Zacznijmy może od garści niezwykle ważnych i zupełnie nikomu niepotrzebnych informacji. Pierwszą linię metra w stolicy Uzbekistanu – w ówczesnej Uzbeckiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej – otwarto w 1977 roku, czyli 18 lat wcześniej niż w Warszawie. Było to metro nowoczesne: specjalnie przystosowane do przetrwania silnych trzęsień ziemi nawiedzających ten region (wyliczenia wskazują, że metro jest w stanie wytrzymać nawet 9,0 w skali Richtera) oraz jak wszystkie tego typu podziemne budowle wznoszone w ZSRR zaplanowane jako ogromny schron przeciwatomowy. Było to także siódme metro w Związku Radzieckim biorąc pod uwagę chronologię budowy.
Zaplanowano cztery linie metra (czerwoną, niebieską, zieloną i bordową) składające się z kilku stacji każda; ostatnią z nich – bordową (purpurową lub złotą?) – ukończono w 2020 roku, a dwie poprzednie odpowiednio w 1984 i w 2001 roku. Podobnie jak metro w Moskwie pierwsza linia metra (czerwona) została wykończona w stylu modernistycznego socjalizmu głoszącego potęgę nauki i techniki ludów sowieckich. Ponieważ jeździliśmy wyłącznie tą linią, to nie wiem jak wyglądają pozostałe. Obecnie łączna długość metra wynosi 70 kilometrów (50 stacji)
No ale miało być o moim Pierwszym Razie, a nie o komunistycznych głupotach!
Pamiętam pod jak wielkim byłem wrażeniem, gdy gdzieś w okolicach 1986 roku – miałem wtedy 13 lat – po raz pierwszy w sklepie spożywczym pani sprzedawczyni powiedziała do mnie per Pan. Kluczowe pytanie Co Panu podać brzmiało w moich uszach przez długi czas – byłem z tego niezmiernie dumny, i od razu pochwaliłem się tym rodzicom. Potem były też pierwsze wagary, pierwszy łyk alkoholu czy inne takie. Obecnie jestem już po pięćdziesiątce, więc takie pierwsze razy raczej już mi się nie zdarzają – wypróbowałem w życiu to i owo, chyba raczej wszystko co ważne i na co miałbym ochotę. A jednak w metrze doznałem… zaskoczenia.
Stałem w wagonie i chwyciłem się poręczy. Metro ruszyło, a wtedy zupełnie niespodziewanie jeden z siedzących w pobliżu tak na oko 30-latków wstał i… ustąpił mi miejsca! No żesz jego szlak! Kurwał, ludzie – przecież ja mam dopiero 52 lata, nie życzę sobie takiego traktowania! Nie zasłużyłem sobie !!! Co gorsze w drodze powrotnej sytuacja się powtórzyła – na mój widok z miejsc zerwały się aż dwie osoby. Jednym słowem wstyd i zupełnie zrujnowana moja dziecięca psychika. Płynie z tego wniosek taki, że nawet dobre wychowanie powinno do cholery mieć jakieś granice.
Uzbecy są bardzo dobrze wychowani, ale tego to się nie spodziewałem. Planowałem, że ktoś kiedyś ustąpi mi miejsca, ale może za dwadzieścia lat? Może za trzydzieści? Oczywiście nie skorzystałem z tej wstrętnej propozycji, bo wystarczy przecież spojrzeć na mnie by wiedzieć, że jestem na tyle młody, by stać na własnych nogach !!! Odburknąłem tylko coś zaskoczony, chyba nawet nieco zaczerwieniony. Taką samą propozycję otrzymał Paweł – mój współpodróżnik – ale w jego przypadku było to w miarę wskazane: wiosną w Jordanii opijaliśmy jego 70-siątkę. Niemniej też był zaskoczony i raczej zmieszany…
Później, już w hotelu, zastanawialiśmy się co takiego zaszło. Co tu się odtarabaniło. Jedynym łączącym nas obu elementem są siwe brody. Paweł z zasady już posiwiał w sposób nieunikniony (pozdrawiam serdecznie jego żonę, Marię!), natomiast ja nigdy nie golę się podczas podróży. Mam też tego rodzaju zarost, który szybko siwieje w sposób samoczynny niczym broda mędrca.
Uznaliśmy, że w Uzbekistanie siwa broda świadczy o mądrości, powadze i należnym nam szacunku. Podejrzewamy, że to właśnie dlatego ustąpiono nam miejsca – nie, że jesteśmy starzy, tylko bo taki jest lokalny zwyczaj. Nie STARZY – tylko MĄDRZY !!! I jeżeli pragniecie wyprowadzić mnie z błędu, to idźcie do piekła.
Poruszanie się metrem po stolicy Uzbekistanu jest genialnie proste. Oczywiście możecie kupić bilety okresowe, przez aplikacje i różne tego typu inne popularne systemy – lecz dla turystów najwygodniejsze jest używanie zwykłej karty kredytowej. Wystarczy na bramkach wejściowych do metra przyłożyć kartę do czytnika, a on skasuje 1700 SUM (waluta obowiązująca w Uzbekistanie). Jest to niezwykle tanie: w przeliczeniu na złotówki bilet wejściowy kosztuje zaledwie 50 groszy (obecny kurs wynosi 3300 SUM za 1 PLN). Co ważne nic nie płacimy na bramkach wyjściowych – więc gdybyście chcieli zwiedzić wszystkie stacje metra w Taszkiencie przesiadając się i nie wychodząc na powierzchnię, to nic więcej nie zapłacicie.
Poruszając się metrem stolicę Uzbekistanu zwiedzicie w ciągu jednego dnia. Odniosłem wrażenie, że odległości pomiędzy kolejnymi stacjami są nieco większe niż w Polsce, więc trzeba się trochę nachodzić – ale mimo to polecam tę formę komunikacji tym bardziej, że na ulicach są spore korki. Mapki z planem metra dostępne są w necie.
Jedna ze stacji metra – o nazwie Kosmonavtlar – jako relikt czasów sowieckich znalazła się na liście uzbeckich kandydatów do UNESCO. Nie jest to pojedyncza propozycja wpisu, lecz część całego zespołu Taszkienckich budowli pochodzących z lat 60-tych i 70-sich minionego wieku – typowych dla stylu zwanego brutalizmem. Ale o tym przeczytacie w kolejnym odcinku mojej podróży po Uzbekistanie.
Jako ciekawostkę dodam, że do 2018 roku istniał silnie przestrzegany zakaz wykonywania zdjęć wewnątrz metra – ze względu na militarną rolę obiektu (schron przeciwatomowy). Do 2023 roku planowane jest oddanie do użytku kolejnych 10 stacji metra.