Najbardziej odległy, posępny i niegościnny ze wszystkich kontynentów naszej planety. Ostatni odkryty przez człowieka duży ląd – po raz pierwszy dostrzeżony zaledwie dwieście lat temu – w 1820 roku. Kontynent o powierzchni 14.2 milionów kilometrów kwadratowych (dla porównania: Europa – 10.5 miliona) który, poza kilkudziesięcioma niedużymi bazami naukowymi, jest całkowicie niezamieszkały. Wiele wskazuje na to, że Antarktyda nie na zawsze pozostanie jednak niczyja: do jej terytorium rości sobie prawa coraz więcej państw.

Flaga Układu Antarktycznego, nieoficjalna flaga Antarktydy.

Wszystko co dotyczy Antarktydy jest niesamowicie ciekawe i tajemnicze. Historia jej odkrycia oraz podboju należy do najbardziej fascynujących wyzwań w dziejach ludzkości. Niemal każda wyprawa na ten tajemniczy ląd wiązała się z wielkim wysiłkiem, odwagą, desperacją oraz licznymi niebezpieczeństwami. Pomimo dwustu lat badań kontynent ten wciąż skrywa wielkie zagadki. I wielkie bogactwa.

O możliwości istnieniu wielkiego lądu na „południu świata” debatowano już w starożytności. Były to jednak bardziej filozoficzne spekulacje niż naukowe analizy. O potrzebie istnienia lądu położonego daleko na południu wnioskowali już Arystoteles oraz Ptolemeusz I. Wskazywali oni pragmatycznie, że taki ląd jest niezbędny do zachowania równowagi świata – miał on równoważyć ciężar „północnych” kontynentów: Europy i Azji. Co ciekawe pogląd ten przetrwał aż do czasów nowożytnych, kiedy to wielcy podróżnicy uważali, iż tylko wielkie masy nieznanych lądów południowych mogą stabilizować Ziemię podczas jej ruchu dookoła Słońca. Inną frapującą zagadką dla XVII i XVIII wiecznych podróżników było pochodzenie ogromnych gór lodowych, które spotykali podczas wypraw na południe od równika. Wierzono, że powstawać one mogą w ujściach mroźnych, ogromnych rzek hipotetycznego kontynentu południowego.

Odkrywca Antarktydy, rosyjski admirał Fabian Bellingshausen

Stąd też organizacja licznych wypraw kierowanych właśnie na południe, których rezultatem było odkrycie w 1770 roku Australii. Dalej – jak uznano na wiele lat – nic już nie mogło się znajdować. W efekcie nastąpił pewnego rodzaju zastój w penetrowaniu mórz południowych i na kilkadziesiąt lat kierunek ten został wyparty ze świadomości poszukiwaczy nowych lądów. Antarktyda musiała czekać na swoje odkrycie aż do 1820 roku.

Co ciekawe kontynent ten mógł zostać odkryty prawie pół wieku wcześniej. W jej pobliże zawędrował słynny brytyjski podróżnik, odkrywca wspomnianej wcześniej Australii, James Cook. Podczas swojej drugiej wyprawy po Oceanie Spokojnym na statkach HMSS „Resolution” i „Adventure” Cook wiosną 1773 roku zawędrował on jako pierwszy człowiek w historii aż poza południowe koło podbiegunowe. Od nieodkrytego kontynentu Antarktydy dzieliło go zaledwie 120 kilometrów – być może TYLKO dwa dni rejsu.

Zdobywcy Bieguna Południowego – Norweg Roald Amundsen i jego towarzysze (1911)

Niestety pogoda była bardzo nieprzychylna, temperatura spadała a oba okręty pokryły się grubą warstwą lodu. Ocean wokół zamarzał. Cook postanowił zawrócić przekonany, że dalej na południe nie ma już nic poza mrozem. Gdyby nie ta decyzja, to jemu przypadłby laur odkrywcy ostatniego kontynentu.

Ostatecznie Antarktydę odkrył 28 stycznia 1820 roku urodzony w Estonii Faddiej Bellingshausen – admirał rosyjski, dowódca drugiej carskiej wyprawy dookoła Ziemi. Dokonał tego zaledwie dwa dni przed wyprawą Brytyjczyków, którzy ląd Antarktydy dostrzegli 30 stycznia ( oraz na dziesięć miesięcy przed wyprawą amerykańską – 17 listopada 1820). Antarktyda została więc odkryta przez Rosję Carską.

Na pierwsze zejście człowieka na kontynent trzeba było jednak czekać jeszcze bardzo długo. Ze względu na rozległe pola lodowe otaczające Antarktydę dostęp do kontynentu był bardzo utrudniony. Pierwsze udokumentowane zejście na ląd zanotowano dopiero 24 stycznia 1895 roku. Rozpoczął się tym samym wyścig o zdobycie Bieguna Południowego zakończony ostatecznie w 1911 roku przez Norwega, Roalda Amundsena.

Obecnie na terenie Antarktydy znajduje się kilkadziesiąt baz naukowych należących do około trzydziestu krajów zaznaczających w ten sposób swój udział w jej badaniach. Są to zarówno bazy całoroczne jak i sezonowe (czynne tylko w miesiącach letnich). Na kontynencie zimuje każdego roku kilkuset polarników, latem liczba „mieszkańców” powiększa się do kilku tysięcy osób. Do tej pory za oficjalnie urodzonych na Antarktydzie uznaje się zaledwie kilkanaścioro dzieci – pierwszym był Argentyńczyk Emilio Palma (1978)

Zasady obecności i działalności ludzkiej na Antarktydzie reguluje tzw. „Układ Antarktyczny” podpisany przez dwanaście państw sygnatariuszy 1 grudnia 1959 roku w Waszyngtonie. Obecnie traktat zrzesza 53 państwa członkowskie, w tym 23 z prawem głosu (w tym Polska od 1977 roku). Aby uzyskać prawo głosu w Radzie Układu Antarktycznego należy posiadać stację badawczą w Antarktyce – choćby dlatego tak ważne jest posiadanie przez Polskę Stacji Antarktycznej Imienia Henryka Arctowskiego. Znajduje się ona na Wyspie Króla Jerzego w Archipelagu Szetlandów Południowych (założona 26 lutego 1977 roku)

Najważniejszym postanowieniem Traktatu Antarktycznego jest zakaz prowadzenia na tym terenie działań zbrojnych oraz przeprowadzania prób z bronią jądrową – z zastrzeżeniem, że personel oraz sprzęt wojskowy może być tutaj wykorzystywany, ale wyłącznie w celach pokojowych. Nie można więc prowadzić manewrów, ćwiczeń ani zakładać baz wojskowych. Można natomiast prowadzić eksperymenty naukowe i realizować misje badawcze.

Roszczenia terytorialne różnych krajów do Antarktydy

Na mocy art. 4 „Traktatu” żadne z państw nie może także zgłaszać roszczeń terytorialnych do obszarów znajdujących się na południe od 60 równoleżnika południowego. Wydawać by się mogło, że to ostatecznie rozwiązuje kwestię przynależności lądów Antarktydy… Niestety traktat pozostawia furtkę do przyszłych rozwiązań: roszczenia które zostały zgłoszone przed 1961 rokiem zostają tylko zawieszone na czas obowiązywania dokumentu. Owe roszczenia nie zostały ani anulowane, ani zanegowane. Zdążyło je zgłosić aż siedem z dwunastu krajów założycielskich traktatu: Argentyna, Australia, Chile, Francja, Norwegia, Nowa Zelandia oraz Wielka Brytania. Roszczenia te staną się ponownie aktualne zgodnie z prawem międzynarodowym w momencie wygaśnięcia traktatu. Został on wprawdzie podpisany bezterminowo – ale z opcją jego wypowiedzenia przez większość głosów po 30 latach.

Taki zapis teoretycznie otwierał możliwość podziału Antarktydy pomiędzy państwa wspomnianej siódemki już w 1991 roku. W związku z tym w kwietniu 1991 roku w Madrycie odbyła się specjalna konferencja członków Układu Antarktycznego, w której przedłużono obowiązywanie zawieszenia roszczeń terytorialnych na Antarktydzie o kolejne 50 lat (do 2048 roku – układ ratyfikowano w 1998). Po tym terminie roszczenia ponownie wkroczą na forum międzynarodowe. Nowy układ przewiduje, że z roszczeniami mogą wystąpić także kolejne kraje: pierwotni sygnatariusze układu którzy do tej pory z nimi nie wystąpili (Belgia, Japonia, RPA, Rosja, USA) oraz tzw. państwa konsultatywne układu z 1991 roku (Brazylia, Chiny, Ekwador, Finlandia, Hiszpania, Holandia, Indie, Korea Południowa, Niemcy, Peru, Polska, Szwecja, Urugwaj i Włochy)

Terytorium Nowej Szwabii

Pełną mapę roszczeń możecie zobaczyć TUTAJ

Największe szanse na powodzenie w uskutecznieniu roszczeń terytorialnych mają te kraje, które wniosły największy wkład w historię odkryć i badań Antarktydy (Rosja, Norwegia, Wielka Brytania) oraz kraje Ameryki Południowej (głównie Chile i Argentyna) traktujące Archipelag Antarktyczny jako południowe przedłużenie swojego obecnego zasięgu terytorialnego.

Jakie tereny chciałyby „uzyskać” poszczególne państwa?

Francja – Wybrzeże Adeli, Antarktyda Wschodnia, ok. 430 tysięcy km. kw.

Argentyna – tzw. Antarktyda Argentyńska wraz z Archipelagiem Antarktycznym, ok. 965 tysięcy km. kw.

Australia – Australijskie Terytorium Antarktyczne, 6.1 miliona km. kw.

Chile – Chilijskie Terytorium Antarktyczne, w dużej części obszar pokrywający się z terytorium roszczeń Argentyny, 1.25 miliona km. kw.

Wielka Brytania – Brytyjskie Terytorium Antarktyczne (ponownie konflikt z obszarem wnioskowanym przez Argentynę i Chile), 1.7 miliona km. kw.

Norwegia – Ziemia Królowej Maud oraz Wyspa Piotra I, 2.5 miliona km. kw

Nowa Zelandia – tzw. Dependencja Rossa już teraz uznawany przez Nową Zelandię za część kraju, ok. 350 tysięcy km. kw.

Jak widać roszczenia terytorialne są dość mocno określone i zdefiniowane. A chęć wystąpienia z kolejnymi roszczeniami sygnalizuje szereg innych krajów, które nie uczestniczyły we wczesnych fazach podboju Antarktydy (lub które nie zdecydowały się na wcześniejsze wystosowanie roszczeń). Wśród nich są zarówno Rosja i Chiny, jak i Stany Zjednoczone.

Innym ciekawym elementem roszczeń jest tzw. Nowa Szwabia – terytorium o powierzchni 600 tysięcy kilometrów kwadratowych znajdujący się w obszarze roszczeń Norwegii – na tzw. Ziemi Królowej Maud. W latach 1939-1945 swoje roszczenia do tych terenów wysunęły Niemcy, których wyprawy penetrowały ten region w latach 1901-1903, 1911-1912 oraz w 1939 roku. Po przegranej II wojnie światowej roszczenia teoretycznie przepadły, ale po dziś dzień pozostały liczne teorie spiskowe mówiące o istnieniu faszystowskich terenów i baz na Antarktydzie (w tym o podziemnych lotniskach i ukrytych bazach okrętów podwodnych). Ponieważ faszystowskie roszczenia nie znalazły się w postanowieniach o bezwarunkowej kapitulacji III Rzeszy, do dziś można spotkać się ze stanowiskiem, iż wciąż mają one prawo być rozpatrywane na równi z roszczeniami pozostałych krajów. Dzisiejsze Niemcy nigdy nie zrzekły się ani nie potwierdziły tych historycznych roszczeń. Obecnie na obszarze określanym jako Nowa Szwabia znajduje się niemiecka baza antarktyczna Neumayer.

Antarktyda stanowi ostatni „wolny” duży obszar lądów naszej planety. Obszar w dużym stopniu wciąż niezbadany i obfitujący w pierwotną naturę. Na odkrycie czekają zarówno złoża surowców, w tym węgla i ropy naftowej, jak i ogromny rezerwuar słodkiej wody. Są to surowce strategiczne, o dostęp do których – jak twierdzi wielu naukowców i politologów – toczyć się będą przyszłe globalne konflikty.

Jedno z naukowych stwierdzeń mówi: „Nawet najbardziej nieprzyjazne tereny naszej planety są bardziej przyjazne niż Mars i Wenus”. Spoglądając w tym kontekście na Antarktydę trzeba przyznać, że pokusa na zajęcie ostatniego kontynentu jest duża. I z biegiem lat będzie coraz większa. Czy światowe mocarstwa będą miały siłę – i wolę – oprzeć się tej pokusie? Jest to coraz bardziej wątpliwe.

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Więcej artykułów z wyprawy na Antarktydę?

Więcej artykułów z kategorii publicystyka?