Podczas naszej podróży po Bośni i Hercegowinie początkowo nie mieliśmy w planach przystanku się w miasteczku Jajce. Ba, to miasteczko nie było nawet w szerokim harmonogramie wyprawy. Jednak gdy podczas jazdy samochodem z Banja Luki do Sarajewa zobaczyliśmy znak drogowy „Jajce” – nie mogliśmy się oprzeć pokusie. Kto by się z Was oparł? Każdy by uległ. Zatrzymaliśmy się dosłownie „na chwilę”, i w ten oto sposób utknęliśmy pośrodku Bośni na dwa pełne przygód dni.

Widząc drogowskaz „Jajce” zjechaliśmy na przydrożny parking. Okazało się, że miasto leży po drugiej stronie rzeki, jednak kilkuminutowy marsz leśną ścieżką doprowadził nas do punktu widokowego, z którego rozpościerał się widok iście absolutny. Na pierwszym planie z głuchym pomrukiem przetaczały się wody potężnego Wodospadu Plivskiego. A nad nim przycupnęło sobie bardzo stare, jak się miało wkrótce okazać, miasteczko. Miasteczko z górującym nad nim potężnym zamkiem. Przed nami Jajce!

Miasto powstało w średniowieczu, kiedy to na szczycie skalnego wzgórza przypominającego swoim kształtem piramidę, zbudowano otoczoną kamiennymi murami fortecę. Twierdza znajdowała się na ważnym szlaku łączącym wnętrze Bałkanów z wybrzeżem Morza Śródziemnego, toteż bardzo szybko zyskała na znaczeniu. W efekcie wokół Jajce wyrosła najpierw wieś, a później osada rzemieślnicza która zaopatrywała bogatych właścicieli twierdzy na wzgórzu.

Poniżej: Książę Hrvoje Vukčić Hrvatinić, założyciel miasta Jajce. Wikipedia.

Założycielem twierdzy był chorwacko-bośniackiego książę Hrvoje Vukčić Hrvatinić. O jego wysokim statusie świadczy, że był on nie tylko banem Dalmacji (odpowiednik wojewody) ale także Wielkim Księciem całej Bośni. Zamek, który zbudował, stał się na kilkadziesiąt lat siedzibą bośniackich królów – linii władców, którzy rządzili tymi regionami przez blisko sto lat. Królowie Ci w XV wieku nie tylko rozbudowali twierdzę, ale także wykuli we wnętrzu góry katakumby, w których znalazł się podziemny kościół oraz głębokie nisze zawierające ich sarkofagi.

W ramach rozrostu miasta i następującej przebudowy murów, twierdza na szczycie stała się cytadelą – najsilniej ufortyfikowanym punktem obrony leżącego u jej stóp osiedla. Miasto rozrastało się szybko, pochłaniając całą dostępną przestrzeń. Wkrótce drewniana zabudowa zajęła całe zbocza wzniesienia. Wzniesiono kolejny pierścień murów, które podziwiać można do dziś. Niestety średniowieczna, drewniana zabudowa – ze względu na licznie wybuchające pożary – nie zachowała się.

Największą atrakcją dla turystów (zwłaszcza tych, którzy nie przepadają za wszelakiego rodzaju zamkami) jest wodospad. Składa się on z dwóch stopni wodnych, z których pierwszy ma niecałe dwa metry wysokości, a drugi aż dwadzieścia dwa. Hałas rozchodzący się z tego miejsca jest wszechogarniający. Na dole, u podstawy wodospadu, wybudowano kilka lat temu betonową platformę, która choć umożliwia turystom podejście pod samą wodną kipiel, to jednak w dużym stopniu zaburza piękno tego miejsca.

Raz do roku, na początku sierpnia, rozgrywany jest tutaj przyciągający dziesiątki tysięcy kibiców konkurs skoków do wody. Odważni śmiałkowie skaczą ze szczytu wodospadu. Jak podają różne źródła w ten jeden weekend miasteczko odwiedza nawet pół miliona turystów. Wydaje mi się to jednak mało prawdopodobne; taka liczba osób fizycznie nie zmieściłaby się w całym mieście. Myślę, że może to być 1/10 tej liczby, a pół miliona oznacza łączną liczbę turystów w całym roku. Jajce jest typowo górskim miasteczkiem, położonym w wąskiej dolinie; miejsc parkingowych brakuje nawet dla jej siedmiu tysięcy mieszkańców. A co dopiero dla pół miliona turystów.

My mieliśmy dużo szczęścia – zatrzymaliśmy się tutaj na trzy tygodnie przed konkursem skoków. W dobie pandemii mogliśmy wybierać w noclegach. Zdecydowaliśmy się na 70-metrowy apartament z widokiem na wodospad, zaledwie 50 metrów od wody. W cenie… 20 euro za dobę. Zaznaczyć jednak muszę, że standard był „klimatyczny” – było to zwykłe bośniackie mieszkanie, które obejrzeć możecie na filmie. Tak czy inaczej była to mega przystępna oferta, zwłaszcza gdy dodamy do tego możliwość zaparkowania samochodu w samym centrum starego miasta Zaledwie 30 metrów od rynku!

Wróćmy jednak do twierdzi wznoszącej się na szczycie piramidy. Piramidy? Czy spotkaliście się kiedyś z szaloną teorią archeologów pragnących udowodnić, że na terenie Bałkanów znajdują się prawdziwe piramidy – w dodatku większe i starsze niż te egipskie? Owych piramid nigdy do końca nie odnaleziono (a raczej nie udowodniono, że to one), ale jedną z kandydatek do tego tytułu jest właśnie wzgórze w kształcie piramidy, na której wzniesiono twierdzę Jajce.

O tym, że wzgórze rzeczywiście przypomina piramidę, najłatwiej przekonać się z punktu widokowego znajdującego się po drugiej stronie rzeki Vrbas – z miejsca, w którym odkryliśmy piękny widok na Jajce. Trójkątna góra zakończona kamiennym zamczyskiem. Ta piramida działa na wyobraźnię!

Podczas krótkiego spaceru na szczyt twierdzy warto odwiedzić dwa miejsca: królewskie katakumby oraz Wieżę Niedźwiedzią. Katakumby są dość krótkie, ale bardzo ciekawe; mają trzy poziomy i kilka wykutych w skale krypt. W XV wieku katakumby te pełniły także rolę podziemnego kościoła. Ciekawskich odsyłam do hasła „Bogomiłowie” – tak się nazywała lokalna odmiana wiary, której wyznawcy uznawali między innymi, że Bóg miał dwóch synów: młodszego Jezusa, i starszego… Satana.

Obok wejścia do katakumb stoi niepozorna kamienna wieża. To „Wieża Niedźwiedzia” – mocno już pochylona, przysadzista konstrukcja obronna, w której kiedyś znajdowało się ciężkie więzienie. Oficjalnie nazwa nawiązuje do kształtu wieży; jej bryła przypominać ma właśnie niedźwiedzia. Lokalni mieszkańcy twierdzą jednak, że było inaczej – wewnątrz więzienia żyć miał niedźwiedź, który uprzyjemniał wrzuconym do lochu przestępcom wieczory. Nie wnikam!

Jajce to zabawa na 1-2 dni. Nie żartuje. Tyle czasu potrzebujecie, by nacieszyć się tym miejscem. Na więcej  – jeżeli uprawiacie aktywną turystykę – zabraknie już atrakcji. Krótszego pobytu także nie polecam: w kilka godzin nie zdążycie posmakować twierdzy, wodospadu, pełnych klimatu uliczek. W Jajce musicie przenocować choć jedną noc.

Rankiem, po powrocie ze spaceru na zamek, proponuję kąpiel na brzegu urwiska. Kąpać się pod wodospadem nie ma za bardzo jak (płatny wstęp na platformę oraz barierki zabezpieczające). Pozostaje więc górna część wodospadu, tuż przed krawędzią 22-metrowego urwiska. Wbrew pozorom można podejść nawet na 2-3 metry, i wygląda to bezpiecznie. Sprawdziłem, i stwierdziłem, że wodospad to nie jest czarna dziura – wcale tak mocno nie wciąga w przepaść. Nawet da się na górze pływać i nurkować. Żartuję!

Na koniec jeszcze mała uwaga: woda w wodospadzie, jak to w górach bywa, jest lodowata. Ale dla wszelkiej maści  miłośników morsowania i tak będzie gorąca.

Podczas podróży po Bałkanach zajrzyjcie tu koniecznie. Te Jajce rzeczywiście są wyjątkowe!

Autor zdjęć: Andrzej Sawiński

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Więcej materiałów z wyprawy do Bośni i Hercegowiny?