Przykładem może być nasz wyjazd na Cypr, w trakcie którego mieliśmy w planach zwiedzić wszystkie zabytki UNESCO znajdujące się na tej wyspie (co jest elementem szerszego pomysłu związanego z moimi podróżami po całym świecie). W teorii na Cyprze są trzy takie obiekty: starożytne miasto Pafos, neolityczna wioska Choirokoitia oraz kościoły bizantyjskie w górskim regionie Troodos. Na trzy miejsca spokojnie powinny wystarczyć trzy dni. Ale to tylko teoria!
O ile wioska Choirokoitia rzeczywiście jest pojedynczym obiektem, który można bez problemu obejść w ciągu dwóch-trzech godzin, to już samo Pafos składa się z trzech różnych lokalizacji. Prawdziwe czary zaczynają się jednak dopiero w przypadku kościołów bizantyjskich w Troodos, których jest… aż dziesięć. W ten sposób z teoretycznych trzech miejsc zrobiło się praktyczne czternaście. I tak właśnie wyglądają realia zwiedzania obiektów UNESCO – choć ich oficjalna liczba wynosi niecałe tysiąc dwieście; to w rzeczywistości jest ich na świecie grubo ponad pięć tysięcy.
Pasmo górskie Troodos znajduje się w centralnej części Cypru, wraz z najwyższym szczytem wyspy – liczącym sobie 1952 metry Olimposem. Jest to region bogaty w liczne wioski i małe miasteczka, a dzięki swojemu oddaleniu od plaż wciąż stosunkowo dziki i pozbawiony turystycznych tłumów. W czasach schyłkowego panowania na wyspie Cesarstwa Bizantyjskiego oraz późniejszych wpływów łacińskich i weneckich powstało w tym regionie kilkadziesiąt unikalnych drewnianych konstrukcji sakralnych oraz klasztorów.
Wszystkie one były bogato dekorowane charakterystycznymi wewnętrznymi malowidłami religijnym – i to właśnie te elementy zwróciły na siebie uwagę komisji UNESCO, kiedy na początku lat 80-tych minionego wieku władze Cypru postanowiły zgłosić te kościoły jako kandydatów na listę dziedzictwa UNESCO.
Ostatecznie w 1985 roku przyjęto na wspomnianą listę dziesięć obiektów rozsianych dość swobodnie po niemal całym regionie Troodos. Oto one (wraz z oficjalną numeracją):
351-001 – Kościół Ayios Nikolaos (św. Mikołaja) tis Steyis
351-002 – Klasztor Ayios Ionannis (św. Jana) Lambadhistis
351-003 – Kościół Panayia (Dziewicy) Phorviotissa (Asinou)
351-004 – Kościół Panayia (Dziewicy) tou Arakou
351-005 – Kościół Panayia (Dziewica)
351-006 – Kościół Archanioła Michała (Archanioła Michała)
351-007 – Kościół Timios Stavros (Święty Krzyż)
351-008 – Kościół Panayia (Dziewica) Podhithou
351-009 – Kościół Stavros (Święty Krzyż) Ayiasmati
351-010 – Kościół Ayia Sotira (Przemienienia Zbawiciela) tou Soteros
Dotarcie do wszystkich tych miejsc zajęło nam dwa dni. Było to możliwe tylko i wyłącznie dzięki wynajęciu samochodu, gdyż na komunikację publiczną w tym miejscu nie powinniście liczyć. Choć wszystkie obiekty są geograficznie dość wyraźnie zgrupowane w jednym regionie – i w linii prostej dzielą je nieduże odległości – to ze względu na górzysty teren poprzecinany licznymi wąwozami rzeczywiste dystanse pomiędzy nimi są znaczne. Jeżeli przyjdzie Wam kiedyś do głowy odwiedzić te miejsca, to musicie także wiedzieć, że oficjalne lokalizacje GPS podawane przez UNESCO są w tym przypadku obarczone dużym błędem – wynoszącym nawet kilka kilometrów. Trudno mi powiedzieć z czego to wynika.
Kolejnym utrudnieniem w dotarciu do poszczególnych kościołów jest zróżnicowane – i odniosłem wrażenie, że niezbyt uporządkowane – ich nazewnictwo. Napotkaliśmy na trzy (a nawet cztery!) różne formaty nazw; podawane zarówno w alfabecie łacińskim jak i greckim. I na tym nie poprzestano: na skutek stosowania różnych transkrypcji powstał istny nazewniczy galimatias – pogłębiany w chwili tłumaczenia nazw na język Polski przez google.maps. Gdyby nie tabliczki informacyjne umieszczone przy każdym z obiektów, to do dziś nie mielibyśmy pewności gdzie trafiliśmy: czy w miejsca, których szukaliśmy, czy obok – do jednego z wielu kościołów o bardzo podobnej nazwie.
Wszystkie obiekty (poza klasztorem) są przez większość tygodnia zamknięte. Jeżeli chcecie zwiedzić ich wnętrza, to należy na miejscu znaleźć nr telefonu do opiekunów danego obiektu – i zadzwonić z prośbą o otwarcie. Nam udało się wejść do pięciu wnętrz: z czego trzy były otwarte i spotkaliśmy tam przewodników, a w dwóch kościołach po prostu sami podnieśliśmy drewniany skobel blokujący wejściowe drzwi.
Jeden z opiekunów pozwolił nam robić wewnątrz kościoła zdjęcia (choć chyba dokładniejszym będzie napisać, że zignorował fakt, iż je robimy) a dwóch pozostałych zabroniło nam używać aparatów. To niestety dość często spotykany zakaz w obiektach sakralnych – dla mnie jednak nie bardzo zrozumiały w dzisiejszych czasach. Oczywiście rozumiem zasady sacrum, jednak gdy jakieś miejsce jest szczególnie ważne dla wyznawców którejś z religii, to uważam, że nie powinno ono znajdować się na liście UNESCO – stworzona ona została przecież w celu popularyzacji zabytków i by w pewnym sensie pomóc generować ruch turystyczny. Na szczęście wszystkie kościoły można swobodnie sfotografować z zewnątrz.
Pełna nazwa wpisu na liście dziedzictwa UNESCO brzmi „Malowane kościoły w regionie Troodos” – i rzeczywiście są to kościoły malowane. Ten przymiotnik odnosi się do misternych zdobień wnętrz obiektów, które rzeczywiście są imponujące. Pomimo setek lat dzielących nas od powstania obrazów i fresków, zachowały one się w dość dobrym stanie – choć należy pamiętać, że ich obecny kształt to efekt prac konserwatorskich.
Co ciekawe: to, co zobaczyliśmy – i co oglądacie na towarzyszących artykułowi zdjęciach – to w dużym stopniu wizerunki przedstawiające piekielne katusze, tortury i inne kary cielesne, na które narażeni są wszyscy, którzy ze zbyt małą trwogą stosować się mieli w średniowieczu do wytycznych wiary. Nie mi oceniać… ale odniosłem wrażenie, że głównym celem malowideł było przekonanie cypryjskich górali, by trwali w strachu i umartwiali się na zapas – na wszelki wypadek. Rąbanie piłą, gotowanie w smole czy pożeranie przez potwory – wszystko to czekało na grzeszników, którzy mieliby jakiekolwiek wątpliwości w kwestii wiary.
Nie wiem czy umiem polecić Wam zwiedzenie całego kompletu położonych na Cyprze bizantyjskich kościołów. Dziesięć sztuk to jednak dużo; a wszystkie są mniej więcej takie same. To specyficzna podróż dla miłośników sztuki i historii, aczkolwiek przy odrobinie ciekawości świata każdy z Was może „dać radę”. Malowidła są ciekawe – choć czasem trzeba się dobrze wpatrywać – i tym bardziej jest mi szkoda, że nie mogliśmy zrobić więcej zdjęć. Niby można fotografować ukradkiem, ale… w jednym z kościołów w wejściu stała duża miotła, i szybko przekonałem się, że służyć ona może nie tylko do zamiatania!
Na koniec muszę się też do czegoś przyznać. Otóż do jednego z kościołów nie udało nam się dojechać: oznaczony numerem „351-003” Kościół Panayia Phorviotissa znajduje się wg mapy na całkowitym bezludziu, kilka kilometrów od najbliższej utwardzonej drogi. Nasze ekonomiczne auto nie nadawało się na bezdroża, a czasu na dojście do niego pieszo po prostu nam zabrakło; zbliżała się już noc. I tak oto pomimo poświęceń zakończyliśmy naszą wędrówkę z komunikatem „Mission incomplete”; będę musiał wrócić na Cypr, by uzupełnić swoje zbiory obiektów UNESCO z całego świata…
Region (Troodos) charakteryzuje się jednym z największych zespołów kościołów i klasztorów dawnego Cesarstwa Bizantyjskiego. Zespół 10 zabytków wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, wszystkie bogato zdobione malowidłami ściennymi, stanowi przegląd malarstwa bizantyjskiego i postbizantyjskiego na Cyprze. Obejmują one zarówno małe kościoły, których wiejski styl architektoniczny wyraźnie kontrastuje z ich wysoce wyrafinowanym wystrojem, jak i klasztory takie jak św. Jana Lampadistisa.