To nie był łatwy termin na daleki, zagraniczny biegowy wyjazd. Po blisko dwumiesięcznym planowaniu wyjazdu do Arabii Saudyjskiej bilety lotnicze kupiliśmy w środę, 23 lutego. W czwartek rano wybuchła wojna na Ukrainie.
Kameralny. Dobrze zorganizowany. Rzeczywiście ekologiczny – z kubeczkami kartonowymi, bez słynnych plastikowych kubeczków. Trasa szybka, po życiówki, prowadząca przez dające cień lasy. Start o 6 rano, o wschodzie Słońca.
Gdy zobaczyliśmy znak drogowy „Jajce”, nie mogliśmy się oprzeć pokusie. Kto z Was by się oparł? W ten oto całkowicie przypadkowy sposób utknęliśmy niespodziewanie pośrodku Bośni na dwa pełne przygód dni.
Wismar Wismar, i po Wismar – tak chciałbym podsumować moją krótką, bo zaledwie kilkugodzinną wizytę w niemieckim Wismar. I wiecie co? Tak właśnie podsumuję. Przyjechałem, „pstrykłem” kilka fotek, i pojechałem. Co tu dużo rozwodzić się w temacie, że mi się nie podobało? No nie podobało. I już.
Przyznam się od razu: z dzisiejszym artykułem mam wielki problem. Uważam, że podróżnik nie powinien opisywać rzeczy, których nie widział na własne oczy. Których nie dotknął, nie polizał, nie powąchał.