Europa to najbardziej zagospodarowany i ucywilizowany przez człowieka kontynent naszej planety. Nie spotkamy tutaj liczących dziesiątki tysięcy osobników stad dzikich zwierzą, i niemal nie ma miejsc, do których nie można wygodnie dojechać samochodem. Całe szczęście owo „niemal” robi wielką różnicę.

Planując niedawno wyprawę do Finlandii szukałem najwyższego szczytu tego kraju. Okazało się, że ostatnia ludzka osada oraz ostatnia szutrowa droga… odległe są od szczytu o 50 kilometrów. Dalej trzeba iść pieszo. Dziś z okazji poszukiwań takich ostatnich europejskich dzikich miejsc chciałbym zaprosić Was do Bośni i Hercegowiny. Rok temu miałem przyjemność nieco pobłądzić w tym kraju i zaznać upragnionej dziczy.

Leżąca na Bałkanach Bośnia i Hercegowina jest małym krajem powstałym w 1992 roku po rozpadzie Jugosławii. Jej powierzchnia to zaledwie 51 tysięcy kilometrów kwadratowych – mniej niż suma powierzchni województwa wielkopolskiego i lubelskiego. Niewiele? Niech Was nie zmyli proste operowanie liczbami; na zwiedzenie tego kraju nie wystarczy… tydzień czy dwa. Jak to możliwe? Tajemnica tkwi nie tylko w liczbie atrakcji, ale i w owej dziczy będącej myślą przewodnią dzisiejszej opowieści. Nie będę Was trzymał w napięciu: pomimo, iż przez ostatnie kilkanaście lat w BiH zainwestowano duże pieniądze w infrastrukturę drogową, i wybudowano wiele setek kilometrów nowych dróg, to w porównaniu do Polski, to wciąż… jest dzicz.

Nie obrażajcie się, bo nie mam nic złego na myśli. To dzicz w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu! To tereny, których człowiek nigdy nie wydarł naturze. Lub – co w tej opowieści ma szczególne znaczenie – wydarł, ale zwrócił. Bądź zdobył, ale w końcu stracił. 

Bośnię i Hercegowinę na podstawie moich doświadczeń podzieliłem na dwie części: w dużym stopniu nizinną (i nudną) północ, oraz górzyste i oferujące fantastyczne widoki południe. Że to niesprawiedliwy podział? Podróżowanie nigdy nie jest sprawiedliwe; „Jedni mają, inni wzdychają” – jak mawiała moja babcia. Dlatego też wybierając się do BiH wybierzcie południe kraju, Amen.

Środkiem tego regionu płynie rzeka Neretwa. Rzeka słynna – podczas II wojny światowej zapewniała jugosłowiańskiej partyzantce bezpieczny azyl; Neretwa przez większość roku była w tamtych czasach niemożliwa do przekroczenia – jej rwący nurt dzieli tamtejsze góry na dwie osobne części. Opowiada o tym jeden z najsłynniejszych filmów partyzanckich światowej kinematografii – „Bitwa nad Neretwą”. Kto nie oglądał, temu polecam.

Przez tysiąclecia Neretwa była groźna, zdradliwa i nieprzebłagana. Dzisiaj jednak nowoczesna cywilizacja wyrwała jej zęby – najpierw pobudowano liczne mosty spinające jej brzegi, a potem ustabilizowano jej górski bieg imponującymi tamami. Wzdłuż rzeki pociągnięto nowoczesne drogi, a widoki jej szerokich rozlewisk wśród byłych górskich kotlin – muszę to niechętnie przyznać – powalają…

Pomimo to rzeka nie skapitulowała przed ludzką cywilizacja. Wystarczy zboczyć z owych nowoczesnych dróg, zjechać w wąskie boczne ścieżki, by trafić niespodziewanie do naszej dziczy. Szybko trafimy na stare, prowadzące w góry, opuszczone drogi. Cześć z nich na nowo objęła już w posiadanie natura. Stare mosty uległy zarwaniu, a opuszczone i porzucone surowe tunele chylą się ku upadkowi. Ślady tutejszej bytności człowieka z każdym rokiem coraz bardziej pochłania bujna roślinność. Efekt jest imponujący; tak właśnie wyobrażam sobie naszą planetę gdyby pewnego razu zniknęła z niej ludzka cywilizacja. 

Tutejszą dzicz odkryłem przypadkiem, przemieszczając się pomiędzy uznanymi i popularnymi lokalizacjami: Mostarem, Sarajewem i Bania Luką. Sprowadziła nas na tę drogę podróżnicza ciekawość: co znajdziemy za kamiennym, walącym się mostem? Co jest po drugiej stronie tego ciemnego, wilgotnego tunelu? Zjechaliśmy więc w boczne drogi i tak odkryliśmy jakże zupełnie inny świat. Świat leżący po drugiej stronie Neretwy. Świat leżący zaledwie kilkaset metrów od głównych szlaków komunikacyjnych. Świat starych dróg, zaminowanych lasów i opuszczonych wiosek.

Zanim wybierzecie się do Bośni i Hercegowiny, zanim zboczycie z głównych dróg w dzicz, musicie pamiętać o jednym: historia najnowsza tego kraju jest krwią pisana. I to nie jest koniec tej historii, ona wciąż się pisze. Opuszczone wioski na które natraficie nie są opuszczone dlatego, że ich mieszkańcy się wyprowadzili. Porzucone drogi nie są porzucone dlatego, że ktoś postanowił jeździć inną drogą. Ludzie, którzy mieszkali w tych wioskach, i jeździli tymi drogami – po prostu już nie żyją. Resztę doczytajcie…

Patrząc na historię Bałkanów łatwo powiedzieć, że sprawdza się pewne przysłowie: „człowiek człowiekowi wilkiem”. A gdy wilki ostatecznie zagryzą się nawzajem, natura ponownie przejmuje we władanie zajmowane przez nich terytoria. Ich wioski, łąki i polany. Przyroda z nieskończoną cierpliwością upomina się o swoje miejsce.

Mimo wszystko namawiam gorąco do tej podróży. Uwierzcie mi – Bośnia i Hercegowina to obecnie bardzo bezpieczny kraj. Ale jeżeli nie wyruszycie odpowiednio szybko, to na to poczucie bezpieczeństwa możecie się w przyszłości nie wyrobić. I wtedy będzie trudniej.

Zdjęcia: Andrzej Sawiński.

Kilka porad dla wybierających się do Bośni i Hercegowiny:

  1. BiH nie należy do UE, dlatego niezbędny jest Wam paszport do przekroczenia granicy oraz Zielona Karta dla samochodu,
  2. Paliwo w BiH jest nieco tańsze niż w Polsce,
  3. Przekraczanie granicy jest bardzo proste. Obecnie nie są wymagane żadne testy ani szczepienia,
  4. Po całym kraju podróżujecie swobodnie, odległości pomiędzy poszczególnymi turystycznymi miastami są w idealnych odległościach na jednodniowe przejazdy,
  5. Noclegów jest dużo i są tanie; nie jest to jednak miejsce dla miłośników resortów. To miejsce dla miłośników specyficznego klimatu lat 90-tych.
  6. Pamiętajcie, że dla tutejszych właścicieli noclegów nie jesteście klientami, tylko gośćmi. W zakresie Waszych obowiązków będzie więc rozmawianie z nimi, jedzenie i nocne dyskusje do samego rana.
  7. Tematów wojennych unikajcie. 

Chcesz zobaczyć więcej zdjęć? Kliknij znaczniki na poniższej mapie.

Więcej materiałów z wyprawy do Bośni i Hercegowiny?