Kiedy zamieszkujące te tereny ludy zaczęły budować niezwykłe cmentarzysko, nie tylko wzgórze, ale i cała okolica wyglądały zupełnie inaczej. Dziś Morze Bałtyckie odległe jest od Sammallahdenmäki w linii prostej aż o osiemnaście kilometrów; jednak trzy tysiące lat temu to właśnie w tym miejscu przebiegała linia brzegowa. Na skutek ustąpienia pokrywy lodowcowej cała Skandynawia unosi się do góry – w błyskawicznym jak na skalę geologiczną tempie 3-7 milimetrów na rok. Trudno w to uwierzyć, ale początkowo tutejsze cmentarzysko znajdowało się nad brzegiem morza; a całkiem możliwe, że gdy wznoszono kopce było nawet osobną wyspą.
Kurhany w Sammallahdenmäki są bardzo surowe w swojej konstrukcji. W większości są to po prostu nieociosane kamienie złożone w formie wysokich na półtora metra kopców. Głazy zbierano bezpośrednio u podnóża wzgórza oraz z jego zwietrzałych zboczy – nie były to kamienne bloki transportowane z odległych miejsc. Granitowe kamienie kładziono jeden na drugim bez żadnej obróbki; bez czasochłonnego dopasowywania i kształtowania. Nawet przestrzenie pomiędzy głazami pozostawiono puste, bez żadnego – choćby ziemnego – wypełnienia.
W Sammallahdenmäki zidentyfikowano 33 kurhany, dzielące się na kilka rodzajów – od niedużych okrągłych form, po liczące kilkadziesiąt metrów długości tzw. długie kurhany. Ich wewnętrzna struktura jest prosta: pod kamieniami znajdują się płytkie groby – całopalne lub zawierające bardziej tradycyjny pochówek. Te, w których znajdowały się niespopielone ciała pochodzą z późniejszych czasów, z przełomu epoki brązu i żelaza; wskazuje to na powolny proces ewolucji społeczności zamieszkujących ten regionu.
Cofając się w czasie możemy wyobrazić sobie następujący widok: na surowej, pozbawionej roślinności wyspie – wybranej przez szamanów ze względu na roztaczający się z niej widok na morze – stoją członkowie wspólnoty żegnający swojego zmarłego wodza. Rozpalają stos pogrzebowy, by duch zmarłego mógł podążyć na zachód wraz z zachodzącym słońcem. Kiedy płomienie dogasają zebrane szczątki złożone zostają do jamy. W miejscu pochówku przez następne tygodnie uczestnicy ceremonii składać będą zebrane w okolicy głazy.
Przez wiele pokoleń tutejsze plemiona chowały na wzgórzu szczątki swych wodzów, aż powstała uświęcona tradycją nekropolia. Z czasem wody Bałtyku cofnęły się, a wyspa uzyskała połączenie z lądem. Budowniczowie kurhanów przeminęli, odeszli w zapomnienie wraz ze swoją kulturą i zwyczajami. Kurhany jednak przetrwały. Dziś tutejsze zapierające dech w piersiach zachody słońca są już tylko wspomnieniem – wyspa stała się lądem porośnięty gęstym lasem. Wszystko przemija, ale granitowe kurhany wciąż trwają.
Obszar pochówków Sammallahdenmäki pochodzi z epoki brązu. Znajduje się tutaj ponad 30 granitowych kurhanów, które zapewniają wyjątkowy wgląd w praktyki pogrzebowe oraz struktury społeczne i religijne północnej Europy sprzed ponad trzech tysięcy lat.