Wyobraźcie sobie bieg ultra, na którym nie ma żadnych punktów odżywiania – 58 kilometrów wyłącznie z tym, co macie ze sobą na plecach. Wyobraźcie sobie bieg po górach, którego trasa nie jest oznakowana, a organizator nie udostępnia plików z nawigacją. Wyobraźcie sobie w końcu bieg, na którym zasadniczo nic nie ma… a udział w nim kosztuje równowartość 700 złotych. Witajcie w Irlandii na Kerry Ultra Way!!

Nawet teraz, tydzień po zawodach, trudno jest mi ocenić tę imprezę. Jest ona dziwna – zupełnie inna niż biegi ultra, w których miałem przyjemność do tej pory uczestniczyć (a startowałem przecież już w 1/3 krajów świata). W Polsce taką imprezę nazwalibyśmy bieda-biegiem, i nie zostawilibyśmy na jej organizatorach suchej nitki. Wszystko było tu dziwne i niezrozumiałe; aż ciśnie się na usta formuła tzw. skoku na kasę. Czy jednak rzeczywiście tak było? Zacznijmy od początku!

Strona internetowa Kerry Ultra Way wygląda dobrze. Czytelne zakładki, opisy, dobre zdjęcia – od pierwszego wejrzenia impreza zaciekawiła mnie na tyle, że chciałem ponownie pojechać do Irlandii. Choć mam ten kraj już zdobyty maratońsko (w 2018 roku przebiegłem maraton w mieście Limerick) to uznałem, że się skuszę – górskie ultra to jednak zupełnie inna para kaloszy niż tradycyjny asfaltowy maraton.

Irlandia, Kerry Way Ultra

Impreza przebiega przez tereny Killarney National Park – najstarszego parku narodowego Irlandii (rok założenia 1932) położonego na południowym – zachodzie kraju. Znajdują się tu pierwotne lasy deszczowe oraz liczne szczyty górskie. Wokół parku wyznaczona jest turystyczna trasa o nazwie Kerry Way mająca 214 kilometrów długości – i to ona właśnie stała się podstawą sportowego wydarzenia.

Festiwal biegowy Kerry Ultra Way oferuje trzy dystanse: bieg główny na 200 kilometrów (niemal pełna pętla Kerry Way), bieg średni na dystansie 101 kilometrów (połowa pętli) oraz bieg dla dzieci na dystansie 58 kilometrów (ostatnie 58 kilometrów pętli). Wszystkie dystanse startują w różnych punktach, ale finiszują w tym samym miejscu – na polu golfowym w miejscowości Killarney. Co ciekawe organizatorzy w bardzo oszczędny sposób odnoszą się do oficjalnego szlaku o nazwie Kerry Way zaznaczając, że jest to szlak pieszy, i że podczas zawodów poruszający się nim turyści mają pierwszeństwo przed zawodnikami.

Irlandia, Kerry Way Ultra

Jednocześnie organizatorzy zastrzegają, że każde zboczenie z trasy równać się może dyskwalifikacji uczestnika. Nie byłoby w tym może nic zaskakującego gdyby nie fakt, że trasa przez organizatorów biegu nie jest w żaden sposób oznakowana, a jednocześnie nie udostępniają oni także plików z nawigacją – np. jako popularny .gpx – który można wgrać do zegarka. Szlak turystyczny Kerry Way jest zaś oznakowany bardzo oszczędnie żółtymi znaczkami występującymi nieregularnie i dość niewidocznie; czasem zaledwie co kilka kilometrów. Organizatorzy wprost w regulaminie piszą o tym, że uczestnicy muszą sami znać trasę i i poruszanie się po niej jest zasadniczo problem biegacza, a nie organizatora. Zaznaczają, że podążanie trasą jest OBOWIĄZKIEM uczestnika, i nie odnoszą się do tego jak ma on to zrobić.

Na moje pytanie dlaczego nie przekażą pliku gpx do nawigacji, odpisali że to jest złe rozwiązanie, bo każdego roku trasa się zmienia ze względu na remonty, aktualizacje przebiegu szlaku turystycznego itd. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jakie znaleźliśmy to zapoznanie się z trasą na podstawie śladów pozostawionych w Internecie przez uczestników poprzednich edycji.

Irlandia, Kerry Way Ultra

Każdy uczestnik wydarzenia jeszcze w biurze zawodów zostaje wyposażony w specjalny transponder, który towarzyszy mu podczas biegu przez góry i przekazuje jego aktualną lokalizację organizatorom. To za jego pośrednictwem wiedzą oni, gdzie znajduje się uczestnik, i czy nie zboczył z trasy. Regulamin zastrzega, że biegacz musi mieć ze sobą także działający telefon komórkowy: w przypadku zboczenia z trasy organizator dzwoni i wydaje ostrzeżenie; nieposłuchanie się lub kolejne zejście ze szlaku oznaczać może dyskwalifikację. Transponder jest niewielki, przymocowywany do plecaka z wyposażeniem obowiązkowym (czapka, rękawiczki, jedzenie, picie, latarka, ubranie przeciwdeszczowe itd.) – takie rozwiązanie spotykałem już np. podczas biegów po pustyni w Arabii Saudyjskiej.

To jednak nie koniec perypetii z trasą biegu: regulamin wymaga także posiadania przez każdego z biegaczy zestawu wskazanych papierowych map kartograficznych parku narodowego. Organizatorzy nie zapewniają ich dystrybucji, i należy nabyć je we własnym zakresie w sklepach internetowych: ich koszt to kolejne niemal dwieście złotych. Posiadanie trzech obowiązkowych arkuszy map sprawdzane jest w biurze zawodów oraz na punktach kontrolnych; ich użyteczność w nawigowaniu jest jednak zerowa. Jaki jest więc ich cel? Cóż, jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze – wymóg posiadania map wynika z… ogólnych warunków ubezpieczenia firmy, w której ubezpieczeni są organizatorzy. W ten sposób koszty startu w imprezie rosną prawie do 900 złotych.

Irlandia, Kerry Way Ultra

Wszystkie trzy dystanse przeprowadzane są w formule non-support. Jak czytamy w regulaminie: Kerry Way Ultra to bieg samowystarczalny, więc komitet nie będzie zapewniał żadnego wyżywienia. Woda awaryjna będzie dostępna wyłącznie na przystankach Support Crew Stops i ta zasada będzie ściśle przestrzegana […] Dlatego też wszystko, co jest Wam niezbędne przeżycia musicie mieć na zawodach ze sobą. Są jednak od tego pewne dziwne wyjątki: uczestnicy mogą mieć tzw. drużynę wspierającą na trasie, ale otrzymać wsparcie mogą wyłącznie w wyznaczonych przez organizatorów strefach. Takich miejsc na naszym 58-kilometrowym dystansie były dwa, a na dystansie 200 kilometrów jest ich łącznie osiem.

Jeżeli ktoś nie ma ze sobą zespołu wsparcia (tak jak my) może pić wodę z pobliskich strumieni – bo organizatorzy nie przewidują nie tylko oznakowania trasy, ale także żadnych punktów żywnościowych. Można jednak robić zakupy w sklepach spożywczych, jeżeli takie znajdziecie na trasie biegu – są one głównie w mijanych miasteczkach. Amen!

Irlandia, Kerry Way Ultra

Muszę przyznać, że kombinacja tych wszystkich regulaminowych obostrzeń tworzy dość ciekawą, choć nieco kontrowersyjną formułę biegu. Na pierwszy rzut oka ma to wszystko sens, oferując pewnego rodzaju dodatkowe wyzwanie i pakiet emocji. Niemniej po bliższym poznaniu stwierdzam, że to nie unikalna formuła była celem organizatorów, tylko stworzyły ją okoliczności. Jak czytamy w regulaminie:

[…] Trasa Kerry Way jest własnością prywatną, a jej właściciele wyrazili zgodę na użytkowanie swoich terenów. Drogi dojazdowe, ścieżki, bramy, zwierzęta gospodarskie itp. nie mogą być nadużywane […]

Uprzedzając nieco fakty dodam, że żadne jedzenie nie czeka na Was także na mecie; nie otrzymacie nawet butelki wody. Nie ma też… medalu, a jego substytut stanowi kawałek z grubsza oheblowanej deski z wypaloną nazwą biegu. I to wszystko za wspomniane 700 złotych startowego (plus mapy…)

Irlandia, Kerry Way Ultra

Podczas naszego biegu w regionie panowała typowa Irlandzka pogoda: wiało i padało. Na starcie było jeszcze w miarę ładnie, ale mniej więcej od 20 kilometra zaczęło się znacznie pogarszać – aż ostatecznie lekki deszczyk zamienił się w wielogodzinny deszcz przerywany ulewami. Na wyższych wzniesieniach wiał także bardzo silny wiatr. Kołem ratunkowym okazała się natomiast temperatura, która oscylowała w bardzo komfortowych granicach 12-14 stopni. Gdyby nie ona to podejrzewam, że na ostatnich 20 kilometrach biegu byłoby bardzo ciężko; wręcz niebezpiecznie.

Ciekawostką jest także fakt, że oficjalny szlak Kerry Way kończy się przy wodospadzie Torc – około siedem kilometrów przed metą biegu. Którędy więc biec dalej? Organizatorzy rozwiązali ten problem w iście Salomonowy sposób: biegnijcie, którędy chcecie. To także ciekawa formuła, prawda?

Irlandia, Kerry Way Ultra

Na mecie byłem bardzo zawiedziony brakiem medalu. Co mam zrobić z tym klockiem drewna? Sam nie wiem. Jednak wraz z upływem czasu moje postrzeganie tej imprezy i przygód, które mi zaserwowała ulega znacznej poprawie. To z pewnością był ciekawy start, który zapamiętam na długo, choć raczej nie ze względu na trudności techniczne. W rzeczywistości trasa jest stosunkowo łatwa i nieporównywalna do ekstremalnie trudnych biegów w których miałem przyjemność uczestniczyć. Oficjalnie ma ona nieco ponad kilometr przewyższeń, choć nasze zegarki pokazały grubo ponad dwa kilometry. Elementów trudnych technicznie praktycznie nie ma, tak jak i ciężkich długich wejść oraz zejść. Niemniej nie jest to chyba bieg dla początkujących w przypadku, gdyby było o kilka stopni zimniej.

Myślę, że w Polsce taki bieg nie miałby w dzisiejszych czasach racji bytu: bardzo wysoki koszt startowego, a w zamian formuła biegu polegająca na tym, że należy samemu dotrzeć z punktu startu do punktu mety. I choć przygoda była ciekawa, to jednak oferta wydaje się zupełnie nieadekwatna do jej ceny. Brawa dla organizatorów należą się zaś za rozsądny limit czasu wynoszący 13 godzin – dzięki temu można trasę praktycznie przejść bez biegania (co część uczestników robi); jedyny limit pośredni wynoszący 7 godzin znajduje się na 37 kilometrze trasy.

Irlandia, Kerry Way Ultra

Do minusów zaliczyłbym także kierunek trasy. Gdyby pętla prowadziła w drugą stronę, to uczestnicy biegów na dystansach 101 i 58 kilometrów pokonywaliby o wiele ciekawsze regiony górskie, w tym najwyższy szczyt Irlandii (Carrantuohill, 1039 m.n.p.m.) Jednak ponieważ Kerry Way biegliśmy przeciwnie do wskazówek zegarka, to ta przyjemność dotyczyła wyłącznie biegaczy startujących na 200 kilometrów. Szkoda, bo ten dystans dostępny jest już tylko dla niewielu.

Czy warto wystartować w Kerry Ultra Way? Nie wiem, każdy musi sam to ocenić biorąc pod uwagę własną strefę komfortu. Imprezę wspominam bardzo dobrze, jako ciekawe wyzwanie i przygodę; aczkolwiek zupełnie nie wynika to z poziomu jej organizacji. Deszczowe widoki są piękne, choć mogłyby być jeszcze piękniejsze. Teren fajny i łatwy, deszcz mokry, a meta skromna. Opłata startowa spektakularna, i ją chyba będę pamiętał najdłużej. Zaś obowiązkowe mapy które trzeba było kupić i tak w hotelu wylądowały w śmietniku, bo pomimo laminatu po 9 godzinach deszczu nie nadawały się już do użytku – rwały się w strzępy. Tak więc nie dzwońcie z pytaniem, czy mogę je Wam pożyczyć za rok, bo też chcecie wystartować!

I tyle.

Maratony Świata – więcej losowych materiałów z tej kategorii:

Irlandia – więcej losowych materiałów z wypraw: