Podróż na północ, nie mniej epicka niż na południe, zajmuje im kilka tygodni. Przed odlotem także w afryce środkowej zbierają się one w grupy by wspólnie pokonywać trudy powrotnej wyprawy. Takie właśnie sejmikujące stada bocianów spotkałem tydzień temu podczas wyprawy do Tanzanii.
Zobaczyć nasze rodzime ptaki, symbol wielu polskich wsi, w tak odległym zakątku świata to niesamowite przeżycie. Wokół pasą się tysiące bawołów, strusi, egzotycznych flamingów. W tle majestatycznie spacerują słonie, nosorożce, żyrafy. Na gapiów polują wygłodniałe hieny i lwy, a w trawach przemykają jadowite węże. I tutaj właśnie, zdawałoby się że na końcu świata, przeniesione jakimś bajkowym zaklęciem zobaczyłem Polskie bociany.
Na swoich charakterystycznych, patykowatych nogach stąpają pewnie wśród traw wysupłując czerwonymi dziobami smakowite płazie i roślinne kąski. Bagna krateru Ngorongoro – jednej z najbardziej niezwykłych enklaw dzikiego życia – sprzyjają ostatniemu posiłkowi spożywanemu przed odlotem w liczącą wiele tysięcy kilometrów skrzydlatą podróż.
Robię zdjęcia bocianom wspominając naszą wspólną, odległą ojczyznę. W tle z rozlewiska wynurza się ogromny hipopotam i kłapie swoją wielką paszczą – to jeden z najgroźniejszych drapieżników afrykańskiego kontynentu. Zerka łapczywie na wszystkie strony czy aby żaden intruz nie wkracza na jego terytorium. Po chwili zanurza się ponownie i na powierzchni pozostają po nim tylko uszy oraz szybko rozchodzące się kręgi.
Trzeba przyznać, że dłuższy odpoczynek w bagnach krateru Ngorongoro jest dość ryzykowny. I wbrew pozorom to nie dzikie afrykańskie zwierzęta stanowią największe zagrożenie dla bocianów. Polują na nie chętnie Masajowie – rdzenni mieszkańcy krateru i okolicznych równin. Wielokrotnie zdarzało się, że ptaki wracały do Polski z zagłębioną w piórach strzałą masajskiego myśliwego. Obecnie jednak polowania są tutaj zabronione – to ścisły rezerwat przyrody z którego kilkadziesiąt lat temu wyeksmitowano lokalne plemiona poza obręb otaczających go urwisk. Z tubylczymi myśliwymi przyjdzie zmierzyć się naszych bocianom w kolejnych dniach.
Szacunkowe dane mówią o setkach tysięcy bocianów zimujących na południe od Sahary. Przelot z i do Europy pokonują każdego roku dwoma trasami: pierwsza mniej popularna wiedzie przez południową Francję, Hiszpanię, Gibraltar i Maroko. Druga: wzdłuż wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego – przez Turcję, Syrię, Jordanię, Egipt. Ta pierwsza jest mniej popularna i bardzo niebezpieczna. Kilkunastokilometrowa szerokość Cieśniny Gibraltarskiej potrafi zmylić młodsze osobniki, które wpadają dziesiątkami do wody i toną. Za to trasa wschodnia, z której korzystają wschodnio- i środkowoeuropejskie bociany, choć nieco dłuższa to w całości prowadzi nad lądami.
Po przekroczeniu Półwyspu Synaj bociany lecą wzdłuż Nilu, przez Egipt i Sudan omijając w bezpiecznej odległości pustkowia Sahary. Po drodze żywią się na wyżynnych terenach Etiopii i bagniskach Kenii. Tutaj ich drogi w końcu rozchodzą się: część kieruje się nadal na południe, część skręca na zachód tu terenom Ugandy, Konga, Kamerunu.
Droga powrotna do Europy odbywa się oczywiście w kierunku odwrotnym. Nie wyruszają w nią jednak wszystkie osobniki. Te najmłodsze, 1-latki pozostają w Afryce na dwa – trzy lata. Jeżeli przetrwają polowania zarówno zwierząt jak i ludzi, wyruszą na północ dopiero gdy opanuje je zew natury: instynkt rozrodczy. Wtedy wrócą na tereny Polski, Bułgarii, Węgier, by w charakterystycznych wielkich gniazdach na kominach, na słupach energetycznych, na dachach – złożyć jajka i oczekiwać na potomstwo. Po osiągnięciu dojrzałości podróż z Europy do Afryki odbywać będą już każdego roku.
Ponieważ bociany zamieszkują w podmokłych regionach środkowej afryki wraz z wieloma innymi – dla nas dzikimi zwierzętami – na zdjęciach dołączonych do tego artykułu znajdziecie także fotografie ich bezpośrednich „sąsiadów”.
Opuszczając Tanzanię samolotem trzymam kciuki za te piękne ptaki. Mam nadzieję, że już wkrótce spotkam bociany na polskich łąkach i bagnach. Ja wysiądę w Warszawie po kilkunastu godzinach lotu, im podróż zajmie kilka długich tygodni. Gdy następnym razem spotkacie w Polsce bociany pamiętajcie o tym, jacy z nich są podróżnicy. Widzieli rzeczy i zwiedzili kraje, o których nam, ludziom się tylko marzyło…
Miłego lotu Bociani Panowie i Bocianie Panie!!