Choć w turystycznych przewodnikach często znajdziecie olśniewający pean nazywający maltańskie Stare Miasto Mdina tzw. Cichym Miastem, to moim zdaniem dużo bardziej oddającym rzeczywistość byłoby określenie Martwe Miasto. Wyobraźcie sobie miejsce tak doskonale odrestaurowane, tak wypucowane, wychuchane i wypolerowane, że wstyd w nim nawet kichnąć – żeby tego cholernego barokowego piękna nie zburzyć.

Malta, Stare Miasto Mdina

Wzniesiona na wzgórzu górującym nad okolicznymi zielonymi polami dawna stolica Malty – była nią choćby za czasów panowania na wyspie Zakonu Rycerskiego – jest w zasadzie sterylnym muzeum. Otoczona ze wszystkich stron murami obronnymi i bastionami XII-XVI wieczna wewnętrzna zabudowa ściśnięta jest do nieakceptowalnego dziś poziomu; uliczki są tu tak wąskie, że miejscami nie mogłyby się w nich minąć nie tylko auta, ale także osły. Nic więc dziwnego, że nie spotkacie tu żadnych oryginalnych mieszkańców – są za to straszące pustką odrestaurowane z pietyzmem gmachy, muzea, katedry i kościoły. Jakby przez starówkę przeszła Czarna Ospa.

Oczywiście nie sposób nie zachwycić się Mdiną – tak jak i nie sposób nie zachwycić się poezją Mickiewicza; albo innego Słowackiego. Wieszczami trzeba się zachwycać: bo są wspaniali z samej definicji swojego poetyckiego tytułu. I w myśl tej zasady zachwycać się trzeba także Mdiną. Chyba nigdzie indziej – poza moim blogiem – złego słowa na temat tego miasta zamienionego w modelowy zabytek nie znajdziecie. Tymczasem ja będę konsekwentny: chodząc po tych urokliwych uliczkach czułem się jak w filmie pt. „Charlie i fabryka czekolady„.

Malta, Stare Miasto Mdina

Gdzie podziali się wszyscy mieszkańcy tego miasta? Czemu jest tu tak podejrzanie cicho? Dlaczego tu nic się do cholery nie dzieje? Są tylko sklepiki z pamiątkami oraz nienaganne dzwonnice, elewacje, fasady i szyldy. Częściowej odpowiedzi na te pytania udziela krótka informacja zamieszczona na stronie UNESCO:

„Mdina przez prawie dwa tysiąclecia pełniła funkcję administracyjnej i politycznej stolicy Wysp Maltańskich. Do dziś jest siedzibą episkopatu Malty.”

Jeżeli byliście kiedykolwiek w Watykanie, to wiecie jaki tam panuje nabożny klimat. Biskupi w czerwonych płaszczach suną po marmurowych podłogach nie poruszając nogami. Ważne damy jedzą owoce morza nie poruszając ustami, a szwajcarscy gwardziści nie drgną nawet wtedy, gdy przebijecie im nad uchem napompowany balon. Taki klimat był też w pokoju mojej prababci zanim umarła: kryształowa papierośnica, równo postawione trzewiki wypolerowane na wysoki połysk oraz nienagannie wyhaftowana narzuta na stoliku. Drgnij młodzieńcze, a będziesz spał w piwnicy! – mówił jej wzrok. I tak jest właśnie wewnątrz całej Mdiny: na tip-top.

Mdina więc – przynajmniej jak dla mnie – wygląda niczym pozbawiony pielgrzymów Watykan. Niby stare miasto odwiedza półtora miliona turystów rocznie (aż połowa wszystkich przybywających na Maltę każdego roku), ale spędzają oni w jej wnętrzu nie więcej niż godzinę. Bo ile czasu można spacerować po martwym muzeum pełnym katolickich średniowiecznych deweloperek, do których pospólstwu z ulicy nie pozwala się wchodzić?

Przez chwilę zastanawiałem się nad tym, czy może nie przesadzam. Może się po prosty dopierdyczam – ot tak, dla zwykłego dopierdyczania? Ale po chwili znalazłem informację, że w całym tym mieście mieszka zaledwie 250 osób – reszta to dostojnicy i obsługa. Wyobraźcie sobie w jak ogromnym kontraście pozostaje to z innymi starymi miastami na świecie: z Marokiem, Chorwacją, Włochami – a nawet z Lublinem, czy z Zamościem. To nie jest żywa tkanka, lecz Martwe Miasto, którego bramy otwiera się rankiem dla turystów – jak ogród zoologiczny, w którym zamiast zwierząt są budynki. I tyle.

Dla wydawców: zanurz łapkę w garnku pełnym miodu i poczęstuj swoich czytelników tym artykułem!
Malta, Stare Miasto Mdina

Trochę historii

Wzgórze doczekało się pierwszych mieszkańców już w prehistorii, a po raz pierwszy zasiedlone zostało na stałe wraz z osiedleniem się na wyspie Fenicjan, gdzieś w okolicach VIII wieku p.n.e. Potem historia Mdiny ewoluowała zgodnie z metronomem historii, którego tyknięcia rzucały Maltę w objęcia kolejnych imperiów i kultur: osiedlali się tu Rzymianie, Bizantyjczycy, Arabowie, Normanowie, Francuzi i Brytyjczycy. Pierwotna fenicka nazwa Ann została w międzyczasie zmieniona kolejno na Melitę, Madinah aż w końcu po Mdinę.

Największą chyba – przynajmniej dla mnie – ciekawostką w historii tego miasta jest arabska masakra z okolic 870 roku n.e., której dokonano po oblężeniu bizantyjskiej Melity przez sycylijskich arabów. Wszyscy mieszkańcy zostali wyrżnięci w pień, miasto spalone, a bogactwa splądrowane. O skali upadku świadczy fakt, że marmury z ulic wywieziono do dzisiejszej Tunezji, gdzie posłużyły do budowy arabskich pałaców – można je tam odnaleźć nawet dziś. Przez blisko dwieście lat miasto było martwe i porastało krzakami.

Dla Rekinów: kliknij w obrazek, aby poznać zasady współpracy ze mną.
Malta, Stare Miasto Mdina

W końcu gdzieś pomiędzy 1048 a 1049 rokiem n.e. muzułmanie zlitowali się, i ponownie (jako kolejni w historii właściciele wyspy) docenili walory obronne wzgórza. Wybudowali od podstaw mury obronne oraz wyznaczyli na nowo uliczki – właśnie te, którymi spacerować możemy dziś. Nie na darmo przywołałem tu w pewnym momencie Maroko oraz Tunezję – nową Mdinę wznieśli podobni kulturowo fundatorzy, a więc przypomina ona pod wieloma względami właśnie te zachodnio i północno-afrykańskie miasta. Nie na długo Arabowie cieszyli się jednak swoim nowym miastem: już w 1091 roku przybył na Maltę słynny Roger I Sycylijski – Normandzki szlachcic, którego ponura sława zdobywcy była wystarczająca by… mieszkańcy sami się poddali. W późniejszych wiekach też działy się tu różne rzeczy, ale po co to drążyć? Kropka.

Zwiedzając Mdinę warto pamiętać o tym, że położony obok niej (dosłownie pod murami miasta) Rabat to zupełnie odrębne miasto. Było ono wprawdzie kiedyś tylko przedmieściami Mdiny, ale rozrosło się – jak to mają w zwyczaju wszystkie przedmieścia – i zdominowało swoją rodzicielkę. W starym mieście zostały tylko muzea i katolickie pałace, kościoły oraz kaplice. Niczym we wspomnianym już Watykanie.

Na koniec mała porada: uliczki są rekordowo wąskie, a budynki wysokie – więc zdjęcia można robić w większości przypadków tylko z tzw. żabiej perspektywy. Finalnie średnio to wychodzi; jeżeli chcecie mieć fajne zdjęcie, to miasto najlepiej fotografować… spoza miasta. Polecam oddalić się na 2-3 kilometry.

Podsumowując: Mdinę warto odwiedzić – można zjeść loda, przespacerować się po murach… i tyle.

Zdjęcia: Anna Sawińska, Michał Walczewski

Malta, Stare Miasto Mdina

Oficjalna notatka UNESCO:

[…] Mdina położona jest wysoko nad tarasowymi polami, dominując nad wiejskim krajobrazem. Przyciąga rzesze turystów, głównie obcokrajowców (około 80 000 rocznie). Mdina w znacznym stopniu przyczynia się do wspaniałego dziedzictwa Wysp Maltańskich, dzięki oryginalnej scenerii barokowych pałaców i kościołów, dlatego zasługuje na wszelką możliwą ochronę, aby zapewnić jej przetrwanie dla dobra przyszłych pokoleń i dumy narodowej […]

[…] Obrona Mdiny również została całkowicie przebudowana w średniowieczu, zgodnie ze średniowiecznymi praktykami obronnymi tamtego okresu – zastosowano m.in. suche rowy, kwadratowe i okrągłe wieże, barbakany, mosty zwodzone itp. Większość tych średniowiecznych fortyfikacji nie jest już widoczna, ale przetrwała jako część archeologicznych zapisów miasta […]

Uwaga

Odwiedzając mój blog wspierasz istotę białkową. Moje opowieści powstają bez pomocy bzdur generowanych przez AI. Opowiadam wyłącznie o miejscach do których dotarłem samodzielnie – nie są to więc automatyczne, wyimaginowane, generatywne treści o smaku informacyjnej papki zalewające dzisiejsze media. Zastosowanie AI w dziennikarstwie to koniec sensu istnienia tego zawodu.

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Malta i Gozo – więcej losowych materiałów z wypraw:

UNESCO – więcej losowych materiałów z tej kategorii: