To był chyba najdziwaczniejszy bieg, w jakim brałem udział – a startowałem w setkach zawodów biegowych. Trasa miała zaledwie pięć kilometrów długości, co nie znaczy, że szybko dotarłem na metę; zanim na nią trafiłem musiało w Wiśle upłynąć duuuużo wody. Tak, dobrze zgadujecie – zgubiłem się. Na biegu, w nocy, na trasie prowadzącej w środku niemającego końca budynku koszar. Biegłem i biegłem, i nie mogłem dotrzeć do końca niekończącego się labiryntu korytarzy i piwnic. Jak we śnie!
Tych, których nie interesuje historia Twierdzy Modlin zapraszam od razu do 19:30 filmu, gdzie będzie mniej opowiadania, a więcej biegowej akcji. A tych, którzy lubią historię – zapraszam do obejrzenia całego materiału.
Warto być przygotowanym, bo nigdy nie wiadomo kiedy i WAM SIĘ COŚ TAKIEGO PRZYŚNI!