Był sobie raz pałac – nie za duży, nie za mały, taki w sam raz. Nie był nawet zbyt stary, ani zbyt nowy – rzekłbym, że idealny. Wybudowała go w 1860 roku rodzina von Bethmann-Hollweg, czyli Niemce. A potem przyszły ruskie, i puściły go z dymem.

Choć po prawdzie, to kto go tak pięknie spalił nie do końca jest jasne. Źródła na które natknąłem się w Internecie same tego nie wiedzą, i kopiują tylko bezmyślnie to, co już ktoś wcześniej… skopiował. Bywa, że w jednym artykule znajdujemy informację, że spalili Niemcy, a potem nieco niżej, że Rosjanie. Nie wiem, nie pytam, nie nurtuje mnie to – już się przyzwyczaiłem, że Internet to taka samo rozsiewająca się pełna chwastów łączka specjalistów od wszystkiego. Całe szczęście pałacyk nie jest na tyle znany czy popularny, ani tym bardziej piękny, żebym musiał dociekać prawdy, bo ta w gruncie rzeczy jest wtórna i nieistotna.

Tak czy inaczej ja to widzę tak: wycofujący się w 1945 roku żołnierze niemieccy nie mieli powodu, żeby swój własny pałac spalić, a żołnierze rosyjscy nie mieli powodu by go nie spalić. Myślę, że to fajna zagadka dla osób lubujących się w historii i logice. Niemcy jeżeli już coś robili hobbystycznie, to raczej wysadzali w powietrze, a palili właśnie Rosjanie – bo można było przy ogniu wysuszyć onuce, pograć na harmonii, bimbru wypić i potańczyć.

Pałac Runowo Krajeńskie

Kiedy w końcu już i jedni, i drudzy poszli sobie precz – a pogorzelisko wraz z końcem II wojny światowej przypadło Polsce – to nowa władza ludowa w ramach programu Pałace pod Strzechy postanowiła przekazać go ludności pracującej miast i wsi… czytaj: zorganizowano w pałacowych ruinach PGR. Państwowych Gospodarstw Rolnych w okolicy było mnóstwo, a produkowano w nich świniaki, prosiaki, cielęta i wódkę. Mogę to nawet łatwo udowodnić: zaraz za płotem pałacowego parku do dziś stoi spora gorzelnia godna imienia Batalionu Fizylierów. Spalonym pałacem nikt się nie przejmował, bo i po co – wiadomo przecież, że nie nasz. Jak sobie Niemcy spalili, to niech sobie sami odbudują. A jak spalili Ruscy, to znaczy, że tak miało być. W końcu z pałacu ostała się praktycznie tylko wieża z zegarem, ale w końcu i on zardzewiał.

Kiedy PRG-y upadały na początku lat 90-tych, to pałac kupili tacy Państwo z Bydgoszczy. Nie wiem, nie wnikam, nie interesuje się – okazało się niemniej, że jednak w Polsce po komunie ostało się wielu ludzi, których stać było na kupienie sobie pałacu; no chyba, że odbyło się to inaczej, ale nie chce mi się w tym grzebać. Raz pies sąsiada grzebał, grzebał – i wygrzebał trupa. 

Pałac Runowo Krajeńskie

Tak czy inaczej nowi właściciele zapowiedzieli, że przywrócą pałacowi w Runowie Krajeńskim świetność na którą zasługuje. W objętym z rozpędu w posiadanie pałacowym parku otaczającym ruinę pobudowali SPA, baseny, nowoczesny hotel – jednym słowem komfort, że dech zapiera. Stołował się tu nawet Prezydent Komorowski, a zdjęcia z jego pobytu wciąż są ozdobą 4-gwiazdkowego RESORT & SPA Pałac Runowo. Zabrakło tylko pieniędzy na sam pałac, bo jak ruiną był, tak i ruiną pozostał. Otoczono go wesołą i pozytywną biało-czerwoną wstążeczką, dodano napisy że obiekt grozi zawaleniem, i już, gotowe. Pałac ma świetność, którą mu obiecano, że ho ho ho. W środku porosły drzewa, ale w końcu to przecież park, więc co miałoby niby w nim porosnąć? Wydmy? Kolonia delfinów? Kopalnia węgla brunatnego?

Chyba jednak w rozliczeniu długoterminowym coś w tym biznesie nie pykło, gdyż obecnie całe te bogate RESORT & SPA wystawione jest na sprzedaż. Może się znudziło, może właściciele podarowali dzieciom na dobry start – nie wiem, konsekwentnie nie wnikam. Jakbyście chcieli sobie kupić pałac, to w sam raz, akurat gotowy, ma już nawet wstążkę dookoła, polecam – wstyd nie skorzystać.

Pałac Runowo Krajeńskie

Do parku i ruin obecnie nie wejdziecie, wszystko zagrodzone i zamknięte. Dopiero kiedy przebierzecie się za wioskowego wędkarza, wtedy znajdziecie dziurę w płocie od strony jeziora. Taka dziura to społeczne prawo każdej wioski; tradycja która zobowiązuje. Można wejść, ale nieco głupio w gumowcach – bo trawniki mimo iż nieczynne, to pięknie przystrzyżone. Kto się tym teraz opiekuje, skoro nieczynne? Nie wiem, nie znam się, nie interesuje mnie to proszę państwa.

Myślę, że taki pałac to idealny pomysł na KPO, czyli Krajowy Program Odbudowy. Są teraz jakiś dogrywki, promocje – można dostać kasiorkę na remont pałacu w ramach dywersyfikacji zagrożeń biznesowych np. lodziarni, albo solarium. Pomyślcie: lodziarnia w pałacu – to musi przejść.

Najważniejsze jednak, że obecnie Pałac wygląda na szczęśliwego, uśmiechniętego i ładnie oświetlonego przez słońce. Po co to psuć i drążyć? Jak się zawali, to się napisze, że Ruscy zawalili w 1945. Albo, że Niemce. Jedni i drudzy siebie warci.

I tyle.

Uwaga

Odwiedzając mój blog wspierasz istotę białkową. Moje opowieści powstają bez pomocy bzdur generowanych przez AI. Opowiadam wyłącznie o miejscach do których dotarłem samodzielnie – nie są to więc automatyczne, wyimaginowane, generatywne treści o smaku informacyjnej papki zalewające dzisiejsze media. Zastosowanie AI w dziennikarstwie to koniec sensu istnienia tego zawodu.

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Kamień na Kamieniu – więcej losowych materiałów z tej kategorii:

The Polska – więcej losowych materiałów z tej kategorii: