. Wieczorem powrót promem na Maltę i zakwaterowanie.
Dzień 5 – Zwiedzanie megalitycznych świątyń rozsianych po całej Malcie: Tarxien, Ħaġar Qim, Mnajdra, Ta’ Ħaġrat oraz Skorba.
Dzień 6 – Zwiedzanie Valletty – stolicy wysp – wraz z podziemnym Muzeum Wojny. Na koniec dnia zwiedzenie jednej z najstarszych wzniesionych ludzką ręką podziemnych budowli na świecie – kompleksu świątynnego Hypogeum Ħal Saflieni.
Dzień 7 – Zatoka Il-Bajja ta’ San Ġorġ, prehistoryczna jaskinia Ghar Dalam, świątynia megalityczna Borġ in-Nadur i 15-kilometrowy treking po Linii Wiktorii, czyli wzdłuż wybudowanych na przełomie XIX i XX wieku fortyfikacji zwanych „Wielkim Murem Maltańskim”.
Dzień 8 – wczesnym porankiem wylot do Polski. Lądowanie w Modlinie o 9:05 rano.
Jak widzicie program był intensywny; i co dla nas typowe – nie przewidywał żadnych dni wolnych. Poszczególne zabytki i obiekty do których udało nam się dotrzeć opiszę wkrótce na blogu – jednak już teraz zaznaczę, że uważam iż nie są to pozycje w jakikolwiek sposób obowiązkowe dla wszystkich odwiedzających Maltę. Jeżeli nie interesują Was megality i obiekty UNESCO – czy inne „potężne złomowiska starych kamieni” – to bez problemu możecie na Malcie zamiast ich zwiedzaniem zająć się na plażingiem, zakupingiem oraz dyskotekingem.
Bilety Lotnicze – 820 pln / 1 osoba
Zwykle jest tak, że koszty związane z przelotem stanowią największą część podróżniczych wydatków. Mam dla Was dobrą wiadomość – w przypadku Malty ta zasada nie obowiązuje. Wprawdzie kupując bilety tym razem przepłaciliśmy – kupiliśmy je ze ZBYT DUŻYM WYPRZEDZENIEM (już w grudniu 2022) – to można dolecieć na Maltę w bardzo atrakcyjnych cenach. Nie wierzycie? Przykładowo dziś (20 maja) można kupić bilet z Gdańska na Maltę na 6 czerwca (czyli za 2 tygodnie) w cenie 115 złotych, a bilet powrotny na 13 czerwca kosztuje 142 złote.
Tanie linie z Polski na Maltę latają z Warszawy, Modlina, Gdańska, Poznania, Krakowa, Wrocławia. Jest w czym wybierać. Jak widać tym razem przepłaciliśmy.
Wynajem samochodu – 770 pln / 7 dni / 2 osoby
Pomimo, że transport publiczny zarówno na Malcie jak i na Gozo jest dobrze zorganizowany, to jednak chcąc zobaczyć w krótkim czasie dużą liczbę miejsc polecam wszystkim wynajem samochodu. Na Malcie wynajem auta jest bardzo tani; bez problemu można znaleźć oferty w okolicach 100-120 złotych za dobę. Niestety wypożyczalnie na Malcie znane są z tego, że stosują bardzo wiele ukrytych sztuczek – tzw. gwiazdek w umowach. Oto kilka przykładów z którymi się zetknąłem:
Przedpłacone paliwo za cały bak – powiem szczerze: nigdzie indziej podczas moich podróży nie spotkałem się z takim rozwiązaniem. Polega ono na tym, że wynajmując auto płacisz z góry za cały bak paliwa; zamiast tradycyjnej opcji full to full (czyli zwracasz auto z taką samą ilością paliwa jaka była podczas odbioru samochodu z wypożyczalni) – na Malcie można spotkać się z zasadą, że otrzymujesz auto zatankowane pod korek, i płacisz za cały bak z góry; oddać możesz zaś samochód niezatankowany. Sztuczka polega na tym, że Malta jest tak malutką wyspą, że nawet podczas intensywnego zwiedzania przez tydzień nie jesteście w stanie wyjeździć choćby połowy baku. Zużyjecie więc podczas podróży np. 20 litrów, ale płacicie za 55 litrów paliwa. Pozostałe 35 litrów to „zysk” wypożyczalni – która zatankuje kolejnemu klientowi brakujące 20 litrów, po czym i jego skasuje za 55 litrów. Jeżeli przemnożycie 35 litrów przez 1.35 euro, wyjdzie że nadpłaciliście kilkaset złotych.
Brak podatków w cenie wynajmu – cena podczas rezerwacji internetowej wydaje się bardzo atrakcyjna. Jest jednak malutka gwiazdka odsyłająca do regulaminu; a tam znajduje się zapis, że cena nie obejmuje podatków. Ile te podatki wynoszą? Tego dowiadujecie się dopiero podczas odbioru auta – okazuje się, że drugie tyle. Nie wierzycie? Przeczytajcie regulamin – ja przeczytałem!
Tankowanie paliwa na wskazanej stacji – kolejny typowo Maltański sposób na dodatkowy zarobek: oddając auto do wypożyczalni musicie pokazać paragon zatankowania do pełna na wskazanej przez wypożyczalnię stacji. Jeżeli zatankujecie na innej stacji, to wypożyczalnia nie uzna tankowania i obciąży Was dodatkowo za cały bak paliwa. Ten zapis stosowany jest incydentalnie, ale… jeden z moich znajomych dał się na to nabrać rok temu.
Nadmierne ubezpieczenie auta – na Malcie jeździ się jak na Wyspach Brytyjskich, czyli lewą stroną. Dla osób, które tego jeszcze nie robiły jest to dość niekomfortowe – warto więc ubezpieczyć się od ewentualnej stłuczki. W cenie każdego najmu jest już ubezpieczenie, ale zawsze działa ono dopiero od pewnego progu szkody – to tzw. wkład własny. Czyli za naprawę do przykładowo 500 euro koszty będą ściągnięte z Waszej karty kredytowej, a ubezpieczenie pokrywa dopiero kwotę powyżej.
Tutaj bardzo uważajcie: jedne stacje wkład własny wyznaczają na 500 euro, inne na 800 – a jeszcze inne na 2500 euro. Jeżeli więc porysujecie samochód i wypożyczalnia wyceni szkodę na 1100 euro (a wkład własny wynosi 800 euro), to ubezpieczenie pokryje 300 euro, a 800 zostanie pobrane z Waszej karty.
Dlatego często warto doubezpieczyć samochód do pełnej wartości szkody; zwykle kosztuje to 20-30 procent ceny wynajmu. Pamiętajcie, że zawsze robimy to bezpośrednio w wypożyczalni – odradzam ubezpieczenia internetowe. Problem w tym, że wypożyczalnie na Malcie chcą za pełne ubezpieczenie horrendalne stawki: na zaproponowano z tę usługę dodatkowe 220 euro – więcej niż za sam wynajem auta! Cenę zbiliśmy do 150 euro, ale po chwili okazało się, że… drobnym maczkiem jest zapis, iż wtedy wkład własny i tak istnieje, i wynosi 300 euro. To zupełnie bez sensu, więc ostatecznie nie kupiliśmy żadnego ubezpieczenia i po prostu jeździliśmy bardzo ostrożnie.
Hotele – 1410 pln / 7 nocy / 2 osoby
Stosunkowo najdroższe w naszej podróży okazało się hotele. Za trzy noclegi spędzone na Gozo zapłaciliśmy 760 pln, a za cztery kolejne na Malcie – 650 pln. Zaznaczam, że korzystaliśmy z niemal najtańszych możliwych ofert noclegów: były to nieduże pokoje, ze wspólną łazienką na każdym z pięter i bez śniadań. Były to typowe ekonomiczne domy w wydzielonymi pokojami dla turystów.
Wybierając się na Gozo musicie wiedzieć o pewnej zasadzie: większość tamtejszych noclegów umożliwia dokonywanie wyłącznie bezzwrotnych rezerwacji (ewentualnie rezerwacje można odwołać nie później niż na 2 tygodnie przed przyjazdem). Jest to dość niekomfortowa sytuacja dla podróżnych, ale wynikająca z wyspowych realiów. Dość często zdarza się, że turyści którzy zarezerwowali noclegi na Gozo nie mogą na wyspę dopłynąć ze względu na silny wiatr; wtedy z Malty na Gozo nie kursują promy. Ze względu na brak mostu właściciele miejsc noclegowych byli w takich sytuacjach często stratni – dlatego wybierają w swoich ofertach albo brak możliwości odwołania rezerwacji na kilka dni przed przyjazdem, albo opcja z możliwością odwołania jest dużo droższa.
Paliwo – 169 pln / 2 osoby
Tak jak pisałem już przy okazji kosztów związanych z wynajęciem samochodu – na wyspach nie dacie razy zużyć dużo paliwa. Mimo że jeździliśmy wszędzie przez tydzień, to nie udało nam się zużyć choćby połowy baku. Paliwo wychodzi więc tanio, chociaż kosztuje około 1.35 euro / litr.
Ubezpieczenie – 0 pln
Uznałem, że nie ma potrzeby kupować ubezpieczenia podróżnego na Maltę. Można z tym dyskutować, bo jednak koszty powrotnego transportu do Polski w przypadku choroby / złamań (i związanego z tym nie wpuszczenia na pokład samolotu) zawsze warto ubezpieczyć.
Opłata startowa w biegu ultra – 380 pln / 1 osobę
Cóż. Biegi ultra kosztują, i za przyjemności trzeba płacić. Cenę uważam za rozsądną – było to 75 euro powiększone do 81 euro za płatność przelewem (opłaty manipulacyjne organizatora – cokolwiek to znaczy)
Restauracje – 180 pln / 1 osoba
Ponieważ zwykle podróżuję ekonomicznie, to z restauracji korzystam dość incydentalnie. Ceny na Malcie i na Gozo są raczej niezachęcające, aczkolwiek mam sporą trudność w ich ocenie. Za zwykłą pizzę w zwykłej ulicznej restauracji w bocznej i niepozornej uliczce niedużego miasta w godzinach poza szczytem zapłaciłem 16 euro. Innym razem za bardzo przeciętne spaghetti carbonara musiałem wydać 15 euro. Prosty i tani falafel lub wrapp kupowany na rogu z „okienka” to koszt 9 euro.
Wyżywienie – 350 pln / 1 osoba
Najtaniej jest więc żywić się produktami kupowanymi w sklepach spożywczych. Tutaj także Malta nie jest specjalnie tanim miejscem; ceny są odczuwalnie wyższe niż w Polsce. Kiedy jednak nie stać mnie na korzystanie trzy razy dziennie z restauracji, to trudno o inną alternatywę. Ze względu na finanse gdy staję przed dylematem „albo się stołujesz, albo podróżujesz” – zawsze wolę oszczędzić na jedzeniu, i móc dzięki temu wyruszyć w kolejną podróż. Myślę, że żywienie się w tutejszych restauracjach kosztowałoby około 250-300 złotych dziennie (przy rozsądnych wyborach kulinarnych)
Bilety wstępu do megalitów – 45 euro / osoba
Muszę przyznać, że atrakcje podróżnicze nie są na Malcie i Gozo tanie. Wstęp do poszczególnych świątyń megalitycznych to koszty rzędu 6-10 euro od osoby za jeden wstęp. Można też kupić pakiety biletów – taki bilet nazywany jest tutaj combo – w cenie 15-20 euro za kilka wybranych obiektów. Są także specjalnie bilety wstępu „do niemal wszystkiego” po 50 euro – czy jednak mają sens? Podejmujące decyzję o zakupie takiego biletu musicie zastanowić się nad tym ile np. megalitów jesteście w stanie obejrzeć zanim się Wam to znudzi. Ja jestem twardy, i nie odpuszczam – kamienne budowle mogę oglądać od rana do nocy, dzień po dniu. Ale nie każdy ma takie hobby, i nie każdy ma tak niezniszczalnie twardą psychikę jak ja. Zdradzę Wam w tajemnicy, że zasadniczo każdy megalit jest taki sam: u dołu jest dół megalitu, a u góry jego góra. No chyba, że jest on przewrócony – wtedy i dół i górę ma po bokach.
Bilet wstępu do Hypogeum – 50 euro / 1 osoba
Podziemna świątynia Hypogeum jest absolutnie fascynująca. I jednocześnie rekordowo droga. Wynika to z faktu, że do tego niesamowitego obiektu znajdującego się na liście UNESCO może dziennie zejść tylko 80 osób (w grupach po 10 osób + przewodnik). Koszt normalnego biletu to 35 euro, jednak trzeba go kupić przez internet z wielotygodniowym wyprzedzeniem. Bilety można kupić także na miejscu, ale jest to możliwe tylko dla jednej grupy porannej i jednej wieczornej – wtedy bilety kosztują aż 50 euro / osobę.
W podziemiach nie wolno robić zdjęć, nie wolno nagrywać, zasadniczo to nic nie wolno – nawet oddychać trzeba powoli. Przed zejściem są rekwirowane telefony, aparaty i kamery – nie wniesiecie nawet damskiej torebki. Czy warto? Kurcze, powiem Wam… że warto. Świątynia została wykuta 5-6 tysięcy lat temu przez lud, po którym nie ma już od tysiącleci żadnych śladów. Jednak polecam tylko wtedy, gdy interesujecie się prehistorią – w innym przypadku zobaczycie po prostu podziemny tunel i nic więcej.
Muzea – 14 euro / 1 osoba
Znajdujące się w stolicy Malty Muzeum Wojny jest ciekawe, ale ponownie – to miejsce raczej dla tych, którzy interesują się militariami, historią II wojny światowej itd. Muzeum jest niewielkie, ale można w nim zejść także do podziemi – systemu wykutych w skale chodników służących podczas oblężenia Malty za schrony. To atrakcja na około godzinę zwiedzania – i Wasze dzieci raczej tej atrakcji nie zrozumieją. Żeby więc zaoszczędzić można dzieciaki wraz z żoną zostawić na zewnątrz. Chociaż z drugiej strony – pójdą na lody, i wyjdzie na to samo.
Jestem fanem militariów, ale od wejścia do pobliskiego Fortu Rinella znanego z tego, że na jego środku stoi wielka XIX-wieczna armata – się odbiłem. To kolejne 14 euro za wejście od osoby. Tu 14 euro, tam 14 euro, i wychodzi milion.
Prom z Malty na Gozo – 21 euro / 2 osoby
Za przejazd promem płaci się dopiero w drodze powrotnej. Płynąc z Malty po prostu podjeżdżacie samochodem pod prom, a obsługa gestami pokaże Wam gdzie macie wjechać. Prom płynie około 15-20 minut, możecie sobie wtedy wysiąść z samochodu (pamiętajcie o zaciągnięciu hamulca ręcznego) i pójść na pokład popatrzeć na morze oraz mijaną Comino Island. Wracając z Gozo za prom płacicie w budce na bramce wjazdowej – nie trzeba nawet wysiadać z samochodu. Cena za samochód z kierowcą to około 15 euro, plus po 6 euro za każdego pasażera.
Żeby zaoszczędzić możecie zostawić samochód na Malcie na nabrzeżu i popłynąć wpław. W zależności od stylu w jakim pływacie przeprawa zajmie Wam między 4 a 6 godzin. Wydaje mi się jednak, że jest to bez sensu, bo wtedy nie zabierzecie ze sobą bagażu. Tak, po namyśle uznaję, że przeprawa wpław to słaby pomysł.
A teraz na poważnie: zdaję sobie sprawę z tego, że przeprawa promem dla osób, które tego nigdy wcześniej nie robiły, może wydać się skomplikowana. Tym bardziej, że wystarczająco może nas stresować już sam ruch lewostronny. Niemniej jest to bardzo proste – jak to wygląda możecie zobaczyć na krótkim filmiku.
Pamiątki – 3 euro
Tradycyjnie dwa magnesy, po 1.5 euro.
Łącznie wszystkie wydatki związane z samodzielnym, tygodniowym wyjazdem na Maltę i Gozo wyniosły mnie 3450 złotych. Nie jest to mało, ale też nie jest to kwota na którą trzeba specjalnie oszczędzać. Jeżeli nie planujecie startować w zawodach sportowych, jeżeli rozsądniej niż my kupicie bilety lotnicze – oraz jeżeli nie odczuwacie wewnętrznej presji na zwiedzenie wszystkich możliwych megalitycznych świątyń – to jest szansa, że zmieścicie się w budżecie 2500 złotych (zwłaszcza gdy pojedziecie w 3-4 osoby, dzięki czemu spadnie także jednostkowy koszt wynajęcia samochodu)
Planując budżet pamiętajcie o tym, że w liczniejszej grupie trudniej przyjdzie Wam oszczędzać na atrakcjach kulinarnych. Korzystanie z życia nocnego także nie należy tu do najtańszych; chcąc spędzać aktywnie noce potrzebujecie też lepiej zlokalizowanych hoteli – co dodatkowo kosztuje.
Podsumowanie wyprawy
Z pewną trudnością siadam do napisania podsumowania. Czy warto odwiedzić Maltę? Wszystko zależy od tego, czego szukacie; jeżeli wypoczynku na plażach – tak. Jeżeli życia nocnego – tak. Jeżeli megalitów i kontaktu z prehistorią – tak. Nie jest to drogie miejsce, sam wyjazd pod względem planowania także jest łatwy. Jedyne czego mi brakowało na wyspie to lasów oraz kontaktu z dziką przyrodą. Lasów na Malcie i Gozo praktycznie nie ma – to najmniej zalesiony kraj Europy, gdzie drzewa zajmują zaledwie 1 procent powierzchni. Sama natura także – jakby to ująć… nie istnieje. Owszem, jest morze, którego fale obmywają wyspę; jest też wiatr, zachody słońca i nadmorskie klify. Ale to raczej martwa natura.
Malta jest wyspą o gęstej zabudowie. Jeżeli wejdziecie na jakieś wzniesienie czy wieżę – wszędzie wokół jak okiem sięgnąć ciągną się miasteczka, wioski, zabudowania i drogi. Poza niewielkimi wyjątkami podczas podróży praktycznie nie opuszcza się terenu zabudowanego – człowiek zajął na wyspie każde możliwe miejsce. A w miejsca, których jeszcze nie zajął, właśnie wjeżdżają koparki i dźwigi – rozpoczynają one budowę kolejnych hoteli; tak znikają ostatnie wolne skrawki wyspy.
Nieco lepiej jest na Gozo; ale i tutaj wszędzie otaczają nas budynki, farmy, drogi i wyrobiska. Tylko linia brzegowa jest jeszcze dzika – ale tylko tam, gdzie są urwiste klify lub niedostępne wąwozy. Jednak nawet w tych miejscach albo parkują ekskluzywne jachty, albo stoją budki z których strzela się do ptaków. Taka tradycja.
Malta na pewno nie jest miejscem do którego kiedyś jeszcze wrócę. Ludzie mili, ale jest ich (nas!) tutaj po prostu za dużo. Niemniej jeżeli lubicie np. Władysławowo w szczycie sezonu, to na Malcie będziecie czuć się doskonale.
Ocena wyprawy – 69 procent.
Egzotyka – 2/5
Bezpieczeństwo – 5/5
Przyroda – 2/5
Łatwość wyprawy – 4/5
Ekonomia wyprawy – 4/5
Malta jest doskonałym miejscem na stawianie pierwszych kroków w samodzielnym podróżowaniu. Gorąco polecam wykazanie się minimum odwagi i skorzystanie z promu na Gozo; wyspa warta jest odwiedzenia. Czy tydzień do wystarczający czas na zwiedzenie archipelagu? Myślę, że dla większości osób tak; nie mam pomysłu co jeszcze można byłoby tam robić gdybym miał na Malcie spędzić dwa tygodnie.