Majkowice to nieduża wieś w województwie łódzkim, w powiecie Piotrkowskim, w gminie Ręczno. Wspominana już w średniowieczu osada liczący sobie obecnie niecałe pół tysiąca mieszkańców. To dawna siedziba szlacheckiego rodu Majkowskich – skąd też pochodzi jej nazwa. Niemniej gdy cofnąć się o kilkaset lat wstecz, do czasów gdy naszym krajem rządziła dynasta Piastów, okazuje się że wieś miała inną nazwę – zwano ją Surdęga.
Z tamtych to właśnie czasów pochodzi legenda o pochodzącym stąd rycerzu Florianie Szarym. Ów postawny rycerz miał być członkiem drużyny wojów Władysława Łokietka i uczestniczył w 1331 roku w słynnej zwycięskiej bitwie z Krzyżakami pod Płowcami. Podczas bitwy tej w godzinie próby własnym ciałem miał osłonić Majestat Króla przed nacierającymi rycerzami z czarnymi krzyżami na płaszczach – zapłacił za to straszną cenę: aż trzy krzyżackie kopie przebiły mu brzuch.
Gdy po bitwie Łokietek objeżdżał pobojowisko odnalazł rycerza Floriana. Ten wywarł na nim tym większe wrażenie, że nie dość że żył jeszcze, to własnymi rękoma „pakował” dziarsko do swojego brzucha wylewające się na zewnątrz wnętrzności… Jak podaje legenda, podtrzymywana zresztą w wielu źródłach – choćby przez Józefa Ignacego Kraszewskiego który na jej podstawie napisał w 1881 roku szlachecką powieść „Jelita” – rycerza ostatecznie uratowali od śmierci królewscy medycy, a wdzięczny Łokietek nadał mu herb Jelita oraz nagrodził go za dzielność włościami ziemskimi.
Jaka była prawda? Trudno dociekać, gdyż mity mieszają się w tej opowieści z domysłami. Faktem jest, że do Herbu Jelita i do tej „herbowej” opowieści jako historii założycielskiej odwoływało się w czasach szlacheckich wiele dumnych rodów – łącznie z Zamoyskimi na czele.
Wróćmy jednak do wsi Majkowice którą mieliśmy zwiedzać, a z której pochodził nasz bohater. Z czasów gdy wieś nosiła jeszcze nazwę Surdęga pochodził zamek obronny położony nad odległą zaledwie o kilometr od wsi rzeką Pilicą. Zamek ów zbudowany był z cegły i kamienia polnego. Niestety nie przetrwał on do naszych czasów – został najpierw zburzony, następnie materiał z jego rozbiórki użyto przy budowie jego „potomka”, czyli stojącego do dziś kilkaset metrów dalej „Zamku Majkowskich”.
Jak podają liczne źródła szczątki Zamku Surdęga rozpoznawalne były jeszcze przez II wojną światową – jego losy dopełniły się jednak na przełomie 1944 i 1945 roku. Wtedy to niskie wzgórze na którym znajdowały się ruiny zostało wykorzystane przez Wermacht jako wzmocnienie linii frontu ciągnących się wzdłuż Pilicy. Zainstalowane w ruinach stanowisko karabinu maszynowego ściągnąć na siebie musiało uwagę radzieckiej artylerii…
Niemniej odnalezienie pozostałości po wzgórzu i po Zamku Surdęga może być dla podróżników ciekawym wyzwaniem. Kto uzbroi się w mapy, opisy oraz długie buty umożliwiające wędrówkę po rozlewisku Pilicy – ten wciąż może zidentyfikować szczątki nie porośnięte jeszcze wczesną wiosną gęstą roślinnością.
Prawdziwym bohaterem dzisiejszej opowieści nie jest jednak ani Rycerz Florian Herbu Jelita, ani nieistniejący już Zamek Surdęga. Niemal w samym centrum wsi, przy drodze wylotowej rzucają się w oczy ruiny dużego założenia obronnego. Oto pozostałości po tytułowym Zamku Majkowice. Jest on potomkiem – jeżeli tak można powiedzieć o budowli – Zamku Surdęga. Choćby dlatego, że przy jego budowie używano materiału pozyskiwanego z ruin Surdęgi.
Budowla powstała na początku XVI wieku jako obronna rezydencja rodu Majkowskich, będących spadkobiercami rodu Jelitów. Modernizowany kilkukrotnie dwór często nazywano Zamkiem, choć w rzeczywistości – pomimo okazałych baszt i murów – był bardziej szlacheckim dworem niż budowlą o znaczeniu militarnym. Dwór nie miał jednak szczęścia i wraz z okolicznymi zabudowaniami został doszczętnie zniszczony przez Szwedów. Miało to miejsce jednak nie podczas słynnego „Potopu Szwedzkiego” z lat 1655-1660 lecz kilkadziesiąt lat później – w 1702 roku podczas III Wojny Północnej toczonej na ziemiach Rzeczypospolitej przez Szwecję, Prusy, Rosję i Danię.
„Zamek” w Majkowicach nigdy nie podniósł się z ruiny. Do dzisiejszych czasów przetrwała wyłącznie jedna – i tak już bardzo zniszczona zębem czasu – nietypowa, trzykondygnacyjna baszta. Nietypowa, gdyż każde z jej pięter jest zaplanowanie na rzucie innej figury geometrycznej. Na samym dole mamy okrąg, pierwsze piętro to sześciobok, a ostatnie zbudowano na planie kwadratu (pięcioboku?). Między innymi stąd też pochodzą opinie, że w gruncie rzeczy „zamek” miał więcej cech i funkcji rezydencyjnych i mieszkalnych niż typowo obronnych.
Widoczne doskonale z drogi biegnącej przez wieś ruiny przyciągają ciekawskich. Trzeba jednak pamietać, że ich stan jest bardzo zły. Szczególne zagrożenie stanowią niezabezpieczone ostańce murów zewnętrznych, które osiągają kilkunastometrową wysokość.
Przez budowlą znajduje się znak „zakaz wstępu” jednak całość nie jest w żaden sposób ogrodzona ani dozorowana. Cały teren jest więc dostępny z każdej strony dla każdego, kto miałby ochotę wejść do środka. Trudno ocenić ryzyko związane z takim „dzikim” zwiedzaniem – w Internecie znajdziecie pochodzącą z około 1875 roku litografię autorstwa Napoleona Ordy przedstawiającą wygląd zamku sprzed 150 lat. Ten znany krajoznawca podróżował po terenach byłej Rzeczypospolitej i uwieczniał ruiny zamków, dworów magnackich, siedzib szlacheckich. Uwiecznił także Zamek w Majkowicach – i cóż, mogę tylko powiedzieć jedno – przez 150 lat stan ruin wcale nie uległ znaczącej zmianie!
Bardziej dociekliwi „eksploratorzy” wśród gęstych krzaków porastających ruiny dostrzegą piwniczne okna prowadzące do podziemnej części budowli. Wewnątrz zastaniemy dwa obszerne, dobrze zachowane i odgruzowane pomieszczenia piwniczne. Niemniej i tutaj stan ruin grozi możliwym w każdej chwili zawaleniem – dlatego absolutnie odradzam zwiedzanie obiektu: nie tylko jego podziemi ale i części nadziemnej. Jeżeli szukacie dobrych ujęć to z góry mogę Wam zdradzić że wewnątrz nie znajdziecie nic zasługującego na utrwalenie – najlepsze zdjęcia zrobicie w pewnej odległości od zamku, mając resztki jego sterczących wysoko murów w całości w kadrze.
Szukając nieco nowszych historii związanych z Zamkiem w Majkowicach natraficie także na opis bitwy, która odbyła się pod wsią – pomiędzy ruinami a rzeką Pilicą – 8 lipca… 1945 roku. Naprzeciwko żołnierzy sowieckiej 64 Dywizji NKWD (wojsk wewnętrznych) stanęli podwładni Żołnierza Wyklętego – ppor. Stanisława Karlińskiego ps. „Burza”. Od wiosny 1945 roku jego blisko 100-osobowy oddział partyzancki dokonywał na terenie powiatu Piotrkowskiego licznych akcji militarnych skierowanych przeciwko funkcjonariuszom Milicji Obywatelskiej i Służb Bezpieczeństwa. W efekcie działań wywiadowczych siły sowieckie odnalazły jednak siedzibę jego oddziału i 8 lipca przypuściły atak.
Żołnierze „Burzy” nie dali się zaskoczyć. Wykorzystali w obronie mające zaledwie kilka miesięcy poniemieckie okopy i umocnienia nad brzegiem Pilicy. Pod ich osłoną przetrwali ataki kolejnych sowieckich tyralier aż do wieczora. Być może obrona skupiała się także na wzgórzu zajmowanym kiedyś przez Zamek Surdęga. Wg danych sowieckich zginęło w bitwie 14 żołnierzy NKWD – wg danych oddziału „Burzy” ofiar po stronie napastników było ponad sto. Korzystając z zapadającego mroku oddział partyzancki oderwał się od przeciwnika i zaszył w pobliskich lasach. Niecałe dwa tygodnie później został rozwiązany rozkazem dowódcy. Po tej bitwie pozostał ślad – pomnik oraz pamiątkowa tablica.
Gdy będziecie zwiedzać Majkowice możecie postawić sobie jeszcze jeden cel: odnalezienie śladów po jeszcze wcześniejszym stanowisku archeologicznym – po średniowiecznym drewnianym grodzisku istniejącym pomiędzy XIII a XIV wiekiem. Stanowiąca jego centrum drewniana wieża otoczona była wałem ziemnym oraz fosą. Tę zagadkę i to miejsce pozostawiam Wam jednak do indywidualnego rozwiązania! Szukajcie na zdjęciach satelitarnych charakterystycznych form gruntu!
Zdjęcia: Andrzej Sawiński