Starożytna Al Ula – znana też jako Herga – robi ogromne wrażenie. To wielki, liczący ponad 1600 hektarów powierzchni obiekt UNESCO, który na tę ekskluzywną listę został wpisany całkiem niedawno, bo zaledwie w 2008 roku (zresztą jako pierwszy – obecnie w Arabii Saudyjskiej jest siedem obiektów, a kolejne czternaście ma status pretendentów). Miałem okazję odwiedzić go dwa razy podczas moich podróży: raz w 2020 roku – zaledwie dwa tygodnie przez wybuchem epidemii covid-19, oraz już po jej zakończeniu wiosną 2022 roku.
Najstarszą częścią miasta jest wspomniana Herga. To niezwykłe skalne centrum kultury i handlu powstało około dwóch tysięcy lat temu, a wzniosła je społeczność Nabatejczyków – tych samych, którzy zbudowali położoną w Jordanii słynną Petrę. Podobieństwo obiektów sakralnych jest uderzające; z jedną wszak różnicą – Petra znajduje się wewnątrz głębokich kanionów, niemal niewidoczna z zewnątrz, natomiast Herga została wybudowana na otwartej pustyni z wykorzystaniem skalnych ostańców (chyba pochodzenia wulkanicznego).
Trudno w to uwierzyć, ale cały wielokilometrowy archeologiczny kompleks ogrodzono wysoką siatką – i można jechać wiele kilometrów samochodem dookoła, zanim znajdzie się jakąś bramę wjazdową. Nie oznacza to jednak sukcesu: jeżeli nie natkniecie się na GŁÓWNĄ bramę, to i tak żadną inną nie dostaniecie się do środka. Zresztą samo kupienie biletów oraz dojazd do wejścia to już przygoda i wyzwanie: nasze perypetie z 2020 roku możecie obejrzeć na filmie. Zdradzę tylko jedno: mimo wszystko WARTO.
Dziś nie skoncentruję się jednak na opisie historii tego starożytnego kompleksu. Taki porządny artykuł czeka na ujrzenie światła dziennego już od kilku lat… więc może sobie jeszcze poczekać. Dziś chciałbym się z Wami podzielić czymś nieco innym: moją niewielką przygodą, która miała tutaj miejsce.
Po perypetiach związanych z dostaniem się do środka Hergi (zapraszam na film!) wsiedliśmy do autobusu wożącego gości po terenie zabytku. Jak wspomniałem teren jest tak obszerny, że piesze zwiedzanie nie wchodzi zupełnie w rachubę – zwłaszcza, gdy temperatura przekracza 40 stopni. Nie można także podziwiać tutejszych zabytków samemu – obowiązkowy jest przewodnik (i chyba właśnie dlatego wszystko jest tak szczelnie ogrodzone) Nasz guide był przesympatyczny i wygadany, co ostatecznie sprowadziło na niego kłopoty.
Podczas pierwszej mojej wizyty w Arabii Saudyjskiej towarzyszył mi Piotrek. Piotrek jest człowiekiem, który swoją dociekliwością lubi przekraczać wszelkie granice, a jednocześnie nie przejmuje się żadnymi okolicznościami kulturowymi. Kiedy spotyka on podczas swoich podróży po Ameryce środkowej partyzantów, to rozmawia z nimi na temat radzenia sobie z ranami kłutymi, a gdy pozna w Iranie fanów muzyki rockowej, to koniecznie musi iść z nimi na wódkę. Zresztą tak właśnie Piotrka poznałem – w Iranie, jak paradował po jednym z największych tamtejszych miast w koszulce z wielkim napisem Ave Satan. Serio.
Wysiedliśmy przed kamiennym grobowcem stojącym samotnie pośrodku pustyni. Nasz przewodnik zaczął opowieść o tym, jaki to tajemniczy lud wykuł kiedyś w tej pięknej skale nisze by składać w nich zwłoki dostojników. Pokazywał nam też arabskie teksty wykute (jak na mój gust nieco niedbale) na okolicznych ścianach. Uwagę Piotrka przyciągnął wyrzeźbiony misternie nad wejściem do grobowca orzeł. Był duży, dość wyraźny, taki żołnierski. Problem był tylko taki, że miał odłupaną głowę.
– O, a gdzie ten orzeł ma głowę? – zapytał Piotrek.
– Jacyś wandale zniszczyli mu ją w starożytności – odparł przewodnik.
Aha. Pokiwał głową Piotr.
Pojechaliśmy do innego grobowca. Słuchamy o historii królów, o rytuałach, o wykopaliskach i wieloletnich badaniach. Patrzymy, a nad wejściem znajduje się kolejny orzeł z odrąbaną głową.
– A ten? – pyta Piotrek – Czemu nie ma głowy?
– To są stare zabytki, bardzo zniszczone – tłumaczy cierpliwie przewodnik.
– Tu chyba był ktoś, kto lubił głowy odrąbywać – westchnął mój towarzysz.
Nie minęła chwila, a za zakrętem znaleźliśmy cały rząd orłów z poucinanymi głowami – dokładnie wzdłuż szyi. W dół było wszystko świetnie zachowane, a w górę – jakby przejechał kombajn. Te orły były wykute wysoko na skale, wcale nie było łatwo się do nich dostać.
– Oho! Ktoś musiał się mega natrudzić, żeby te głowy poobcinać. Nie wygląda mi to na przypadkowe zniszczenie – tu szła proszę pana „rombanizna” na masową skalę!
– Pewnie rzymianie to zrobili, jak zdobyli miasto – zasugerował przewodnik.
– O ile wiem, Rzymianie nie mieli takich zwyczajów – postanowiłem się wtrącić – Zresztą te orły wyglądają na trochę rzymskie. Czyli wykonali je pewnie Nabatejczycy, którzy mieli z imperium sztamę – zasugerowałem.
– No nie wiadomo, nie wiadomo. A tutaj chyba złożono do grobu księżniczkę – nasz przewodnik ruszył w drugą stronę.
Stoimy i patrzymy na ten grób księżniczki. Skąd pomysł, że akurat to księżniczka, skoro zostały tylko puste ściany? Patrzę, oglądam, robię zdjęcia. Widzę, że Piotrek już nie może wytrzymać ze śmiechu.
– Wasza religia zabrania utrwalania wizerunków ludzi i zwierząt, prawda?
– Tak, to są sprawy naszego wyznania. Ale my tutaj zwiedzamy…
– Kurcze, ciekawe dlaczego ktoś odrąbał tym wszystkim orłom głowy. Kto to mógł być, i czemu to zrobił? – Piotrek nie dawał za wygraną.
Nasz przewodnik się obraził. Przestał z nami rozmawiać i opowiadać ciekawostki. Mi natomiast przypomniały się setki, tysiące starożytnych malowideł i dzieł sztuki które miałem okazję zwiedzić nie tylko na bliskim wschodzie ale i na pograniczu tureckim, na Bałkanach, w północnej Afryce. Wychodziło na to, że zamalowywanie głów – a jeżeli są rzeźbione, to także ich usuwanie zwykłym młotkiem – było kiedyś bardzo popularnym zajęciem.
– A czemu nie odrestaurujecie tych orłów? Te grobowce pięknie odrestaurowaliście, to i orłom nowe głowy dałoby się przyszyć – dokończył swoją myśl Piotrek. – Tak. Zupełnie nie wiadomo kto to poobrywał. Super zagadka archeologiczna.
No i niczego więcej się o tutejszej starożytnej cywilizacji już nie dowiedziałem. Trzysta złotych wydanych na bilet z przewodnikiem poszło w piach, a resztę musiałem sobie doczytać na wikipedii.
Stanowisko archeologiczne al-Hijr / Madā ͐ w Ṣāliḥ jest pierwszym obiektem światowego dziedzictwa wpisanym w Arabii Saudyjskiej. Dawniej znana jako Hegra, jest największym zachowanym miejscem cywilizacji Nabatejczyków na południe od Petry w Jordanii. Znajdują się w nim dobrze zachowane monumentalne grobowce ze zdobionymi fasadami, pochodzące z okresu od I wieku p.n.e. do I wieku n.e. Znajdują się tutaj także inskrypcje z okresu przednabatejskiego oraz rysunki naskalne. Al-Hijr jest wyjątkowym świadectwem cywilizacji Nabatejczyków – ze 111 monumentalnymi grobowcami oraz studniami wodnymi, miejsce to jest przykładem osiągnięć architektonicznych i wiedzy hydraulicznej Nabatejczyków.