Bohater dzisiejszej opowieści to wąski kanion, którego powstawanie rozpoczęło się około 100 milionów lat temu, w epoce geologicznej zwanej mezozoikiem. Wtedy to właśnie na skutek intensywnego procesu odkładania osadów utworzyły się w regionie (który dziś nazywamy Krasem Słowackim) ogromne złoża wapienia. Miliony lat później – już po zagładzie dinozaurów – na stosunkowo płaskiej wapiennej równinie wyniesionej ruchami tektonicznymi ponad poziom morza pojawiły się pierwsze strumienie. Jeden z nich – zwany obecnie Blatnym Potokiem – trafił w miejsce, w którym skały były podatne na rozpuszczanie i drążenie.
Utworzenie doliny zajęło strumieniowi dziesiątki milionów lat. Przez ten czas woda uparcie i konsekwentnie przedostawała się każą dostępną szczelinką w głąb krasu, rzeźbiąc tunele i liczne podziemne korytarze. Te z wiekiem łączyły się, zapadały po ciężarem sklepień oraz wypłukiwały się wraz z następującymi po sobie powodziami. Na skutek mozolnego i niezwykle powolnego procesu powstał dzisiejszy wąwóz o głębokości dochodzącej do 300 metrów i długości trzech kilometrów.
Piękno Zádielskiej Doliny dostrzeżono już w XIX wieku, kiedy na tych terenach rozciągało się Cesarstwo Austro-Węgierskie. To właśnie za sprawą działalności Węgierskiego Towarzystwa Karpackiego po raz pierwszy oznakowano w latach 1885-1886 szlak biegnący przez wąwóz oraz postawiono drewniane mostki umożliwiające przekraczanie w wielu miejscach wartkiego potoku płynącego jego dnem. Wyznaczono także pierwsze punkty widokowe umożliwiające obserwację przyrody nie tylko z poziomu doliny, ale także z grzbietu otaczających ją skał.
Tak jak wspomniałem dolina ma trzy kilometry długości, a w najwęższym miejscu zaledwie dziesięć metrów szerokości. Otaczające ją skalne ściany są niemal pionowe, wraz z imponującymi ostańcami mającymi nawet po kilkadziesiąt metrów wysokości. Najwyższy z owych ostańców – tzw. Głowa Cukru (Cukrová homola) – ma aż 105 metrów wysokości! W zboczach znajdują się jaskinie, w których wciąż zachodzi proces niszczenia krasu przez wodę; są one jednak bardzo niebezpieczne i można je obejrzeć tylko w ograniczonym zakresie.
Spacer dnem doliny jest łatwy i przyjemny – a to za sprawą biegnącej wzdłuż asfaltowej drogi przeznaczonej wyłącznie dla ruchu pieszego. Na skutek następujących po sobie częstych powodzi nawierzchnia w wielu miejscach jest uszkodzona lub całkiem wymyta, ale nie powinno to nikomu przeszkodzić w spacerze. Koniecznie pamiętajcie tylko o obowiązku pozostawienia auta na wyznaczonych parkingach na początkiem szlaku (płatne), lub w poprzedzającej go wiosce Zadiel. W tym drugim przypadku może być jednak ciężko, gdyż nie przewidziano tam miejsc parkingowych dla turystów.
Szlak jest bardzo łatwy, nadaje się dla każdego – łącznie z najmłodszymi, choćby kilkulatkami. Dopiero kiedy dotrzecie na jego koniec będziecie musieli podjąć trudną decyzję: albo wracacie tą samą drogą wzdłuż Blatnego Potoku, albo odbijacie w prawo, przekraczacie nurt strumienia i zaczynacie wspinać się w górę – by zataczając koło powrócić na początek szlaku obszerną pętlą wiodącą wysoko po wierzchołkach grani.
Wybór „górnej” trasy powrotnej jest niewątpliwie atrakcyjny, ale wiąże się z konkretnym wysiłkiem fizycznym: czeka Was łącznie około 350-400 metrów podejść w górę. Wspinać się będziecie początkowo pięknym lasem bukowym, a następnie zatrzymując się co chwilę na punkach widokowych – poprzez łąki i zagajniki – dojdziecie górą do wylotu doliny. W tym miejscu zachowajcie szczególną ostrożność: na końcowym odcinku szlaku znajduje się spora liczba zapadlisk będących wylotami krasowych tuneli. Niektóre z nich są oznaczone i zabezpieczone, ale wśród wysokich traw są i takie, w które bardzo łatwo wpaść nieostrożnie stawiając nogę. Jeżeli będziecie mieli pecha, to nikt nigdy nie zobaczy Was już żywymi… dlatego warto zaopiekować się najmłodszymi i nie pozwalać im schodzić ze szlaku.
Jedną z atrakcji „górnego” szlaku powrotnego – poza oczywiście rozpościerającymi się na całą dolinę widokami – jest kamienny mur z epoki brązu, który niespodziewanie przekroczycie mniej więcej w połowie drogi powrotnej. Na pierwszy rzut oka to zwykłe usypisko kamieni, ale wprawne oko poszukiwacza przygód dostrzeże regularności charakterystyczne dla starożytnych konstrukcji. Kim byli ludzie, którzy wznieśli tę tajemniczą fortecę? Ocenia się, że osada zajmowała około 100 hektarów powierzchni, a chroniący ją kamienny mur miał 8 metrów szerokości i 3 metry wysokości. Do dziś zachowało się około 900 metrów wału w dwóch odrębnych odcinkach – na północy i na południu. Z pozostałych stron osada była chroniona przez uniemożliwiające atak skalne przepaście.
Pomimo, iż trasa wiodąca przez Zádielską Dolinę jest stosunkowo krótka i niesprawiająca trudności, to pamiętajcie o zabraniu ze sobą zapasów wody – zwłaszcza w ciepłe dni gdyż miejsc, w których można uzupełnić płyny, tutaj nie znajdziecie. Na koniec czeka Was kilkusetmetrowe zejście skalną ścieżką, wśród kolczastych roślin i nieprzyjaznych krzaków – jeżeli nie wpadliście wcześniej do żadnej zamaskowanej jaskini to zdecydowanie będzie to najtrudniejszy fragment Waszej wędrówki. Niestety z tego miejsca nie ma sensu zawracać, gdyż do pokonania mielibyście kolejne sześć kilometrów – a tak do kończącej szlak wsi jest zaledwie kilometr. Następnie wśród zabudowań skręcacie w prawo i wracacie na parking. Wędrówka zakończona!
Zdecydowanie polecam odwiedzenie doliny, jeżeli tylko będziecie w okolicy słowackich Koszyc i lubicie długie spacery. Na przebycie szlaku musicie zarezerwować sobie 3-4 godziny, choć wiele zależy od tempa jakie narzucicie oraz od ilości czasu przeznaczonego na podziwianie widoków. Miejsce jest dość popularne turystycznie, więc możecie spodziewać się towarzystwa innych osób. Jest to także rezerwat biosfery wchodzący w skład Krasu Słowackiego – biosfery wpisanej na listę rezerwatów UNESCO.
Trochę szkoda, że Zádielska Dolina znajduje się tak daleko od Polski; to już prawie granica z Węgrami. Pomimo tego – polecam, zwłaszcza jesienią!