Tamte wspaniałe czasy są tak odległe, że śmiało mogę je podsumować: to było dawno, i nieprawda. Muzeum Militariów odwiedziłem więc dopiero teraz, podczas mojej podróży pociągami na chybił-trafił, i byłem mile zaskoczony tym, co zastałem wewnątrz.

Ze względu na swoją lokalizację oraz umiejscowienie – we wnętrzach budynków dawnego Arsenału Miejskiego – muzeum dysponuje głównie powierzchnią wewnętrzną, więc nie znajdziecie tutaj czołgów, armat ani samolotów; tego wszystkiego do czego przyzwyczajony jest każdy sympatyk militariów. Kolekcja składa się więc z dużo mniejszych gabarytowo eksponatów; jest to głównie broń strzelecka – karabiny, karabiny maszynowe, pistolety – oraz wszystko to, co w codziennym trudzie przydawało się w okopach. Jest także genialna kolekcja hełmów licząca sobie kilkaset egzemplarzy, umiejscowiona w specjalnej sali im. Jacka Kijaka, który podarował w 1999 roku swoje zbiory muzealnej placówce.

Na piętrze znajdują się głównie wystawy okolicznościowe, w tym kolekcja medali i odznaczeń, gabloty mundurów itd. Całość sal utrzymana jest w drewnianej zabudowie, dobrze doświetlona i oczywiście monitorowana. Zwiedzanie jest nad wyraz przyjemne, a niemal wszystkie (z drobnymi wyjątkami) eksponaty są świetnie opisane.

W osobnych salach znajdują się także zbiory broni białej oraz dawnej, niemniej to właśnie tzw. Sala Broni Palnej zrobiła na mnie największe wrażenie. Ciekawym eksponatem wartym wyróżnienia jest szyszak husarski z początków XVIII wieku.

Zabudowania Arsenału mieszczą także Muzeum Archeologiczne oraz Muzeum Miejskie Wrocławia, więc po około 45 minutach przeznaczonych na zwiedzenie Muzeum Militariów warto odwiedzić i te dwie placówki. Interesujących eksponatów prezentujących najdawniejszą historię ziem śląskich jest tam bardzo dużo – jednak to temat na osobną okazję…

Nie pozostaje mi już nic innego, jak zaprosić Was do galerii zdjęć.