Niestety mam dla Was złą wiadomość: nie będzie to szczególnie długa opowieść; a być może nawet jedna z najkrótszych, jakie znajdziecie na moim blogu. Wszystko to z tego powodu, że… na ten temat znalazłem bardzo mało informacji. Głównie więc będzie to opowieść fotograficzna.
Przez wiele stuleci za transport urobku górniczego w kopalniach odpowiadali ludzie i koniem. W Bochni po tych czasach pozostały nawet stajnie, które możecie obejrzeć podczas zwiedzania trasy turystycznej. Wraz z rewolucją przemysłową konie były jednak – na szczęście – wypierane przez maszyny. Ostatnie konie opuściły podziemia Bochni gdzieś w okolicach bodajże lat 50-tych. Specjalnie piszę „bodajże” gdyż jakby się okazało, że miało to miejsce kilka lat wcześniej lub później, to będę miał alibi.
Tak jak w całym górnictwie, tak i tutaj rolę zwierzęcia pociągowego zajęły lokomotywy. Oczywiście były to specjalne, małe, mieszczące się w wąskich chodnikach maszyny wąskotorowe, do których podpinano tak samo nieduże wagoniki. Gdy ostatecznie w 1990 roku w Bochni zakończono wydobycie soli i rozpoczęto przekształcanie kopalni w przeznaczone dla turystów muzeum, część wagoników i ciągnących je lokomotyw pozostała na dole – by pomagać w komunikacji.
Jeżeli się nie mylę, to pozostały trzy lokomotywy – ale to też może się zmieniać. Natomiast niewątpliwą atrakcją jest to, że w kopalni w Bochni, ponad 200 metrów pod ziemią, funkcjonuje cała linia kolejowa wożąca turystów pomiędzy trzema stacjami. Przystanków jest wprawdzie więcej, jednak ruch turystyczny dozwolony jest tylko właśnie między trzema z nich.
Jak wygląda podróż takim podziemnym pociągiem? Trasa jest dość krótka, liczy sobie mniej niż dwa kilometry długości (co pod ziemią nie jest jednak złym wynikiem!) Nie liczcie jednak na znane Wam wagony z przedziałami; podróż polega się zajęciu okrakiem miejsca w jednym z od trzech do pięciu wagoników i… trzymaniu się poręczy, by nie wypaść na tory. Dwa wagoniki są 9-osobowe, a kolejne trzy – 12 osobowe. Do tego dochodzi maszynista i kierownik pociągu: łącznie mogą jechać maksymalnie 54 osoby.
Podczas poszukiwania informacji o tej kolejce natrafiłem na opinię jednego z blogerów opowiadającego, że mu się w tym pociągu nudziło. Że nie było w tym żadnych emocji. Cóż, nie zgodzę się – dla mnie, a z całą pewnością dla każdego dzieciaka – ta krótka, trwająca raptem kilka minut przejażdżka to mega zabawa.
Jak dokładnie wygląda przejazd pociągiem możecie zobaczyć na filmie – od znacznika czasu 23:15
Historię kopalni soli w Bochni poznacie TUTAJ
Podczas zwiedzania kopalni w wielu miejscach natraficie na liczne pozostałości po linii kolejowej, która przeznaczona była do transportu przemysłowego – a także do transportu górników. Wnętrza wagoników można zwiedzić; a wtedy będziecie zaskoczeni panującą w nich ciasnotą. Aż trudno uwierzyć, że kiedyś jeździło nimi po kilku górników jednocześnie! Wg mnie dla miłośników kolejnictwa jest to obowiązkowa pozycja do zwiedzenia.
Złoża soli kamiennej w Wieliczce i Bochni eksploatowane są od XIII wieku. To duże przedsiębiorstwo przemysłowe ma status królewski i jest najstarszym tego typu obiektem w Europie. Obiekt jest obiektem seryjnym, na który składają się kopalnie soli w Wieliczce i Bochni oraz Zamek Żupny Wieliczka. Królewskie Kopalnie Soli w Wieliczce i Bochni ilustrują historyczne etapy rozwoju techniki górniczej w Europie od XIII do XX wieku: obie kopalnie posiadają setki kilometrów korytarzy z dziełami sztuki, podziemnymi kaplicami i rzeźbami wykutymi w soli, fascynująca podróż w przeszłość. Administracyjnie i technicznie kopalniami zarządzał Zamek Żupny w Wieliczce, który pochodzi z okresu średniowiecza i był wielokrotnie przebudowywany w ciągu swojej historii.