Wsiąść do pociągu byyyyyle jakiego…” – śpiewała Maryla Rodowicz. Na zakończenie tegorocznych wakacji postanowiłem spełnić jedno ze swoich młodzieńczych marzeń: udać się w podróż po Polsce przesiadając się losowo przez kilka kolejnych dni z pociągu do pociągu i powierzając przypadkowi miejsca, które odwiedzę. Jak myślicie: gdzie zawiódłby Was los, gdybyście poszli na najbliższą stację i wsiedli do pierwszego pociągu, który podjedzie? Oto opowieść!

Kiedy opowiedziałem o pomyśle mojemu 11-letniemu synowi raczej nie spodziewałem się, że taka forma podróży go zainteresuje. Tyle się przecież mówi o tym, że dzieci są teraz zupełnie inne niż kiedyś – że tylko komputery im w głowach. Tymczasem chłopak zareagował entuzjastycznie i nie mógł doczekać się kiedy w końcu wyruszymy – przypominając mi o tym wyjeździe dosłownie każdego dnia. W końcu uległem pokusie i w minioną sobotę ruszyliśmy w Polskę zobaczyć, co nas czeka!

Naszej podróży na chybił-trafił nadaliśmy kilka ograniczeń, które miały zabezpieczyć nas przez utratą kontroli nad całą zabawą. Bo choć formuła wsiadania przez kilka dni do pierwszego podjeżdżającego na stację kolejową pociągu wydaje się wciągająca, to jednak wymaga ona kilku „udoskonaleń”. Oto dziesięć zasad, które przyjęliśmy:

Podróż po Polsce pociągami na chybił-trafił

Zasada 1 – Każdego ranka wsiadamy do pierwszego pociągu, który podjedzie na stację kolejową. Nie sprawdzamy wcześniej rozkładu jazdy gdyż zepsułoby to całą zabawę!

Zasada 2 – Jeżeli do odjazdu pociągu jest co najmniej 15 minut, to kupujemy bilety w kasie. Jeżeli nie ma czasu na stanie w kolejce po bilet, to wsiadamy do pociągu pod razu, a bilety kupujemy u konduktora.

Zasada 3 – Jedziemy do stacji końcowej i tam przesiadamy się w następny pociąg;

Zasada 4 – Nie wsiadamy w pociągi powrotne oraz takie, które jadą przez miasta lub do miast, w których już byliśmy podczas naszej podróży (chyba, że nie ma innego wyjścia);

Zasada 5 – Każdego dnia kończymy naszą zabawę pomiędzy godziną 18:00 a 19:00 tak, by zdążyć zorganizować sobie jakiś nocleg;

Podróż po Polsce pociągami na chybił-trafił

Zasada 6 – Jeżeli pociąg jedzie dalej i kończy kurs np. o 23:05, to wysiadamy na jednej ze stacji na których zatrzyma się on po godzinie 18:00;

Zasada 7 – Nie wsiadamy w kolejny pociąg, jeżeli podróżując do kolejnego miasta nie zmieścilibyśmy się w założonych przez nas „widełkach” godzinowych;

Zasada 8 – Pociąg możemy „odrzucić” jeżeli wiemy, że na stacji na której byśmy wysiedli nie ma możliwości dalszego kontynuowania podróży lub nocowania.

Zasada 9 – Nie wsiadamy w pociągi międzynarodowe; cała podróż odbywa się wyłącznie na terenie Polski.

Zasada 10 – Powyższa zasady traktujemy z dystansem i pozwalamy sobie na ich elastyczną interpretację jeżeli tylko wymaga tego zdrowy rozsądek!

Wyruszyliśmy w sobotę wczesnym przedpołudniem. Pierwszy kurs był krótki; dojechaliśmy do Torunia. Przyznam, że na to liczyliśmy, bo alternatywą był pociąg do Grudziądza. W Toruniu okazało się, że za minutę odjeżdża pociąg do Szczecina – ale całe szczęście nie zdążyliśmy, uciekł 🙂 Następny był InterCity do Lublina – tutaj okazało się, że nie ma już wolnych miejsc i biletów. Ostatecznie kilkanaście minut później wyruszyliśmy do… Olsztyna. Choć nie odbyło się to aż tak SZYBKO, bo pociąg miał 30 minut opóźnienia.

W Olsztynie zrobiliśmy krótką przerwę, a kiedy ponownie zameldowaliśmy się w kasach biletowych – z apetytem na wyjazd w kierunku Bałtyku – okazało się, że najbliższy pociąg jedzie do odległego Raciborza. Do tego miasta stanowiącego stację końcową dojechalibyśmy bardzo późno więc tutaj po raz pierwszy zastosowaliśmy naszą zasadę mówiącą o tym, że musimy wysiąść z pociągu pomiędzy godziną 18:00 a 19:00 – wysiedliśmy więc o 18:20 w Warszawie na kultowym dworcu Warszawa Centralna.

Dla Rekinów: kliknij w obrazek, aby poznać zasady współpracy ze mną.
Podróż po Polsce pociągami na chybił-trafił

Drugiego dnia nie dotarliśmy nawet do kas biletowych, choć bardzo się martwiłem jak ogarniemy pociągi – z Warszawy Centralnej dosłownie co kilka minut odjeżdżają przecież pociągi w każdą stronę Polski. Na który pociąg mamy kupić bilety tak, żeby jeszcze zdążyć do niego wsiąść? Na szczęście mój dylemat sam się rozwiązał podczas marszu podziemnymi przejściami – megafony zapowiedziały, że z Peronu 6 odjeżdża pociąg Inter City do Białegostoku… Akurat byliśmy przy tym peronie więc biegiem zjechaliśmy ruchomymi schodami w dół, i zdążyliśmy wskoczyć do jednego z wagonów.

Po chwili pociąg ruszył, a my poszliśmy szukać konduktora by kupić bilet. W takiej sytuacji pamiętać musicie o dwóch sprawach: po pierwsze po bilet należy iść od razu – nie należy czekać na konduktora, gdyż w takiej sytuacji grozi Wam mandat w wysokości ponad 200 złotych. Po drugie – bilet kupowany u konduktora kosztuje dodatkowe 20 złotych od każdej z osób.

Dojechawszy późnym popołudniem do Białegostoku powinniśmy przesiąść się do pociągu do Ełku – miał on planowy wyjazd za kilkadziesiąt minut. Po raz pierwszy i ostatni zastosowaliśmy zasadę nr 10 – nie wsiedliśmy do niego, tylko postanowiliśmy spędzić resztę dnia na zwiedzaniu miasta. Białystok jest zaskakująco piękny, choć nie powinienem być tym przecież zaskoczony, bo byłem tu już wiele razy…

Podróż po Polsce pociągami na chybił-trafił

Trzeci dzień postanowiliśmy podróżować bez żadnej taryfy ulgowej – do upadłego. Najpierw poranny pociąg zabrał nas z Białegostoku do Siedlec – i choć nie było daleko, to ten przejazd zajął nam aż trzy i pół godziny gdyż pociąg jechał przez Hajnówkę i wzdłuż granicy z Białorusią. W Siedlcach po szybkim obiedzie ruszyliśmy dalej: okazało się, że pierwszy podjeżdżający pociąg kieruje się do Łukowa. Nie bardzo umiałem określić dokładną lokalizację tego miasta, ale od czego są internety! Z Łukowa szybko przesiedliśmy się w pociąg do Dęblina, a tam – o zwycięska godzino !!! – do Lublina.

Przejazd do Lublina niemal wymodliłem, bo nie byłem tam turystycznie już od bardzo dawna. To było idealne miejsce na nocleg i wieczorną regenerację połączoną z porannym zwiedzaniem. To się chyba nazywa sprawczość – kiedy wszystko układa się po Waszej myśli na skutek niemal tylko i wyłącznie pozytywnego nastawienia! We wtorek – czwartego dnia naszej wycieczki – wsiedliśmy w popołudniowy pociąg Inter City z Lublina (już bez losowania) i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Torunia. Tak zakończyła się nasza kilkudniowa eskapada na chybił-trafił.

Dla wydawców: zanurz łapkę w garnku pełnym miodu i poczęstuj swoich czytelników tym artykułem!
Podróż po Polsce pociągami na chybił-trafił

Czy było warto? Cóż, każdy z Was musi sam udzielić sobie na to pytanie własnej odpowiedzi. Taka forma podróżowania – bez z góry określonego celu – jest niezwykle emocjonująca, ale nie należy do najtańszych. Łącznie na bilety kolejowe wydaliśmy blisko 550 złotych (normalny + szkolny), kolejne kilkaset na hotele. Choć obecne standardy pociągów mogę bardzo pochwalić – to zupełnie inne czasy niż pamiętam ze studiów – to jednak po kilku godzinach podróży plecy niezmiennie bolą tak jak kiedyś. Byłem mile zaskoczony wyposażeniem składów – i to zarówno Inter City jak i lokalnych przewoźników – czyste łazienki, funkcjonalne wagony restauracyjne, przestronne fotele w różnych konfiguracjach itd. Zmieniły się na plus także dworce kolejowe, które nie są już wylęgarniami wszelakich brudów i dziwactw – jak kilkanaście lat temu.

Niemniej podróż na chybił-trafił wymaga sporej determinacji oraz zorganizowania. Na stacjach trzeba być asertywnym i umieć szybko podejmować decyzje: kupujemy bilety, czy wsiadamy od razu? Czy pociąg, który właśnie podjeżdża jest ok, i nie sprawi nam kłopotów miejsce do którego dojedziemy? Z każdym dniem pokusa by nagiąć zasady jest coraz większa, i coraz ciężej jest się jej oprzeć. Na szczęście nam nie trafił się ani razu kurs  ultradystansowy – np. z Białegostoku do Jeleniej Góry – który trwałby cały dzień.

Czy polecam? Zamknijcie oczy i wyobraźcie sobie jak idziecie na najbliższy dworzec kolejowi gotowi wsiąść w pierwszy pociąg, który podjedzie. Jeżeli ten obraz wzbudza Waszą fascynację – to tak, polecam. Nieprzekonanych zaś i wahających się… zapraszam na mój / nasz film!

Dla czytelników: spodobała Ci się ta opowieść? Zrewanżuj się i postaw mi wirtualną kawę – ten sympatyczny gest zmotywuje mnie do pracy nad kolejnymi materiałami.

Publicystyka – więcej losowych materiałów z tej kategorii:

The Polska – więcej losowych materiałów z tej kategorii: