To był bardzo napięty dzień. Od bladego świtu zwiedzaliśmy położony na południu Albanii – tuż przy granicy z Grecją – Park Narodowy Butrint wraz z ruinami tamtejszego starożytnego miasta założonego jeszcze w VII-VI wieku przed naszą erą. Zajęło nam to dużo więcej czasu niż planowaliśmy, więc kiedy dojechaliśmy do Beratu było już ciemno. Nie był to jeszcze środek nocy, po prostu późny jesienny wieczór, ale mieliśmy już zarezerwowane kolejne noclegi ponad sto kilometrów dalej na północ – w Tiranie. Była to trochę klęska „planistyczna„, gdyż na zwiedzanie Beratu przeznaczyć mogliśmy zaledwie dwie godziny. Cóż, zdarzyć się może każdemu…
Jak już wspomniałem miasto zostało założone przez Greków jako jedna z kolonii w okresie, gdy kraj ten prowadził intensywną politykę ekspansji nad Adriatykiem. Legenda mówi, że założyli ją uciekinierzy z Troi, ale to oczywiście legenda – raz, że Wojna Trojańska miała miejsce kilkaset lat wcześniej, a dwa – na Morzu Śródziemnym jest wiele miast o podobnej legendzie.
Jak wszystkie osady położone na Bałkanach Berat nie miał lekkiego historycznego życia; zajmowali go wszyscy następujący po sobie niczym w kalejdoskopie wielcy tego regionu – Rzymianie, Bizantyjczycy, Bułgarzy, Normanowie, Wenecjanie itd. Ostatecznie w końcu wpadł on w ręce Imperium Osmańskiego – i z tego właśnie okresu pochodzi jego intrygująca zabudowa, która zasłużyła na wpis na Listę Dziedzictwa UNESCO.
Otóż stare miasto zostało wybudowane na zboczu dość urwistego wzgórza (na którym zresztą znajduje się cytadela). Ponieważ miejsca do zabudowy mieszkalnej było niewiele, to kolejne ciasno obok siebie ustawione domy stawiano niemal pionowo. Powstała w ten sposób niezwykle charakterystyczna panorama zwana „miastem tysiąca okien” – a to za sprawą gęsto posadowionych obok siebie setek okien na wszystkich tych budynkach. Żeby to zrozumieć najlepiej spojrzeć na fotografie przedstawiające stare miasto od strony rzeki Osum. Klimat jest uroczy, przypominający Chorwację z lat jej świetności – czyli z czasów sprzed turystycznej hekatomby, która doszczętnie zrujnowała tamtejsze piękno.
Niestety ze względu na panujące ciemności niewiele zobaczyliśmy (choć nocna panorama także ma swoje plusy). Przez kilkadziesiąt minut wędrowaliśmy wąskimi kamiennymi uliczkami i szukaliśmy jakiejś restauracji z wolnymi miejscami. Jest ich tutaj całkiem sporo, a prawie wszystkie malutkie – ale niestety w tym właśnie dniu odbywał się w Beracie jakiś duży festiwal muzyczno-kulturalny, więc wszystko było zajęte lub zarezerwowane. W całym mieście panował spory tłok, a po niebie latały kolorowe lasery. Był festyn, muzyka, alkohol – ale te atrakcje nie były przeznaczone dla nas; niestety musieliśmy jechać dalej do Tirany…
Do Beratu z całą pewnością będę musiał wrócić podczas kolejnego wyjazdu do Albanii – jestem pewien, że taki będzie – choćby po to, by zwiedzić północną część kraju; tzw. Góry Przeklęte. Wtedy poświęcę dodatkowe dwa dni by tu wrócić i w spokoju odwiedzić zarówno Cytadelę jak i resztę atrakcji. Niemniej formuła mojego zwiedzania obiektów UNESCO pozwala na to, bym sobie to miejsce zaznaczył na mapie jako „odwiedzone„. I na zakończenie tradycyjna uwaga: Berat jest podwójnym wpisem na liście razem z jego nieco bliźniaczym miastem Gjirokastra.
Berat i Gjirokastra są wpisane jako rzadkie przykłady charakteru architektonicznego typowego dla okresu osmańskiego. Położone w centralnej Albanii Berat jest świadectwem współistnienia różnych społeczności religijnych i kulturowych na przestrzeni wieków. Znajduje się tam zamek, lokalnie znany jako Kala, którego większość została zbudowana w XIII wieku, chociaż jego początki sięgają IV wieku p.n.e. Obszar cytadeli obejmuje wiele kościołów bizantyjskich, głównie z XIII wieku, a także kilka meczetów zbudowanych w epoce osmańskiej, która rozpoczęła się w 1417 roku. Gjirokastra, w dolinie rzeki Drinos w południowej Albanii, charakteryzuje się serią wyjątkowych dwupiętrowych domów, które powstały w XVII wieku. W mieście zachował się również bazar, meczet z XVIII wieku i dwa kościoły z tego samego okresu.