Początki cywilizacji Tybetu giną w pomrokach dziejów. Nam – europejczykom – kraj ten kojarzy się głównie z buddyzmem, Dalajlamą oraz z inwazją wojsk chińskich z 1950 roku. Tymczasem historia tego kraju jest bardzo skomplikowana – to okresy wielkich wzlotów i jeszcze większych upadków.

Przez stulecia Tybet był organizmem złożonym z licznych królestw powiązanych ze sobą wspólnymi zależnościami. Kiedy komunistyczne Chiny wkroczyły do Lhasy, jedno z takich królestw uniknęło losu całego kraju stając się ostatnim wolnym regionem Tybetu. Było to położone w sercu Himalajów Królestwo Lo – rządzone przez tybetańskich królów władztwo, które przetrwało aż do 2008 roku. Dzisiejsza opowieść będzie poświęcona historii tej  właśnie zapomnianej przez świat krainy.

Stolica Królestwa Lo – miasto Lo Manthang (stosowana także pisownia łączna jako Lomanthang), czyli miejsce ludu Lo – zostało założone około 1380 roku n.e. przez przybyłego tutaj z północy tybetańskiego wojownika Amu Pala (także: Ame Pal). Wraz ze swoją drużyną zajął on (najprawdopodobniej zbrojnie) ciągnącą się przez niemal sto kilometrów z północy na południe wysokogórską dolinę rzeki Kali Gandaki. Dolina ta miała duże znaczenie ze względu na swoje położenie geograficzne: na przestrzeni setek kilometrów była jedynym miejscem umożliwiającym w miarę dogodne przebycie nieprzekraczalnej bariery, jaką stanowiły najwyższe góry naszej planety – Himalaje.

Ale po co ktoś miałby przekraczać niebezpieczne Himalaje, i to setki lat temu? Odpowiedzią jak zwykle jest gospodarka i handel. To górskie pasmo rozdzielało leżące po jego dwóch stronach starożytne imperia – Chiny oraz Indie (wraz z nieco bliższymi regionami, czyli licznymi królestwami Tybetu i Nepalu). Kto władał Doliną Mustanga – bo taką nazwę przyjęła dolina rzeki Kali Gandaki – ten kontrolował handel pomiędzy północą i południem.

Amu Pal nie posiadł jednak nigdy wystarczającej siły, by przekształcić zdobytą krainę w niezależne państwo. W gruncie rzeczy stał się władcą zaledwie kilku tysięcy kilometrów kwadratowych pustkowi – i to pełnych niebotycznie wysokich gór, suchych i skalistych dolin oraz nielicznych stad zwierząt, które z ledwością można było wyżywić na wątłych pastwiskach. Kres doliny – a więc i jego władztwa – wyznaczały: na wschodzie masyw Annapurny (8091 m.n.p.m.), na zachodzie potężna Dhaulagiri (8167 m.n.p.m.), a na północy przełęcz Korala (4660 m.n.p.m.) stanowiąca jednocześnie dzisiejszą granicę z Chinami (a dokładniej: z zajętym przez nie obszarem nazwanym Tybetańskim Regionem Autonomicznym)

O tym jak bardzo niegościnna jest Kraina Mustanga niech świadczy fakt, że NAJNIŻEJ położone miejsce całego królestwa znajduje się na wysokości… 2750 metrów nad poziom morza (średnia wysokość tego kraju to aż 4026 metrów!)

Wkrótce więc ród Amu Pala zajął się tym, czym zajmowali się od wieków żyjący w surowych warunkach górale na całym świecie: grabieżami sąsiadów. Wyprawy na wschód i zachód ze względu na obecność masywów górskich wznoszących się na wysokość ponad 8 kilometrów nie były możliwe – ale pozostawała północ i południe. Szlak północny prowadził do Tybetu, czyli do miejsca z którego Amu Pal przybył do Doliny Mustanga, za to kierunek południowy wydawał się o wiele bardziej atrakcyjny: prowadził na niziny dzisiejszego Nepalu oraz dalej, do kwiecistych skarbów Indii.

Przezorny władca zabezpieczył się na okoliczność odwetu za swe grabieżcze wyprawy – na niewyobrażalnej wręcz wysokości 3840 m n.p.m. wybudował miasto i otoczył je murami obronnymi, które przetrwały do dziś. Tak powstała stolica kraju – Lo Manthang.

Dla wydawców: zanurz łapkę w garnku pełnym miodu i poczęstuj swoich czytelników tym artykułem!

Oczywiście potomkowie Amu Pala nie trudnili się wyłącznie wyprawami łupieżczymi, które toczyły się zapewne ze zmiennym szczęściem. W okresach spokoju Dolinę Mustanga przemierzały karawany wędrujące pomiędzy Indiami a Tybetem. Na południe transportowano pochodzącą z wyschniętych Himalajskich jezior drogocenną sól oraz bogactwa Chin, na północ zaś przyprawy, szlachetne kamienie oraz… filozofię. Mimo, iż marsz doliną zajmował kilkanaście dni i wiązał się z potrzebą pokonywania wysoko położonych przełęczy, to alternatywą były odległe trasy wiodące przez dzisiejszy Sikkim lub dżungle Azji Południowo-wschodniej.

Mijały wieki, i choć wydaje się to nieprawdopodobne, to założone przez Amu Pala królestwo przetrwało aż do 2008 roku. Kolejnych 61 dynastycznych władców zasiadało na tronie w Lo Manthang (z czego zaledwie kilkunastu znamy z imienia wraz z datami ich panowania), i wszyscy byli potomkami pierwszego władcy. Ostatni król tej krainy – Dżigme Parbal Bista – zmarł w 2016 roku.

Jak już wspomniałem Królestwo Lo było zbyt małe, by sięgnąć po całkowitą niezależność i stać się kiedykolwiek państwem. W kraju długim na sto kilometrów i szerokim zaledwie na czterdzieści, w dodatku leżącym na wysokości kilku tysięcy metrów oraz przeciętym wzdłuż nieokiełzaną górską rzeką mieszkało zaledwie kilka tysięcy osób. Dlatego też przez cały czas swojego istnienia Lo zmuszone było lawirować pomiędzy większymi sąsiadami: Tybetem, Nepalem, Chinami oraz Indiami.

Zmienne sojusze doprowadziły do tego, że pod koniec XVIII wieku Królestwo Lo stało się jednocześnie lennem dwóch rywali – Nepalu i Tybetu. Potomkowie Amu Pala zachowali niezależność, ale od tej pory musieli płacić coroczny wasalny trybut zarówno władcom w Lhasie jak i w Kathmandu. Była to raczej symboliczna opłata niż rzeczywiste obciążenie: jeszcze w latach 90-tych minionego stulecia roczna danina na rzecz Królestwa Nepalu wynosiła kilkanaście sztabek srebra oraz… jednego konia.

Uznanie podwójnej zwierzchności okazało się zbawienne sto pięćdziesiąt lat później, gdy we wspomnianym 1950 roku Chińska Republika Ludowa wkroczyła do Tybetu. Choć Królestwo Lo nominalnie było częścią Tybetu (kulturowo było wręcz Tybetem) – to współdzielenie lenna z Nepalem spowodowało, iż – obawiając się dodatkowych komplikacji międzynarodowych i unikając dalszej eskalacji konfliktu – władze Chin nie zdecydowały się na przekroczenie granicy z Lo. Komunistyczne wojska zatrzymały się zaledwie dwadzieścia kilometrów w linii prostej od stolicy kraju – Lo Manthang. Dziś w tym miejscu znajduje się granica pomiędzy Nepalem a Chińską Republiką Ludową.

Kiedy w 1959 roku w Tybecie wybuchło krwawo stłumione powstanie, Dalajlama – a wraz z nim kilkadziesiąt tysięcy Tybetańczyków – ucieka do Indii. Ci, którzy podążyli za nim, byli w większości młodymi mężczyznami nie mogącymi pogodzić się z zajęciem ich kraju przez obcych. Wielu zamiast bezpiecznej emigracji wybrało więc walkę z bronią w ręku – i tak zaczęła się niemal zapomniana karta historii Królestwa Lo, będąca jednocześnie jedną z najmniej znanych wojen partyzanckich XX wieku.

Dla Rekinów: kliknij w obrazek, aby poznać zasady współpracy ze mną.

Około pięć tysięcy tybetańskich partyzantów (łącznie mogło być ich nawet 7-8 tysięcy) wkracza do Doliny Mustanga i zakłada tutaj swoje bazy. Przez kolejne lata sobie tylko znanymi himalajskimi przełęczami regularnie przekraczają granicę i walczą z chińskim najeźdźcą bezpośrednio na terytorium Tybetu. Wysadzają posterunki wojskowe, atakują linie transportowe oraz przejmują wojskowe magazyny. Gdy tylko pozwalają na to topniejące śniegi z Królestwa Lo wyruszają oddziały by walczyć o niepodległość Tybetu.

Żołnierze uzbrojeni są w amerykańską broń. CIA organizuje zrzuty broni oraz szkoli partyzantów. Ich duża liczba dla malutkiego królestwa staje się wielkim problemem – w pewnym momencie jest ich więcej niż samych mieszkańców i wkrótce całemu regionowi zaczyna zaglądać w oczy widmo głodu. Choć biedne królestwo nie jest w stanie wyżywić przybyszów, to wieśniacy przyjmują pod swój dach wciąż nowych uciekinierów. Ale mizerne poletka założone na skrawkach pól nie są w stanie zapewnić odpowiednich plonów. Nakłada się na to kryzys gospodarczy – Chiny zamykają granicę i intratny szlak handlowy zostaje zerwany. Karawany, które przez setki lat podążały Doliną Mustanga, nagle znikają – a to pozbawia mieszkańców Królestwa Lo najważniejszego źródła dochodu.

Tymczasem wielkie mocarstwa dogadują się między sobą – oczywiście za plecami Tybetańczyków. Stany Zjednoczone i Indie dochodzą do porozumienia z Chinami, i godzą się z przejęciem przez nie Tybetu.  Po kilku latach walk partyzanci zostają pozostawieni sami sobie, pomoc – zarówno wojskowa jak i gospodarcza – ustaje. Część z nich porzuca bazy w Lo i decyduje się podążyć za Dalajlamą do Indii, część pozostaje jednak w dolinie aż do końca swoich dni; ostatni dożywają w biedzie i zapomnieniu późnej starości; umierają opuszczeni pośród górskich przełęczy zaledwie kilkanaście lat temu.

Po „unormowaniu” się sytuacji władze Nepalu decydują się zamknąć dostęp do Królestwa Lo. Zdają sobie sprawę z jego znaczenia: to miejsce grozi wybuchem konfliktu z Chinami, gdyby te zapragnęły wyciągnąć rękę po ostatni wolny skrawek Tybetu. Królestwo Lo wciąż ma własnego króla i rządzi się własnymi zasadami; wyznawana jest tu w pełni tybetańska odmiana buddyzmu, ludzie żyją własnym rytmem i kultywują starożytne rytuały. Król Lo jest wasalem króla Nepalu i obu stronom zależy na przykładnym podtrzymaniu wzajemnych stosunków. Niemniej panująca w Nepalu dynastia nie jest zainteresowana modernizacją regionu położonego na pograniczu – nie ma inwestycji, dróg, służby zdrowia – dzieci wciąż uczą się w klasztorach, energia elektryczna jest tylko opowieścią z krainy smoków, a dla mieszkańców Lo geograficznym centrum świata wciąż jest odległa Lhasa.

Dopiero w 1992 roku władze Nepalu decydują się wprowadzić specjalne zezwolenia umożliwiające podróż do wnętrza Królestwa Lo. Nie prowadzą tam jednak żadne drogi, nie ma prądu, wody, bazy turystycznej. Ci, którzy chcieliby zwiedzić ten kraj muszą wędrować pieszo. Ustalony zostaje także limit odwiedzin: w ciągu roku tę mityczną krainę odwiedzić może nie więcej niż tysiąc osób. Koszt zezwolenia to 500 dolarów od każdej osoby za maksymalnie 10-dniowy pobyt. Ten limit i cena w 2023 roku wciąż obowiązują. Cały zysk wędruje do rządu Nepalu – do Mustanga te pieniądze nie trafiają, co wywołuje niezadowolenie i protesty w dolinie.

Tymczasem w 2001 roku w Katmandu ma miejsce niewyobrażalna masakra. W czasie rodzinnego spotkania Książę Dipendra zabija strzałami z karabinu maszynowego członków własnej rodziny królewskiej: ginie król Nepalu Birendra – ojciec zamachowca – a także jego matka, brat i siostry. Książę zabija kilka kolejnych osób z najbliższej rodziny, a na koniec strzela sobie w skroń. Dwukrotnie. Powody zagadkowej samobójczej masakry nigdy nie zostają do końca wyjaśnione, ale całe to wydarzenie doprowadza do upadku istniejącej od 1769 roku dynastii władców Nepalu. W 2008 roku Zgromadzenie Konstytucyjne znosi monarchię i kraj staje się republiką.

To wydarzenie ma nieoczywisty, choć ogromny wpływ także na Królestwo Lo. Zmiana ustroju Nepalu oraz śmierć królewskiego zwierzchnika powoduje, że król Doliny Mustanga traci swoje władztwo. Ostatnim królem Królestwa Lo jest urodzony w 1930 roku Jigme Dorje Palbar Bista – kolejny w długiej linii potomków wojownika Amu Pala. Na tron wstąpił w ciężkim dla kraju roku 1959 przyjmując kilka lat później tytuł Lo Gyalpo. W 2008 roku – po ponad czterdziestu latach władania – na prośbę władz Republiki Nepalu zdał tytulaturę oraz pokojowo zakończył istnienie Królestwa Lo. Zmarł pogodzony z wyrokami historii 16 grudnia 2016 roku mając 86 lat. Jak znajdujemy w jego biografii „Był 61 królem Lo, potomkiem w 25 pokoleniu króla Amu-Pala, założyciela Królestwa Lo, który pochodził z rodu największego króla Tybetu, Songtsena Gampo„.

Lobowie – mieszkańcy Królestwa Lo – z buddyjskim spokojem przyjęli koniec dynastii. Jednak większość z nich wciąż otacza majestat króla wielkim szacunkiem, oddając hołd kolejnym członkom rodziny królewskiej; bo to nie jest jeszcze koniec tej historii. Jigme Dorje Palbar Bista miał syna, który jednak zmarł w wieku zaledwie ośmiu lat. Po tym nieszczęściu adoptował swojego siostrzeńca – Jigme Singhe Palbar Bistę – i jego to właśnie mieszkańcy Doliny Mustanga uznają za następcę i swojego prawowitego króla. Dziś 67-letni władca – choć oficjalnie pozbawiony już prawa do tytułu królewskiego – wciąż mieszka w stolicy byłego tybetańskiego królestwa i pośrodku otoczonego murami miasta Lo Manthang zasiada w kamiennym pałacu wzniesionym w 1380 roku przez swojego wielkiego przodka, wojownika Amu-Pala.

Dzisiejszy artykuł jest dość nietypowy: ze względu na objętość treści nie jestem w stanie w jednym materiale równocześnie opisać historii Królestwa Lo jak i pokazać Wam naszej pieszej wędrówki do stolicy Lo Manthang. Dlatego też o tym jak zwiedzić tę krainę, jak dotrzeć do jej zabytków – i jak poznać jej mieszkańców – opowiem w kolejnym odcinku. Tych, którzy nie mogą doczekać się kontynuacji zapraszam na film – oraz do skorzystania z poniższej mapy, na której znajdziecie prawie 250 zdjęć z wyprawy. Pełna relacja z naszej podróży – już wkrótce.

Nasz marsz obfitował także w niespodzianki – jedną z nich były Ślady Yeti – przeczytaj

Dla czytelników: spodobała Ci się ta opowieść? Zrewanżuj się i postaw mi wirtualną kawę – ten sympatyczny gest zmotywuje mnie do pracy nad kolejnymi materiałami.

Oficjalna notatka UNESCO:

Lo Manthang, stolica dawnego królestwa Lo, została zbudowana w XV wieku na płaskowyżu na wysokości 3800 metrów nad poziomem morza. Osada położona jest na starożytnym szlaku handlowym biegnącym wzdłuż rzeki Kali Gandaki przecinającej Himalaje. Osada otoczona jest ziemnym murem o wysokości 6 metrów z kwadratowymi wieżami lub dzongami na rogach. W obrębie murów występuje zwarta osada budowli ziemnych. 

[…]

Lobasowie, mieszkańcy Lo Manthang, są blisko spokrewnieni kulturowo i etnicznie z ludnością zachodniego i środkowego Tybetu. Kultura jest w dużej mierze zdefiniowana przez tradycje sakjapy buddyzmu tybetańskiego i nawet dzisiaj odbywa się wiele starożytnych festiwali, rytuałów i ceremonii.

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Nepal – więcej materiałów z wypraw:

UNESCO – więcej materiałów z tej kategorii: